Fabryka chińskich elektryków na Węgrzech nielegalnie wspierana przez Pekin? UE wszczyna śledztwo

Na Węgrzech rozgrywa się kolejny rozdział konfliktu handlowego, który wyrósł między Unią Europejską i Chinami w kontekście samochodów elektrycznych. Po nałożeniu przez UE wysokich ceł na elektryki produkowane w Chinach, jeden z tamtejszych koncernów motoryzacyjnych BYD zainwestował spore środki w budowę fabryki właśnie na Węgrzech. Teraz Unia podejrzewa, że budowa zakładu mogła powstawać dzięki subsydiom rządu w Pekinie.

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia

  • Unia Europejska rozpoczęła śledztwo ws. chińskiej fabryki BYD na Węgrzech, podejrzewając nielegalne subsydia od chińskiego rządu, mające pomóc ominąć wysokie cła na elektryki importowane z Chin.
  • Inwestycja BYD na Węgrzech jest efektem bliskich relacji rządu Viktora Orbána z Pekinem, jednak budzi kontrowersje w Brukseli, gdzie polityka Węgier wobec Chin i Rosji jest traktowana jako zagrożenie dla jedności UE.
  • Dochodzenie KE może mieć poważne konsekwencje dla BYD – od kar finansowych po zwrot nielegalnych subsydiów, tymczasem chiński gigant ma także problemy z budową fabryki w Meksyku, blokowaną z kolei przez chińskie władze obawiające się wycieku technologii do USA.

Kolejny rozdział europejsko-chińskiej wojny o elektryki

Jeszcze w ubiegłym roku Unia Europejska nałożyła na samochody elektryczne produkowane w Chinach w wysokości nawet 35,3%. Powodem miało być nieuczciwe wedle strony europejskiej pompowanie chińskiego przemysłu e-motoryzacji przez tamtejszy rząd. Pekin miał szeroko subsydiować produkcję samochodów elektrycznych w Państwie Środka, przez co istniało ryzyko “zalania” europejskiego rynku przez pojazdy tych marek i tym samym problemów dla lokalnych producentów.

W związku z tą sytuacją chińskie koncerny są zmuszone zintensyfikować swoją bezpośrednią obecność w Europie. Niedawno pisaliśmy o marce BYD, która do końca tego roku chce mieć w naszym kraju otwarte ponad 40 salonów. Podczas niedawnej wizyty w Polsce wiceprezes wykonawcza koncernu Stella Li wspominała również o budowie fabryki BYD na Węgrzech, która miała pomóc firmie uniknąć unijnych ceł.

To właśnie zakład położony w węgierskim Szegedzie stał się przedmiotem najnowszej kontrowersji. Jak informuje Financial Times, Komisja Europejska rozpoczęła wstępną fazę dochodzenia, które ma ustalić, czy BYD korzystało z niedozwolonego wsparcia zagranicznego podczas budowy fabryki. Jeśli zarzuty się potwierdzą, skutki mogą być poważne: od kar finansowych, przez konieczność zwrotu subsydiów, aż po przymusową sprzedaż aktywów. Łączne inwestycje w zakład mają wynieść 4 mld euro, a jego otwarcie zapewni 10 tys. miejsc pracy.

Chiński koncern ma problemy ze swoimi fabrykami

Inwestycja BYD to kolejny owoc bliskich relacji Wiktora Orbána z Pekinem. W ubiegłym roku premier Węgier gościł w Budapeszcie prezydenta Xi Jinpinga, a jego polityka skutecznie przyciąga chiński kapitał do Europy Środkowej. Według danych, aż jedna czwarta wszystkich chińskich inwestycji w Europie trafia właśnie na Węgry. Taki kurs polityczny budzi jednak poważne kontrowersje w Brukseli, gdzie sojusze Orbána z Rosją i Chinami są postrzegane jako zagrożenie dla jednolitego frontu Unii.

To nie jedyne kłopoty koncernu BYD w ostatnim czasie. Pod koniec ubiegłego tygodnia donosiliśmy o zablokowaniu budowy fabryki marki w Meksyku. Tym razem jednak hamulcowym inwestycji nie były lokalne władze, a… Pekin. Administracja Państwa Środka boi się umieszczać zakład produkujący samochody elektryczne w kraju sąsiadującym z USA, aby zaawansowana technologia nie trafiła w ręce Amerykanów.

Tymczasem sytuację z zakładem na Węgrzech skomentował tamtejszy minister ds. europejskich Janos Boka. W rozmowie z Financial Times przyznał on, że Budapeszt nie został oficjalnie poinformowany o dochodzeniu KE. – Nie jest to zaskakujące – i jest to powszechnie znane – że każda inwestycja realizowana na Węgrzech szybko trafia pod lupę Komisji – skomentował. Czy to tylko rutynowa kontrola, czy początek nowego etapu napięć na linii UE – Chiny?

Źródło: Business Insider, Financial Times

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia