30% OZE i pik światowej emisji w 2023 roku

Jeszcze na początku tego wieku, w 2000 roku, fotowoltaika i elektrownie wiatrowe były raczej energetyczną ciekawostką, niż technologią mogącą konkurować z paliwami kopalnymi. Dziś sytuacja jest już zupełnie inna.

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia

Podziel się

  • W 2023 roku po raz pierwszy w historii OZE wyprodukowało 30% światowego prądu.
  • Jest wysoce prawdopodobne, że w 2023 roku osiągnęliśmy światowy szczyt emisji z sektora elektroenergetycznego.
  • Zapotrzebowanie na energię elektryczną będzie rosnąć, ale OZE urośnie szybciej.

Dwadzieścia cztery lata temu, w roku 2000, tylko 0,21% światowej energii zostało wyprodukowane z fotowoltaiki i elektrowni wiatrowych. Jeśli dołożymy do tego 17,21% wyprodukowane z instalacji wodnych i 1,29% z innych OZE, otrzymamy energetyczny obraz świata z początku 21 wieku: ponad 81% energii elektrycznej pochodzi z paliw kopalnych, a w dziedzinie OZE nie ma prawdziwej alternatywy dla hydroelektrowni. Jak sytuacja wygląda obecnie?

Susze i dużo słońca

Z danych EMBER opublikowanych w „Global Electricity Review 2024” wynika, że w minionym roku aż 30% energii elektrycznej na świecie pochodziło z OZE. To pierwszy tak wysoki wynik w historii, a mógłby być jeszcze wyższy, gdyby nie spadek w generacji energii z hydroelektrowni. Susze w Chinach, Indiach, Wietnamie i Meksyku spowodowały, że poziom generacji ze źródeł wodnych był najniższy od 5 lat – stanowił 14,28% światowej produkcji. Dziura po elektrowniach wodnych została pokryta głównie dzięki technologii węglowej. Poziom emisji CO2 urósł więc względem zeszłego roku o 1%. Gdyby suszy nie było, prawdopodobnie emisje byłyby niższe.

Główną siłą napędową wzrostu znaczenia OZE była w 2023 roku fotowoltaikia. Nie powinno to dziwić, PV jest najszybciej rosnącym źródłem energii na świecie już 19 rok z rzędu. W 2023 roku instalacji fotowoltaicznych powstało dwa razy więcej niż nowych mocy węglowych. Przewiduje się, że w 2024 roku fotowoltaika nie zwolni tempa i będziemy świadkami kolejnych rekordów.

Transformacja energetyczna wchodzi w nową erę

Według prognoz, od 2024 roku poziom emisji gazów cieplarnianych z sektora energetycznego ma zacząć spadać, co oznacza, że 2023 był pod tym względem prawdopodobnie rokiem przełomowym. 

Zapotrzebowanie na energię elektryczną ma tylko wzrastać. Prawdopodobnie w bieżącym roku będzie o 968 TWh większe niż w zeszłym. Jednak możliwości produkcyjne OZE mają rosnąć jeszcze szybciej (+1300 TWh zielonej energii w 2024 roku), dzięki czemu możliwe będzie osiągnięcie globalnej redukcji emisji gazów cieplarnianych. 

Z raportu EMBER wynika, że stały spadek znaczenia paliw kopalnych w globalnym miksie energetycznym jest teraz nieunikniony i zaczyna dziać się na naszych oczach. Redukcja emisji z sektora elektroenergetycznego jest kluczowa również dlatego, że wpływa na inne sektory – ciepłownictwo, transport i przemysł – wraz z ich coraz większą elektryfikacją. 

Jak radzi sobie Polska

W wielu krajach emisje z sektora elektroenergetycznego już osiągnęły maksymalny poziom emisji, jak wynika z poniższego wykresu: w Polsce również spadają. 

Emisje z sektora elektroenergetycznego w Polsce w kolejnych latach. Źródło: EMBER

W zeszłym roku, według danych energy.instrat fotowoltaika i elektrownie wiatrowe (które w naszym kraju działają jeszcze tylko na lądzie, jednak już niedługo powstaną również na Bałtyku) wyprodukowały łącznie 23% energii elektrycznej w Polsce. W kwietniu tego roku słońce i wiatr dostarczyły Polakom 29,9% prądu (w kwietniu 2023 było to 22,4%).

Źródło: EMBER „Global Electricity Review 2024”

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia