Czy Unia Europejska jest winna podwyżkom cen prądu?

Ceny energii cały czas rosną, co odczuwają wszyscy Polacy, którzy z roku na rok płacą coraz wyższe rachunki za prąd. W ostatnim czasie ceny energii wręcz szaleją. Wiemy już, że w 2022 roku koszty energii elektrycznej dla gospodarstw domowych wzrosły o 23 procent. Czy to wina Unii Europejskiej, że ceny energii rosną?

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia

Podziel się

Cena energii

Klienci Taurona otrzymali wiadomość mailową (wynikającą z obowiązku informacyjnego), w której Sprzedawca omawia przyczyny wzrostu cen energii elektrycznej, a także strukturę uśrednionych kosztów wpływających na cenę energii elektrycznej. Każdy klient w wiadomości otrzymał taką oto grafikę:

Struktura uśrednionych kosztów wpływających na cenę energii elektrycznej, źródło: mail wysłany do klientów Taurona

Okazuje się, że na cenę energii w Polsce w większości wpływają uprawnienia do emisji CO2. Tauron wylicza, że aż 59% ceny energii elektrycznej w Polsce stanowią koszty uprawnień do emisji CO2 wynikające z Polityki Klimatycznej Unii Europejskiej, 8% koszty obowiązków OZE i efektywności energetycznej wynikające z Polityki Klimatycznej Unii Europejskiej,  6% koszty własne, takie jak obsługa klienta i zatrudnienie, 1% - akcyza, 1% - marża, a 25% koszty pozostałe.

Warto zwrócić uwagę, że Tauron w ogóle nie podaje w strukturze kosztów ceny paliwa używanego do wytwarzania energii elektrycznej, tak jakby koszt produkcji energii nie stanowił dla Sprzedawcy żadnego kosztu...

Co więcej, 8% ceny wynikającej z obowiązków OZE, są wynikiem “kolorów” energii, czyli systemu stworzonego w Polsce w oparciu o dyrektywy unijne.

Ze struktury kosztów jasno wynika, że największy wpływ na cenę energii w Polsce mają uprawnienia do emisji CO2. Jest to prawda. Również Polski Komitet Energii Elektrycznej poinformował, że obecnie w cenie energii elektrycznej aż 59% stanowią koszty zakupu uprawnień w unijnym systemie EU ETS. Czy to jednak wina Unii Europejskiej, że ceny energii rosną, jak w mailu do klientów zasugerował Tauron?

Uprawnienia do emisji

Unijny system handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS) został wprowadzony w już 2005 roku i miał przygotować państwa rozwinięte do realizacji Protokołu z Kioto. System jest więc narzędziem do skutecznej redukcji emisji gazów cieplarnianych. Uwzględnienia on koszty emisji CO2 w produkcji energii i wyrobów przemysłowych. System działa w ten sposób, że emitenci pozyskują i umarzają uprawnienia do emisji CO2. Uprawnienia są kupowane na rynku z dostępnej puli. Część uprawnień jest darmowa i przysługuje głównie instalacjom narażonym na ucieczkę emisji, takim jak ciepłownictwo, przemysł i lotnictwo.

Jako że system ETS ma przede wszystkim prowadzić do ograniczenia emisji CO2 do atmosfery, pula dostępnych na rynku uprawnień z roku na rok maleje, zgodnie z celami redukcyjnymi UE. Jak podkreśla Forum Energii, ograniczona podaż podnosi ceny uprawnień. Ich poziom rósł szczególnie dynamicznie na przełomie ostatnich miesięcy. W grudniu cena sięgnęła blisko 90 euro za tonę, co stanowiło absolutny rekord. Patrząc na wykres cen uprawnień do emisji CO2 na przestrzeni ostatnich lat, widać tendencję wzrostową, ale największy skok można było zaobserwować właśnie w grudniu 2021 roku. 

Ceny dziennych emisji CO₂ [€], źródło: tradingeconomics.com

Wzrost cen uprawnień do emisji CO2 wynika między innymi z faktu, że po pandemii gospodarka unijna się odbudowuje i zużywa coraz więcej energii, a więc emituje coraz więcej dwutlenku węgla, który musi de facto kupić. Przy ograniczonej podaży i podwyższonym popycie - ceny musiały wzrosnąć.

Ogólnie rzecz biorąc, w krajach, w których sektory przemysłowe, w tym energetyka, emitują znaczne ilości emisji, produkcja energii i innych wyrobów będzie droższa w porównaniu do bezemisyjnych alternatyw, takich jak energetyka jądrowa czy OZE. Polska jest właśnie takim krajem, gdyż zdecydowana większość energii produkowana jest w oparciu o węgiel kamienny i brunatny. W związku z tym, duża część ceny energii wynika z kosztu uprawnień do emisji.

Czy Unia jest winna wzrostowi cen?

Warto jednak zwrócić uwagę na kilka kwestii. Po pierwsze, środki pozyskane ze sprzedaży uprawnień przez państwa są przychodem ich budżetów. Czyli środki z uprawnień do emisji CO2 trafiają do Polski. Po drugie, dyrektywa ETS wskazuje, że przynajmniej 50 proc. przychodów z puli podstawowej i 100 proc. z puli solidarnościowej powinno trafiać na cele klimatyczne. Gdyby faktycznie tak się stało, mogłyby zostać uruchomione instalacje produkujące tanią, zieloną energię, a Polska nie musiałaby płacić tak dużych kwot za uprawnienia do emisji. Warto podkreślić, że system nie jest również nowym “wymysłem”, gdyż EU ETS został wprowadzony w 2005 roku, a Polska podpisała się pod nim. To jednak nie wszystko…

Zapotrzebowanie na moc

System energetyczny jest skonstruowany w taki sposób, że wraz ze wzrostem zapotrzebowania na moc w danej godzinie, dołączają się elektrownie, dla których koszt wytworzenia energii jest wyższy. W związku z tym, w pierwszej kolejności energia jest produkowana z odnawialnych źródeł energii. Dopiero na samym końcu dołączane są elektrownie olejowe i gazowe. W związku z coraz większym zapotrzebowaniem na moc, coraz częściej dochodzi do sytuacji, w której drogie źródła wytwórcze muszą się dołączać do systemu. Efektem jest wzrost cen energii. 

Należy więc powiedzieć wyraźnie: gdyby w Polsce funkcjonowało więcej elektrowni produkujących tanią i ekologiczną energię, koszty energii wcale nie musiałyby rosnąć.  

Krytyka wobec EU ETS

9 grudnia Polski Sejm przyjął uchwałę wzywającą państwa UE o zawieszenia unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji. W uchwale podkreślono, że system EU ETS, który miał doprowadzić do racjonalnego ekonomicznie i społecznie akceptowalnego tempa ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, obecnie nie spełnia tego zadania. Pisaliśmy o tym TUTAJ.

Działania osłonowe 

W związku z dużymi podwyżkami cen prądu, polski rząd zdecydował się na wprowadzenie działań osłonowych. Czy one wystarczą, by ochronić budżety domowe Polaków? Sprawdź!

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia