Komisja Europejska odpuszcza branży motoryzacyjnej. Chwila oddechu dla europejskich koncernów

Słuchając głosu branży motoryzacyjnej, Komisja Europejska ogłosiła elastyczniejsze podejście do przepisów związanych z emisją CO2 w branży motoryzacyjnej. Cele wyznaczone na 2035 rok zostały utrzymane, jednak europejscy producenci samochodów będą mieli więcej czasu na dostosowanie się do wyznaczonych limitów.

- Od stycznia 2025 obowiązuje nowy, niższy limit średniej emisji CO2 dla grup sprzedażowych.
- Przekroczenie wyznaczonych średnich limitów skutkować miało bardzo wysokimi karami, szacowanymi na poziomie kilkunastu miliardów euro w skali całej UE.
- Zgodnie z obietnicą KE, średnia emisja wyliczana będzie nie w cyklu rocznym, ale trzyletnim, co pozwoli producentom na złagodzenie ewentualnych skutków finansowych przekroczenia norm.
O problemach związanych ze spadkiem konkurencyjności, wynikającej z zapisów Zielonego Ładu, branża motoryzacyjna sygnalizowała już od dłuższego czasu. Komisja Europejska przez lata zdawała się być głuchą na te sugestie, aż do czasy, gdy chińska konkurencja realnie zagroziła markom ze Starego Kontynentu.
Czas po temu był najwyższy, albowiem same cła, które Komisja Europejska nałożyła na chińskich producentów nie wystarczą, by uratować branżę motoryzacyjną na Starym Kontynencie.
Wysokie kary za przekroczenie średniego limitu emisji dla marki
Styczeń bieżącego roku wydawał się sądnym miesiącem dla europejskiej branży motoryzacyjnej. Od 1 stycznia 2025 zaczęły obowiązywać nowe regulacje, związane ze średnią emisją CO2 wyliczaną dla każdej marki lub grupy sprzedażowej.
Limit 93,6 g/km w praktyce okazuje się zabójczy dla wielu producentów, którzy nie są w stanie zmieścić się w wyznaczonym poziomie, jeśli nie będą sprzedawać wystarczającej ilości samochodów elektrycznych.
Dzisiaj na terenie UE sprzedaż pojazdów zeroemisyjnych nie przekracza 15 procent, tymczasem, aby wypełnić narzucone limity powinna stanowić około 25-30 procent nowych rejestracji.
Gdyby naliczać kary według aktualnego miksu sprzedażowego, łączna kwota, którą branża musiałaby wpłacić do unijnego budżetu sięgnęłaby, według różnych szacunków, 12-16 miliardów euro. To jest zdecydowanie ponad dzisiejsze możliwości europejskich marek.
Średnią emisję będzie można zbilansować w cyklu trzyletnim
Rewizja unijnych przepisów, poskutkowała obietnicą, którą złożyła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, w sprawie zmiany rozporządzenia dotyczącego limitu emisji CO2 dla marek lub grup sprzedażowych.
Zgodnie z pierwotnymi zapisami, raportowanie średniej emisji, a co za tym idzie również wyliczenie należnych kar, następować miało w cyklu rocznym. Według nowych zasad bilansowanie sprzedaży pod kątem emisji CO2 następować będzie w trzyletnim okresie, co powinno wystarczyć by mniejszą liczbę rejestracji aut zeroemisyjnych w jednym roku, nadrobić lepszą sprzedażą takich pojazdów w kolejnych latach.
Takie ustępstwo oznacza, że branża dostała czas niezwykle potrzebny do zmian, aby stawić czoła chińskiej konkurencji.
Co ważne – unijne cele, czyli rok 2035 i całkowity zakaz rejestracji pojazdów emisyjnych został utrzymany, jednak dojście do tego będzie zdecydowanie łagodniejsze dla branży, a przez to również i dla nas, czyli dla klientów europejskich salonów.
- Trzymamy się uzgodnionych celów w zakresie emisji, ale z pragmatycznym podejściem – powiedziała Ursula von der Leyen. – Będziemy elastycznie reagować w tej kwestii – dodała przewodnicząca KE.
Przegląd stanu realizacji planu ograniczenia emisji CO2 rok wcześniej niż planowano
Ustalając harmonogram dojścia do zeroemisyjnego transportu (przynajmniej tego w nowym wydaniu), Komisja Europejska zaplanowała audyt stanu realizacji celów środowiskowych, wyznaczając go na rok 2026.
Ze względu na zmianę sposobu rozliczania limitu średniej emisji CO2 dla marki, komisja postanowiła przyspieszyć przegląd skutków regulacji, przekładając go na koniec bieżącego roku. Jeśli nie wszystko będzie przebiegało zgodnie z założeniami, niewykluczone są dalsze korekty, w zamyśle mające uchronić branżę motoryzacyjną, a co za tym idzie miliony miejsc pracy dla obywateli zjednoczonej Europy.
Osiągnięcie sprzedaży pojazdów zeroemisyjnych na poziomie 25-30 procent nie wydaje się realne bez tanich modeli, kosztujących – w Polsce – poniżej 100 tysięcy złotych i to bez dopłaty z programu NaszEauto. Zestawienie najtańszych elektryków na naszym rynku znajdziecie TUTAJ.
Polecane
Elektryczne przyspieszenie! Już za kilka lat co szósty nowy samochód w Polsce będzie „elektrykiem”

NaszEauto – NFOŚiGW ostrzega przed oszustami. Jakie metody stosują?
