Antycyklon Wincent przyniósł przymrozek i… niskie ceny energii

Wyż atmosferyczny Wincent, który w weekend przetoczył się nad Polską spowodował że w sobotę było słonecznie i rześko, a w niedzielę deszczowo i wietrznie. W połączeniu z niskim zapotrzebowaniem na prąd stworzyło to warunki idealne dla spadku cen energii, które aż przez 17 godzin albo oscylowały w okolicy zera, albo spadały jeszcze niżej.

Zdjęcie autora: Maciej Bartusik

Maciej Bartusik

redaktor GLOBENERGIA

Podziel się

W miniony weekend pogoda na OZE

Miniony weekend to pojawienie się w Polsce antycyklonu Wincent. Ten wyż atmosferyczny  przybył do nas znad Czech i po dwudniowym pobycie w kraju nad Wisłą ruszył w dalszą podróż w kierunku północno-zachodniej Rosji. Dla przeciętnego Kowalskiego najważniejsza rzecz związana z Wincentem do fakt, że przyniósł on do nas pierwsze w tym sezonie przymrozki, wynoszące nawet do -6°C. Pasjonaci energetyki docenią jednak antycyklon za inną rzecz – stworzył on idealne warunki do wysokiej generacji OZE.

W sobotę dzięki Wincentowi nad znaczną częścią Polski świeciło piękne słońce. Oczywiście to samo w sobie wpływało pozytywnie na produkcję prądu z fotowoltaiki, jednak warto wziąć również pod uwagę temperaturę. Latem, mimo wysokiego nasłonecznienia, duże upały powodują lekki spadek wydajności paneli. Tymczasem w minioną sobotę licznym promieniom słońca towarzyszyła temperatura w granicach 10-14°C, co wpłynęło pozytywnie na produkcję prądu z PV.

Warto do tego dorzucić stosunkowo mocny wiatr, określany przez meteorologów jako porywisty. On z kolei wpłynął pozytywnie na generację z turbin wiatrowych. W sobotę nie był jeszcze aż tak silny, jednak w niedzielę jego prędkość w niektórych rejonach Polski wzrosła. Jednocześnie większość kraju pokryła się w drugi dzień weekendu chmurami, z których spadł deszcz. Wyjątkowo wysoką generacje z OZE widać dobrze na poniższym wykresie. W szczytowym momencie, w niedzielę o godz. 9:45, aż 52,4% produkowanej energii pochodziło z odnawialnych źródeł energii.

Dobre warunki wpłynęły na ujemne ceny energii

Pozytywne warunki dla generacji z OZE to oczywiście nie wszystko co miało wpływ na ceny energii. W weekend zużycie prądu jest oczywiście wyjątkowo niskie, a to dodatkowy czynnik mający wpływ na spadek stawek. Te w minioną sobotę i niedzielę były wyjątkowo niskie. Dane Towarowej Giełdy Energii wskazują, że 13 października (niedziela) od 1:00 w nocy do 17:00 cena za megawatogodzinę energii, nie przekroczyła 10 groszy, a w pewnym momencie osiągnęła aż 37,01 zł na minusie (między 15:00 a 16:00). To dane związane z pierwszym fixingiem cen w sobotni poranek. Drugi fixing później w ciągu dnia przyniósł lekką korektę, jednak nadal w przytoczonym wyżej przedziale czasowym stawka nie przekroczyła 6,59 zł/MWh, a najmniej wyniosła -61,51 zł/MWh.

Jak łatwo się domyśleć w najtańszych momentach raczej nie dochodziło do kupowanie prądu – jak widzimy w notowaniu ciągłym między 11:00 a 16:00 uczestnicy TGE nie kupowali energii w ogóle. Najtaniej w ten dzień sprzedało się 40,1 MWh, które między godzinami 4:00 a 5:00 wzięło udział w transakcjach za stawkę -0,51 zł/MWh. Najwyższa rzeczywista stawka wystąpiła między 8:00 a 9:00, kiedy wyniosła ona 0,10 zł/MWh, sprzedało się wtedy 24 MWh. Warto podkreślić, że była to najniższa cena prądu na TGE od kilku miesięcy, co widać na poniższym wykresie.

Co to oznacza dla konsumentów?

Dla przeciętnego konsumenta energii tego typu informacje nie miały szczególnego wpływu na rachunek za dany miesiąc. Teoretycznie na ujemnych lub bliskich zeru cenach prądu mogliby skorzystać ci, którzy przeszli w przeciągu ostatnich miesięcy na taryfy dynamiczne. Niestety to, jak aktualnie wyglądają one w Polsce nie daje konsumentowi dostępu do ujemnych cen energii, a poza tym wiąże się z wieloma dodatkowymi opłatami handlowymi czy dystrybucyjnymi, które bardziej szczegółowo omawiamy tu: Taryfy dynamicznie zupełnie nieopłacalne! U którego sprzedawcy najbardziej?

Teoretycznie na takim obrocie spraw mogli też skorzystać prosumenci wyposażeni w magazyny energii, którzy prąd wyprodukowany i zgromadzony w niedzielę przed godziną 17:00 mogli sprzedać do sieci drożej już późnym popołudniem oraz wieczorem. Niestety jak omawialiśmy w jednym z niedawnych odcinków Energetycznego Talk-show, tego typu praktyka może być niezgodna z polskim prawem, bowiem prosument według ustawodawstwa jest przede wszystkim końcowym odbiorcą energii. Czy ta sytuacja zmieni się w najbliższych latach a zwykły Kowalski będzie w stanie wykorzystać weekendy takie jak miniony do wyraźnego zmniejszenia swoich rachunków za prąd? Zobaczymy co przyniesie czas.

Źródła: tge.pl, fanipogody.pl, wiadomosci.onet.pl

Zdjęcie autora: Maciej Bartusik

Maciej Bartusik

redaktor GLOBENERGIA