Czy będą wywłaszczenia pod wiatraki? Komentarz prawnika do projektu ustawy KO  

We wtorek 28 listopada 2023 roku do Sejmu wpłynął projekt ustawy Koalicji Obywatelskiej “o zmianie ustaw w celu wsparcia odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych oraz niektórych innych ustaw”. Znalazły się w nim ustępy dotyczące zmiany zasad lokalizacji farm wiatrowych. Projekt ustawy został okrzyknięty “aferą wiatrakową” ze względu na otwarcie furtki pod wywłaszczenia mieszkańców. Czy obawy są słuszne? Na to pytanie odpowiada prawnik Bartłomiej Kupiec. 

Zdjęcie autora: Magdalena Mateja-Furmanik

Magdalena Mateja-Furmanik

Redaktorka portalu GLOBEnergia

Podziel się

O założeniach propozycji ustawy Koalicji Obywatelskiej szerzej pisaliśmy tutaj. Projekt przewiduje m.in.zmianę zasad lokalizacji elektrowni wiatrowych. Pod uwagę mają być brane nie czynniki odległościowe, lecz akustyczne. Im głośniejsza instalacja, tym dalej musi być umiejscowiona. 

Poz.Maksymalny emitowany hałas elektrowni wiatrowej [dB(A)]Odległość wyrażona w metrach [m] dla terenów podlegających ochronie akustycznej: tereny zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej i zamieszkania zbiorowego·   tereny zabudowy zagrodowej· tereny rekreacyjno-wypoczynkowe· tereny mieszkaniowo-usługowe
1< 100300
2100300
3101300
4102300
5103300
6104314
7105352
8106394
9107441
10108491
11109546
12110606
13> 1102000
Poz.Maksymalny emitowany hałas elektrowni wiatrowej [dB(A)]Odległość wyrażona w metrach [m] dla terenów podlegających ochronie akustycznej:· tereny zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej,·tereny zabudowy związanej ze stałym lub czasowym pobytem dzieci i młodzieży,· tereny domów opieki społecznej,· tereny szpitali,· strefa ochronna uzdrowiska.
1< 100400
2100400
3101400
4102441
5103491
6104546
7105607
8106672
9107743
10108819
11109905
12110994
13> 1102000

Falę medialną rozpoczął wpis na Twitterze publicysty Dziennika Gazety Prawnej Andrzeja Krajewskiego, w którym stwierdził, że projekt zmian ustawy wiatrakowej umożliwi wywłaszczenia osób prywatnych na rzecz inwestorów, planujących budowę elektrowni wiatrowych i innych inwestycji OZE.  W kolejnym poście dodał, że “sam projekt jest procedowany jako projekt poselski, czyli jak pokazał PiS, projekty poselskie są po to, żeby je uchwalić w jedną noc i poukrywać w nich mnóstwo lewych zapisów prawnych”. 

Grunt pod wywłaszczenia miałby stworzyć uznanie inwestycji wiatrowych za cel publiczny. Zgadza się z tym prawnik, ekspert ds. energetyki Bartłomiej Kupiec.

“Należy skrytykować uznanie inwestycji wiatrowych za inwestycje o celu publicznym, gdyż rodzi to ryzyko wywłaszczenia. Rozszerzanie instytucji inwestycji celu publicznego na projekty związane z inwestycjami wiatrowymi, choć może być motywowane potrzebą szybkiego rozwoju tego sektora, niesie ryzyko nadużyć oraz może prowadzić do niesprawiedliwości społecznej. Ponadto, w obecnym brzmieniu projektu  istnieje wiele kontrowersji i luk prawnych, które sprawiają, że proces wywłaszczeń nie jest transparentny” - zauważa. 

Zgodnie z prawem podstawą dla wywłaszczenia może być wyłącznie wydanie decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego. Jak wskazuje Bartłomiej Kupiec, projekt nowelizacji nie przewiduje wydania takiej decyzji w odniesieniu do elektrowni wiatrowych. Ponadto starosta, odpowiedzialny za proces wywłaszczenia, nie dysponuje jasno określonymi kryteriami, które pozwoliłyby na ocenę niezbędności i zasadności takiego działania.

“Brak jednoznacznych przepisów może prowadzić do konfliktów i niejasności, zarówno wśród inwestorów, jak i właścicieli nieruchomości. Obecnie projekt ten w tej części jest źle przygotowany pod kątem zasad tworzenia prawa oraz budzi liczne kontrowersje. Samo pojawienie się możliwości wywłaszczenia nieruchomości pod inwestycje wiatrowe daje paliwo dla lobby anty- OZE i sceptykom zielonej transformacji energetycznej do tworzenia negatywnej narracji wokół zielonej transformacji” - dodaje. 

Jak zauważa, instytucja celu publicznego w swojej pierwotnej formie została stworzona jako ścieżka umożliwiająca realizację kluczowych projektów infrastrukturalnych dla społeczeństwa. Te inwestycje, ze względu na ich fundamentalne znaczenie dla rozwoju społeczno-gospodarczego, uzasadniały wyjątkowe podejście, w tym możliwość wywłaszczenia. Istnieją jednak poważne obawy, że włączenie budowy prywatnych farm wiatrowych do kategorii “celu publicznego” w świetle obecnych, niejasnych przepisów otworzy ścieżkę do nadużyć i w efekcie podważy zaufanie do inwestycji w zielone technologie. 

W jaki sposób można zastąpić tak radykalny środek jak wywłaszczenie? 

“Alternatywą dla wywłaszczeń pod inwestycje w farmy wiatrowe może być wyznaczenie specjalnych obszarów (go-to areas) dedykowanych dla OZE Na tych obszarach mogłyby obowiązywać skrócone i uproszczone procedury wydawania zezwoleń. Również zachęty dla gmin i społeczności lokalnych w zamian za nadanie danemu terenowi statusu obszaru dedykowanego i wspieranie projektów OZE mogą być skutecznym narzędziem promowania zrównoważonego rozwoju w duchu dialogu ze społeczeństwem“ - proponuje Bartłomiej Kupiec. 

Warto przypomnieć, że w przyjętej 12 września br. nowelizacji RED III wprowadzono “renewables go-to areas”, czyli tzw. obszary akceleracji, na których państwa członkowskie UE nie powinny potrzebować więcej niż 12 miesięcy na zatwierdzenie nowych instalacji wykorzystujących zieloną energię. 

Z drugiej strony przewodniczący KP KO Borys Budka w konferencji prasowej 30 listopada br. zapowiedział jasno, że o żadnych uwłaszczeniach nie będzie mowy.

"Nie ma mowy o żadnych wywłaszczeniach pod wiatraki. To jest jedno wielkie kłamstwo. Co więcej, zapewniamy w tej ustawie pełną procedurę, która chroni interesy mieszkańców przed ewentualnym negatywnym wpływem takich inwestycji."

Wydaje się jednak, że nawet jeśli intencją KO nie było umożliwienie wywłaszczeń, to ze względu na luki prawne taka możliwość powstała.

Wiatraki powstaną wszędzie albo nigdzie?

Jacek Ozdoba stwierdził, że proponowany przez KO projektu ustawy “stwarza nieograniczoną możliwość instalacji wiatraków w całym kraju.” Czy tak jest w istocie?

Zgodnie z projektem ustawy minimalna odległość od zabudowań wynosi 300 bądź 400 metrów w zależności od rodzaju zabudowy. Jak zauważył Jacek Kosakowski, CEO w Centralnej Grupie Energetycznej S.A. obecnie hałas generowany przez turbiny wynosi od 104 dB i wzwyż, co oznacza, że w praktyce minimalna odległość instalacji dla obszarów zabudowy jednorodzinnej będzie wynosić 546 metrów, a dla zabudowy wielorodzinnej 314 metrów. Warto również zauważyć, że po przekroczeniu granicy 110 dB nawet o 1dB instalacja musi być zlokalizowana w odległości aż 2 km od zabudowy mieszkalnej. Różnica między skrajnymi odległościami - 300 m i 2000 m - wynosi zaledwie 10 dB. Różnica jest zatem niewielka i wypada na niekorzyść potencjalnych inwestorów.   

Bogdan Szymański w programie Energetyczny TalkShow zwrócił również uwagę na to, że minimalna odległość od zabudowań zwiększa się po przekroczeniu zaledwie 1dB. Powstają również pytania o metodę mierzenia głośności turbiny. W ustawie jest mowa o “maksymalnym emitowanym hałasie elektrowni wiatrowej”, co sugeruje hałas emitowany w miejscu wytworzenia, a nie na granicy strefy. Dla przykładu, 300 metrów od turbiny emitującej w miejscu wytworzenia hałas o wysokości 100 dB jest głośniej niż 2000 metrów od turbiny emitującej 111 dB.

“Dla mieszkańca nie ma znaczenia, ile hałasu emituje turbina w miejscu wytwarzania energii, tylko w miejscu, gdzie jest mój dom” - zauważa Bogdan Szymański. 

Ustawa jest nieszczelna i w praktyce zostawia furtki do obejścia przepisów. Jak zauważa Bogdan Szymański:

“Poziom hałasu, jaki deklaruje producent, zgodnie z ustawą nie musi być oparty o jaką normę. Można zadeklarować wartość niższą, np. przy ograniczeniu mocy turbiny.”

Jego zdaniem w ustawie brakuje zapisu, który szczegółowy sposób pomiaru hałasu regulował w osobnym rozporządzeniu.   

Czy w takim razie na podstawie deklaracji producenta wiatraki będą mogły powstawać wszędzie zaledwie 300 lub 400 metrów od zabudowań? Tylko, jeśli tak zadecyduje gmina. Z proponowanej nowelizacji wynika jasno, że lokalizacja elektrowni wiatrowej może dokonać się wyłącznie na podstawie uchwały danej gminy. Projekt przewiduje również obligatoryjne konsultacje społeczne. Odbędą się one jednak na etapie początkowym, gdy nie będzie jeszcze projektu uchwały, więc przedmiot konsultacji będzie wyraźnie ograniczony. Pod uwagę musi być również brany miejscowy planu zagospodarowania przestrzennego, zintegrowany plan inwestycyjny lub uchwała o ustaleniu lokalizacji inwestycji. 

Pomysł na ustawę, czyli uzależnienie lokalizacji elektrowni wiatrowych od hałasu, a nie odległości, jest dobry, lecz jego wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Szereg luk prawnych jak i otworzenie furtki pod potencjalne wywłaszczenia mogą zadziałać jak woda na młyn radykalnych przeciwników zielonej transformacji i zniechęcić do siebie bardziej umiarkowanych obserwatorów rynku energii, nawet gdyby w praktyce do rzeczywistych wywłaszczeń miałoby nie dojść. 

Zdjęcie autora: Magdalena Mateja-Furmanik

Magdalena Mateja-Furmanik

Redaktorka portalu GLOBEnergia