Czy zmiany dla prosumentów rzeczywiście coś zmienią?
Już w tym miesiącu rząd ma przyjąć projekt ustawy o OZE dot. mikroinstalacji prosumenckich. Zmiany mają wpłynąć korzystnie na bilans ekonomiczny po stronie prosumentów. Co zakłada projekt ustawy? Jak to wpłynie na rachunki za prąd? Wyjaśniamy poniżej.
Podziel się
Prace trwają
Projekt ustawy ma trafić na rządowe ławy jeszcze w tym miesiącu. Po przyjęciu przez rząd ustawa trafi do przegłosowania w Sejmie, ale to już po wakacjach.
To bardzo ważna ustawa, moim celem jest doprowadzenie do tego, żeby fotowoltaika znów stała się w Polsce opłacalna. To jeden z postulatów Polski 2050. Każdy z nas powinien móc produkować energię i na niej zarabiać. To cel, do którego dążę, to się wydarzy tylko przy stabilnym rynku cen dynamicznych.
ujawniła w rozmowie z Rzeczpospolitą Ministra Paulina Hennig-Kloska
Ta “opłacalność” miałaby powrócić we wcześniej zapowiadanych już okolicznościach. Mianowicie chodzi o pozostawienie wyboru co do systemu rozliczeń po stronie prosumenta. W praktyce ogranicza się to jedynie do wskazania systemu spośród rozliczenia miesięcznego (RCEm) albo godzinowego (RCE). Mechanizm został skonstruowany tak, by to rozliczenie godzinowe, które swoją drogą jest nowością, było bardziej atrakcyjne dla prosumenta. Postawiono tutaj na zasilanie portfela prosumenckiego przy wykorzystaniu współczynnika 1,23 – w efekcie rozliczenie godzinowe będzie bardziej opłacało się prosumentom. Oznacza to wzrost wartości środków za energię elektryczną oddawaną przez prosumenta do sieci o 23%. Jak przełoży się to na zyski? Ministra wspomniała, że “Jeśli zatem energia, którą oddajemy do sieci, wyceniana jest dziś na 250 zł za MWh, to po wprowadzeniu proponowanych zmian realnie będzie to ponad 300 zł”. Tym samym można stwierdzić, że są to realne wysokości zysków, których prosumenci mieliby się spodziewać.
Ten zysk wcale nie musi oznaczać, że większość prosumentów stwierdzi, że chcą się rozliczać po cenie godzinowej. RCE to nowość dla klientów końcowych w Polsce, z całą pewnością nie można stwierdzić, jak ten system będzie wyglądał w praktyce i jakich cen można się rzeczywiście spodziewać. Tymczasem rozliczenie miesięczne RCEm gwarantuje stabilny profil cenowy. Może się to okazać przeważające, zwłaszcza dla tych prosumentów, którzy nie mają magazynu energii.
Czym się różnią wspominanie rozliczenia?
RCEm, czyli miesięczny system rozliczeń, gwarantuje cenę wyliczoną w skali miesiąca na podstawie ilości energii oddanej do sieci przez prosumentów. Można się spodziewać, że RCEm będzie niższy np. w letnie miesiące, kiedy generacje jest najwyższa, a wzrośnie w okresie zimy. Co ważne, jest to system obowiązujący do tej pory w net-billingu. Momenty ujemnych cen na rynku są w tym rozliczeniu przyrównywane do 0.
RCE jest wyliczana dla każdej godziny, na podstawie średnich cen z każdego kwadransa. Należy się spodziewać najniższych cen w południe, wyższych wieczorami. Wynika to bezpośrednio z popytu i podaży na energię elektryczną. Prądu wyprodukowanego z fotowoltaiki jest najwięcej w okolicach południa, ale wtedy jest też najmniejsze zapotrzebowanie. Większość z nas przebywa wtedy poza domem, gospodarstwa domowe praktycznie nie zużywają energii. Szczyt zapotrzebowania pojawia się rano i wieczorem. Z tym, że w godzinach popołudniowych spadają możliwości generacyjne z fotowoltaiki i cena energii drożeje. Dlatego należy się spodziewać odwzorowania tych trendów cenach dynamicznych. W południe kwoty na rynku mogą być nawet ujemne, ale wtedy dla prosumenta zostaną przyrównane do 0. Co oznacza, że wygenerowany prąd do sieci odda za darmo (tak samo jak w RCEm).
Należy wskazać, że proponowane do wyboru systemy, choć na pierwszy rzut oka różnią się, w końcowym rozliczeniu nie wniosą diametralnych różnic na konto prosumenta. O prawdziwym uwolnieniu rynku cen i zadziałaniu na rzecz RCE bądź RCEm będzie można mówić dopiero po zaprzestaniu mrożenia cen dla klientów indywidualnych.