Dawid Kubacki: Zainwestowałem w pompę ciepła…

Odwiedzamy dom Dawida Kubackiego, polskiego skoczka narciarskiego, medalistę olimpijskiego oraz zdobywcę czterech medali mistrzostw świata i rozmawiamy o pasjach, ale też o prawdziwym życiu, komforcie i ognisku domowym.

Towarzyszymy mu podczas pierwszego uruchomienia pompy ciepła, obserwujemy jak uczy się obsługi i pytamy o oczekiwania.

Przeczytajcie koniecznie!

Zdjęcie autora: Anna Będkowska
Zdjęcie autora: Anna Będkowska

Anna Będkowska

Redaktor prowadzący GLOBEnergia

Podziel się

Anna Będkowska: Czy wybierając miejsce do życia dla siebie i swojej rodziny, brał Pan pod uwagę jakość powietrza? Czy kierowały Panem inne względy?

Dawid Kubacki: Od wielu lat żyje na Podhalu. Tutaj się urodziłem, dorastałem i stawiałem pierwsze kroki na skoczni. Nie wyobrażałem sobie tego, żeby wyprowadzać się gdzieś dalej. Ta decyzja pod względem jakości powietrza nie była do końca przemyślana. Nasz region jest znany z tego, że zimą smog potrafi się tutaj utrzymywać bardzo długo i być bardzo uciążliwy. Powietrze nie jest najlepszej jakości, ale oczywiście z czasem to się zmienia i jest coraz lepiej.

A. B.: To może kilka słów o tym, co zmienił Pan w swoim domu i dlaczego?

D. K.: Tak, pochwalę się już na początku rozmowy – przekonałem się do tego, aby zamontować w domu ekologiczne źródło ciepła, czyli pompę ciepła i zrezygnować z palenia węglem. To nieprawdopodobne, jak jeden sezon grzewczy potrafił mi uświadomić, ile zanieczyszczeń powstaje z węgla, ile powstaje popiołu, który trzeba wynieść, ile powstaje sadzy w kotle, który trzeba wyczyścić. Myślę, że montaż pompy ciepła, który przeprowadziliśmy w naszym domu, przyczyni się do poprawy jakości powietrza w moim regionie, czyli do tego, że smogu z roku na rok będzie coraz mniej.

A. B.: To może zacznijmy od początku. Jest Pan właścicielem domu jednorodzinnego od niedawna. Jaka jest historia tego budynku?

D. K.: Historia tego domu jest dość ciekawa. Kupiłem ten budynek w ciągu niespełna dwóch tygodni. Oglądałem go oczywiście wcześniej, ale w momencie, kiedy dowiedziałem się, że będzie licytowany na aukcji miałem tak naprawdę dwa tygodnie na podjęcie decyzji. Próba kupna zakończyła się sukcesem. Kiedy tylko otrzymaliśmy klucze do tego domu rozpoczęliśmy remont. Nie ukrywam, było z tym wiele zachodu. Stara instalacja hydrauliczna była popękana. Do poprawki była też instalacja elektryczna. Byliśmy zmuszeni wymienić również dach, okna, po prostu potrzebny był generalny remont.

A. B.: Czy zmiana kotła węglowego na pompę ciepła była pierwszą modernizacją źródła ciepła w tym domu?

D. K.: Kiedy kupiłem ten dom, instalacja ogrzewania była dość mocno zamieszana. Cały dom od piwnicy po strych miał podłogowe ogrzewanie elektryczne, które jak można się domyślać prawdopodobnie zużywało dużo prądu. Był tutaj też zamontowany kocioł na ekogroszek i to taki dość konkretny, bardzo duży, bo o mocy aż 35 kW. Ten kocioł pracował przez okres, kiedy były tutaj remonty oraz przez pierwszy rok użytkowania domu.

Robert Kałużny - Panasonic, Dawid Kubacki - skoczek narciarski, fot. Globenergia

A.B.: Mimo wszystko, nie zdecydował się Pan na pompę ciepła od razu przy okazji tych gruntownych remontów.

D. K.: Niestety nie. Tutaj na podziękowania zasługuje mój tata, który jest hydraulikiem i naprawdę bardzo pomógł doprowadzić ten dom do funkcjonalności. Z drugiej strony muszę go też przeprosić za to, że nie posłuchałem go od razu. Na etapie remontu tata namawiał mnie już na pompę ciepła. Były też oczywiście rozmowy o gazie i o różnych innych możliwościach, które mogliśmy tutaj zastosować, ale wtedy byłem przekonany, że jak jest kocioł to będziemy używać kotła. I tak używałem go przez pierwszy rok od wprowadzenia się tutaj. Wtedy przekonaliśmy się, ile tak naprawdę pracy jest z kotłem węglowym. W tej chwili mamy małe dziecko, a mnie przez większość sezonu grzewczego nie ma w domu. Całą obsługą musiała się zajmować moja żona: nadzorować, dorzucać węgla, czyścić kocioł, wybierać popiół. Wszystko się brudzi, to się niesie później do domu. Nie chcieliśmy, żeby dziecko oddychało tym kurzem, pyłem, czyli tym wszystkim, co ten piec po sobie zostawiał po pracy.

A.B.: A więc jednak pompa ciepła…

D.K.: Tak, dojrzałem do tej szczęśliwej decyzji i zainwestowałem w pompę ciepła, czyli źródło, które będzie ekologiczne, ekonomiczne, ciche i przede wszystkim bezobsługowe. To jest naprawdę duża wygoda. Przez cały sezon grzewczy ja i moja żona nie będziemy musieli schodzić do piwnicy po to, żeby sprawdzić, czy w tym kotle się pali, ile węgla zostało. Nie będziemy też musieli zajmować się jego czyszczeniem i wyciąganiem popiołu. Z doświadczenia wiem, że to jest dużo pracy. Takie czyszczenie kotła to jest przynajmniej godzina roboty. Ten czas będę mógł poświęcić na coś innego. Myślę, że to będzie jedna z większych zalet tej modernizacji.

A. B.: Jak wybierał Pan wykonawcę systemu grzewczego i dostawcę pompy ciepła?

D. K.: Firmę wykonawczą poznałem przez polecenie. Firma zamontowała pompę ciepła u rodziców mojej znajomej. Jej rodzice byli bardzo zadowoleni, chwalili zarówno samą pompę, jej działanie jak i serwis. Byłem dobrze nastawiony do poleconej firmy i kiedy rozmawiałem z przedstawicielami Neoklima – bo o tej firmie mowa – starałem się przekazać jak najwięcej informacji dotyczących budynku: jak jest skonstruowany, jaka jest jego powierzchnia, jaki jest rodzaj ogrzewania itd. Podczas spotkania na żywo rozmawialiśmy na temat rozwiązań technicznych, które w domu zastosujemy.

A.B.: Co wzbudziło w Panu największe zaufanie?

D. K.: Na pierwszych oględzinach firma podeszła do zadania bardzo profesjonalnie. Doradcy wytłumaczyli mi wszystko, co trzeba zrobić, jak zrobić, dlaczego, jak te wszystkie urządzenia będą podłączone. W tym budynku na całym parterze jest ogrzewanie podłogowe. Piętro jest ogrzewane za pomocą grzejników i jedynie w łazience jest ogrzewanie podłogowe. Po tej wizji lokalnej okazało się, że grzejniki w tym domu są mocno przewymiarowane, co będzie się dobrze sprawdzało z pompą ciepła. Jeżeli chodzi o ogrzewanie podłogowe to wiadomo, że doskonale współpracuje ono z pompą ciepłą. Biorąc pod uwagę te wszystkie parametry budynku, zaproponowano mi taką pompę ciepła, którą mógłbym użyć do ogrzania tego domu i która będzie się najlepiej sprawdzała.

A. B.: Przy wyborze pompy ciepła pomagała Panu poczta pantoflowa, czyli rozumiem, że znajomi/sąsiedzi mają już zainstalowane takie urządzenia? Chyba coś w tej kwestii zaczyna się zmieniać?

D. K.: Zgadza się, poczta pantoflowa zadziałała tutaj bardzo dobrze, na początku szukałem rozwiązań i ofert na własną rękę. Przeszukałem też internet w celu poszukiwania odpowiedniego wykonawcy, jak i producenta urządzeń, ale finalnie z pomocą przyszła znajoma, której rodzice są bardzo zadowoleni z tego rozwiązania i z usług firmy wykonawczej.

A.B.: Czyli to firma wykonawcza poleciła Panu dostawcę pompy ciepła?

D.K.: Tak, to instalatorzy wyszli z propozycją producenta pompy ciepła. Opinie w internecie i na forach potwierdzały to, co usłyszałem od doradców. Zdecydowana większość opinii na forach to były pozytywne opinie. Dzwoniłem też do znajomych, którzy mają już zamontowane pompy i spotkałem się pozytywnymi opiniami, więc nie bałem się iść w tę stronę. Oczywiście padały też inne możliwości i propozycje urządzeń, ale w końcu zdecydowaliśmy, że pompa Panasonic to będzie produkt, który w moim domu sprawdzi się najlepiej.

A. B.: Czy etap demontażu starego kotła i montażu pompy Pana zaskoczył? Spodziewał się Pan, że będzie to wymagało tak dużo pracy?

D. K.: Pracy było bardzo dużo, pracownicy firmy wykonawczej zajmowali się tym przez cały tydzień. Kocioł, który wcześniej znajdował się w tym domu ważył prawie 500 kg. Nie dało się go wymontować w całości. Konieczne było rozcinanie go i rozłożenie na części pierwsze. Nawet pomimo przecięcia, wyniesienie go z piwnicy było nie lada wyzwaniem. Kolejnym etapem było przerobienie instalacji, ale na tym etapie już żadnych zaskoczeń nie było, zwłaszcza, że mieliśmy całą instalację już rozrysowaną. Instalatorzy wiedzieli, w które miejsca mają się wpiąć, jakie połączenia zastosować oraz którędy mają przebiegać przewody.

A. B.: Jakie są Pana oczekiwania co do tego, jak będzie się żyło w tym domu po modernizacji źródła ciepła?

D. K.: Najbardziej będę zadowolony z tego, że będę miał więcej czasu dla siebie. Odpadnie mi obowiązek zamawiania węgla, wnoszenia węgla do piwnicy, całej otoczki związanej z obsługą kotła. Kosztowało mnie to dużo czasu. Ten czas bardzo się liczy, a zwłaszcza w moim przypadku, kiedy nie ma mnie w domu przez większość dni w roku. Z drugiej strony, kiedy już jestem w domu, to chciałbym sobie odpocząć, spędzić czas z żoną i z dzieckiem, a nie szuflować popiół z pieca. Myślę, że na tym najwięcej zyskamy. Ważne jest też to, że system ten jest kompletnie bezobsługowy, a przez cały czas zachowany jest komfort w pomieszczeniach.

A.B.: No właśnie, sama bezobsługowość to nie wszystko, ważny jest też komfort cieplny, którego kocioł węglowy nie potrafił zapewnić.

D.K.: Dokładnie tak. Jak ogrzewałem ten dom kotłem, w domu były bardzo duże wahania temperatury. Czasami grzał trochę mocniej, a czasami trochę gorzej. Wynikało to z różnej jakości węgla i innych czynników. Wiązało się to z tym, że jednego dnia w domu było 27 stopni Celsjusza, a drugiego 22 stopnie Celsjusza. Te wahania były więc spore. Pompa ciepła monitoruje temperaturę i reguluje ją tak, żeby w domu był komfortowo, a ja nie muszę tego robić manualnie w piwnicy. Teraz do piwnicy będę schodził tylko do mojej przyszłej modelarni, którą planuję sobie urządzić w miejscu, w którym znajdował się kocioł i węgiel. Będę schodził tam tylko dla własnej przyjemności, a nie po to, żeby zajmować się kotłem.

A. B.: Czy za decyzją o inwestycji w pompę ciepła pojawią się kolejne ekologiczne decyzje w Pana życiu?

D. K.: Myślę, że tak. Sama decyzja o montażu pompy ciepła wzięła się z tego, że planuję zrobić również instalację fotowoltaiczną. Z tego, co się dowiedziałem, te dwa systemy bardzo dobrze ze sobą współpracują. Nawet teraz, kiedy nie ma jeszcze fotowoltaiki, obliczenia wskazują, że mimo wszystko nie zapłacę więcej za prąd niż za węgiel, który musiałem kupić jeszcze przed modernizacją i jeszcze go wnosić do piwnicy. Mogę powiedzieć, że wygrał tutaj aspekt wygody. Jeśli chodzi o inne proekologiczne rozwiązania, to w tym budynku znajduje się instalacja kolektorów słonecznych podgrzewających wodę użytkową. Także powoli odchodzimy od stałych paliw.

A. B.: Jakim samochodem Pan jeździ? Spalinowym, elektrycznym czy może hybrydą?

D. K.: Póki co jeżdżę samochodem spalinowym, ale myślę, że z biegiem czasu to się będzie zmieniało. Samochody elektryczne to jeszcze względnie nowe rozwiązanie, ale moim zdaniem przyszłość będzie szła właśnie w tę stronę.

A. B.: Decydując się na fotowoltaikę, może Pan od razu zainwestować w ładowarkę do samochodu elektrycznego, myślał Pan o tym?

D. K.: Tak, ładowarka w garażu, który stanie przy domu jest już przewidziana. Właśnie po to, żeby potem nie trzeba było wykonywać kolejnej przebudowy czy modernizacji budynku.

Dawid Kubacki - skoczek narciarski i Anna Będkowska - Globenergia, fot. Globenergia

A. B.: Modelarstwo, o którym Pan wspomniał to nie jedyna pasja. Lata Pan też szybowcem. Czy z góry widać jeszcze dymiące kominy?

D. K.: Zgadza się, ale jestem dopiero w trakcie szkolenia na szybowiec. Nie posiadam jeszcze licencji. Rzeczywiście, zdarza się, że latając po okolicy, widzę dymiące kominy. Chociaż szybowcem lata się głównie latem, czyli w okresie, kiedy kotły i piece aż tak mocno nie pracują.

Ciekawostką jest to, że dym wydobywający się z komina czy jakiegoś ogniska jest jednym z punktów orientacyjnych podczas lotu szybowcem. W sytuacji, kiedy trzeba lądować poza lotniskiem i chcemy dowiedzieć się, w którym kierunku wieje wiatr przy ziemi, to dym z kominów może się okazać bardzo pomocny.

A.B.: Ale jeśli go nie będzie, to pewnie też da się wylądować, prawda?

D.K.: Tak, jak najbardziej, z wiatrem też się da wylądować, może jest trochę trudniej, ale da się. Zatem nawet, jeśli wszyscy zamontują pompy ciepła, nie będzie wielkiego problemu (śmiech).

A. B.: Mimo wszystko życzymy sobie, aby kominów było jak najmniej, żebyśmy żyli w przyjaznym dla zdrowia środowisku. Mam nadzieję, że spotkamy się za rok, jak już będzie Pan doświadczonym użytkownikiem pompy ciepła.

D. K.: Oczywiście, że tak. Wiem, jak wygląda sytuacja w mojej okolicy. Kiedy jeszcze mieszkałem w Nowym Targu, zdarzały się takie zimowe wieczory, kiedy powietrze można było dosłownie przegryzać. Smog był naprawdę uciążliwy i to jest coś, z czym się walczy od długiego czasu. Ja małą cegiełkę do tej walki dołożyłem i mam nadzieję, że wiele osób też się do tej walki z biegiem czasu przyłączy, że kopcących kominów będzie coraz mniej i wszyscy będziemy mogli cieszyć się ze świeżego, czystego powietrza.
A jak się spotkamy w przyszłym roku, to podsumujemy cały ten okres, opowiem, jak sprawdzała się pompa.

A. B.: W pracy sportowca energia jest czymś, bez czego nie odnosi się sukcesów. Z czego czerpie Pan energię, co Panu dodaje skrzydeł?

D. K.: W pracy sportowca nie tylko energia z pożywienia jest ważna, ale najważniejsza jest energia do pracy, zapał, który każdy sportowiec musi mieć. Ten zapał jest potrzebny do tego, aby realizować ciężkie treningi. Myślę, że źródłem energii jest świadomość tego, że robi się to w jakimś konkretnym celu. Wiem, po co pracuję, co chcę poprzez tą pracę osiągnąć. Dlatego, przystępując do treningów lub zawodów, chcę dać z siebie 100%. To jest to, co nas wszystkich napędza, ale trzeba pamiętać, że są także inne aspekty, które również nas napędzają, takie jak rodzina i znajomi, którzy wspierają nas w tym, co robimy. Są również kibice, których ostatnio trochę na skoczniach brakowało, ale powoli wracają. Pozytywne emocje, których dostarczają kibice oraz inne wspierające nas osoby dają zastrzyku energii, żeby robić to, co kochamy i robić to najlepiej, jak potrafimy.

A.B.: Teraz pozostaje więc cieszenie się wspólnymi chwilami z rodziną i kolejnymi sukcesami na skoczni.

D.K.: Jak najbardziej! Mam nadzieję, że w przyszłości będę jeszcze bardziej zadowolony z zainstalowania pompy ciepła niż jestem w tej chwili, nie tylko ze względu na wygodę użytkowania, ale również ze względu na przyczynienie się do poprawy jakości powietrza w mojej okolicy.

A.B.: Dziękuję za rozmowę i życzę dużo sukcesów na nadchodzący sezon!

D.K.: Dziękuję i zapraszam za rok na pierwsze wnioski po sezonie grzewczym.


Materiał pochodzi z wydania Globenergia 3/2021


ZDJĘCIE GŁÓWNE: Dawid Kubacki, źródło: kubackiteam.pl

Podcast

Więcej

Jak Dawid Kubacki połączył ekonomię, ekologię i wygodę?

00:00

Zobacz również