Sposoby na pozyskiwanie energii z odnawialnych źródeł są drogie, a cele dotyczące jej zużycia nałożone na Polskę dość wygórowane. Warto zatem pamiętać, że łatwiej i taniej jest obniżyć zużycie energii, niż zastąpić energią czerpaną z OZE. W szczególności dotyczy to ciepła w budownictwie.
Od kilku lat mówi się o tym, że polskie przepisy budowlane są zbyt łagodne dla inwestorów pod względem nakazu budowy ciepłych, oszczędnych budynków. Wprowadzenie obowiązku obliczenia charakterystyki energetycznej dla każdego nowego i sprzedawanego (w praktyce obowiązek nie jest spełniany) domu czy lokalu mieszkalnego na razie niewiele pomogło. Co najmniej kilka lub kilkanaście lat zajmie inwestorom uświadomienie sobie, że im bardziej oszczędny budynek, tym bardziej opłaca się go kupić albo zbudować. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że za te kilka czy kilkanaście lat energia będzie już znacznie droższa i to samo w sobie wystarczy, by promować budownictwo energooszczędne.
Na razie darujmy sobie zmuszanie ludzi do montowania kolektorów słonecznych (do czego wcale nas żadna dyrektywa nie obliguje!). Już pomysły dotowania wznoszenia budynków o niskim zapotrzebowaniu na ciepło są znacznie lepsze. Dziwi mnie tylko, że nie wyszły ze strony tych instytucji, którym na tym zależeć powinno najbardziej – czyli banków. To przecież banki najbardziej korzystają na budowie domów o niskich kosztach utrzymania – im niższe, tym bezpieczniejszy jest kredyt hipoteczny na ich budowę.