Branża komentuje pomysł Brzoski dla fotowoltaiki: “To zdecydowanie za mało”

W ubiegłym tygodniu media obiegła informacja o pomyśle zespołu ds. deregulacji Rafała Brzoski, który miałby znacząco usprawnić powstawanie w Polsce nowych inwestycji fotowoltaicznych. Prosta zmiana w prawie budowlanym byłaby zachętą dla przedsiębiorców i rolników do stawiania większych instalacji fotowoltaicznych na własny użytek. Jak mówi nam Maciej Borowiak, prezes zarządu Stowarzyszenia Branży Fotowoltaicznej i Magazynowania Energii (SBFiME), proponowany przez Brzoskę krok może nie wystarczyć. Dlaczego?

Podziel się
- Branża fotowoltaiczna pozytywnie ocenia pomysł zwiększenia limitu instalacji PV bez pozwolenia na budowę z 150 kW do 500 kW, ale uważa, że to niewystarczające rozwiązanie.
- Główne problemy to długi czas uzyskiwania warunków przyłączenia i wysokie koszty telemechaniki, które mogą przekraczać nawet wartość samej instalacji PV, co skutecznie zniechęca inwestorów.
- Eksperci wskazują na konieczność zmian w Ustawie o OZE i Prawie Energetycznym, w tym ujednolicenie wymagań telemechanicznych oraz poszerzenie definicji prosumenta, co realnie ułatwiłoby rozwój fotowoltaiki dla MŚP.
Propozycja Brzoski dla fotowoltaiki. Czy pozwoli znieść bariery?
Opublikowany na stronie zespołu ds. deregulacji kierowanego przez Rafała Brzoskę projekt, zakłada prosta zmianę Prawa budowlanego, polegającą na zwiększeniu maksymalnej dopuszczalnej mocy instalacji PV, na której postawienie nie jest wymagane pozwolenie na budowę, z 150 kW do aż 500 kW. Taka nowelizacja miałaby sprawić, że średnie i duże przedsiębiorstwa oraz rolnicy będą mieli mniej barier administracyjnych w przypadku chęci postawienie instalacji fotowoltaicznej. To ma z założenie zachęcić te grupy do inwestowania w OZE i pozwolić im na lepsze regulowanie swoich rachunków za prąd, a także przyczynić się do czystszego miksu energetycznego w Polsce.
Pomysł zespołu Brzoski bardziej szczegółowo opisaliśmy TUTAJ, jego założenie jest jednak bardzo proste i polega na nowelizacji ustawy Prawo budowlane. To właśnie artykuł 29 tego aktu prawnego reguluje maksymalną moc instalacji fotowoltaicznej, którą można postawić bez pozwolenia na budowę. Nowelizacja miałaby polegać po prostu na zwiększeniu tej liczby ze 150 kW do 500 kW. Czy ta prosta modyfikacja przepisów faktycznie uwolni potencjał drzemiący w polskiej energetyce społecznej? Maciej Borowiak, prezes SBFiME, ma co do tego wątpliwości.
To dobry krok, ale niewystarczający
Pytany przez nas o ogólny odbiór pomysłu zespołu Brzoski przez branżę PV, Borowiak wypowiada się pozytywnie: – Zwiększenie limitu mocy instalacji fotowoltaicznych na potrzeby własne to zdecydowanie krok w dobrym kierunku. Jednak warto zauważyć, że podobna zmiana miała już miejsce prawie dwa lata temu – zniesiono wówczas wymóg pozwolenia na budowę, ale w praktyce nie przyniosło to znaczących korzyści.
Dlaczego tak się stało? Jak tłumaczy Borowiak w przypadku przedsiębiorcy czy rolnika, który chce postawić na swoje potrzeby instalację PV o mocy zarówno mniejszej, jak i większej niż 150 kW załatwienie pozwolenia na budowę nie jest jedyną barierą. Prezes SBFiME wymienia konieczność uzyskania warunków przyłączenie, co może trwać nawet 150 dni. Co prawda ostatnia nowelizacja Ustawy o OZE skróciła ten okres do 45 dni, jednak tylko dla instalacji montowanych na dachach. Moduły gruntowe wciąż objęte są dłuższym okresem oczekiwania.
Kolejną barierą wymienianą przez Macieja Borowiaka są wygórowane wymaganie w zakresie telemechaniki. Proces projektowania, budowy i odbiorów urządzeń teletechnicznych potrafi znacząco zwiększyć koszt inwestycji. Prezes SBFiME podaje przykład wzrostu budżetu z 50 tys. zł do 200 tys. zł właśnie ze względu na wymagania telemechaniczne. Co istotne powyższe bariery dotyczą nie tylko stawiania nowej instalacji, ale również powiększania tej już istniejącej.
- Dziś przedsiębiorca, który chciałby zwiększyć swoją instalację np. z 50 do 80 kWp, musi nie tylko uzyskać warunki przyłączenia, ale również zainwestować w kosztowny system telemechaniki. Często okazuje się, że sam system telemechaniki kosztuje więcej niż cała instalacja PV, co skutecznie zniechęca do rozbudowy – mówi nam Maciej Borowiak.
Branża o pomyśle zespoły Brzoski: “Problem leży gdzie indziej”
Maciej Borowiak wprost przyznaje, że proponowana przez zespół Brzoski zmiana przepisów nie zachęci przedsiębiorców i rolników do stawiania instalacji. – Problem nie leży w procedurze pozwolenia na budowę – to w całym procesie inwestycyjnym jest akurat stosunkowo najmniejszą barierą. Prezes SBFiME wśród przeszkód wymienia wspomniane już długie procedury związanie z warunkami przyłączenia oraz wysokie koszty telemechaniki, a także niejasne i niejednolite wymagania stawiane inwestorom przez operatorów sieci.
– Zmiana Prawa Budowlanego to zdecydowanie za mało. Potrzebne są także zmiany w Ustawie OZE oraz w Prawie Energetycznym. Bez tych zmian wciąż będziemy mieli do czynienia z sytuacją, w której przedsiębiorcy formalnie mają ułatwienia w zakresie budowy instalacji PV, ale w praktyce napotykają liczne bariery administracyjne i finansowe, które skutecznie ich zniechęcają – przyznaje Maciej Borowiak. – Jestem przekonany, że wielu inwestorów, którzy już zainwestowali w małe instalacje PV (np. 20-50 kWp), zdecydowałoby się na ich rozbudowę, gdyby bariery administracyjne zostały usunięte – dodaje.
Co można zrobić, aby realnie coś zmienić?
Jeśli więc nie zmiana budowlanego, to co? Maciej Borowiak w rozmowie z nami nawiązał do postulowanego przez SBFiME 5-paku MŚP, który w założeniu ma promować rozwiązania faktycznie ułatwiające rozwój OZE. Wśród postulatów Stowarzyszenie znajdziemy:
- poszerzenie definicji prosumenta do posiadacza instalacji o mocy do 150 kWp (aktualnie jest to 50 kWp), pod warunkiem, że powyżej 50 kWp nie będzie wypływu energii do sieci,
- ujednolicenie wymagań w zakresie telemechaniki, co znacząco obniży jej koszt i przyspieszy proces inwestycyjny.
– Wysokie ceny energii są jednym z nielicznych kosztów, które przedsiębiorca może realnie zoptymalizować. Inwestując we własne źródło wytwarzania energii, może produkować prąd za 150-170 zł/MWh, zamiast kupować go za 800 zł/MWh – przyznaje Borowiak. – Przykładowo, instalacja o mocy 100 kWp pozwoli na roczną oszczędność rzędu 80 000 zł, co w wielu firmach oznacza oszczędności większe niż koszt jednego dodatkowego etatu. To sytuacja, w której wygrywają wszyscy – poza sprzedawcami energii, którzy w większości są spółkami państwowymi. Państwo może natomiast tylko zyskać – rozwój OZE zmniejsza presję na krajową energetykę, zwiększa niezależność przedsiębiorstw i poprawia konkurencyjność polskich firm na rynku – podsumowuje prezes SBFiME.
Źródło: własne