Mieszkańcy nie chcą biogazowni. Sprawa trafiła do sądu 

biogazownia grzmiaca

Od lutego  br. trwa walka mieszkańców Raby Wyżnej z projektem biogazowni, która miałaby powstać zaledwie 100 metrów od budynków mieszkalnych. Władze pozostały głuche na protesty przyszłych sąsiadów inwestycji, którzy boją się uciążliwych zapachów i utraty wartości działek. Sprawa trafiła do sądu. 

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia

biogazownia grzmiaca

Gdy w lutym projekt biogazowni otrzymał pozwolenie na budowę, wściekli mieszkańcy wyszli na ulicę. Przez Rabę Wyżną przetoczyła się fala strajków, która nie miała wcześniej precedensu. Mieszkańcy obawiają się uciążliwego fetoru i mają ku temu podstawy. Jak mówią, kontaktowali się z osobami z innych części Polski, którzy mieszkają około 800 metrów od biogazowni (m.in. w Rzeczycy, Tragamini, Olesna) i przyznają wprost, że smród jest nie do zniesienia i upośledza codzienne czynności takie jak spacer, spędzanie czasu w ogrodzie czy nawet otwarcie okien.

Inwestycja z Raby Wyżnej miałaby znajdować się raptem 100 metrów od zabudowań mieszkalnych i 400 metrów od szkoły podstawowej.

Protesty mieszkańców nie przyniosły skutku. 

“W projekcie ustawy pominięto czynnik ludzki”

Protesty wokół kontrowersyjnej inwestycji zbiegły się w czasie z rządowym projektem ustawy, który ma na celu ułatwić budowę biogazowni, aby “zwiększyć poziom bezpieczeństwa i niezależność energetyczną Polski”. 

W efekcie biogazownie będą mogły powstać w miejscach, które w planie zagospodarowania przestrzennego były przewidziane na “zabudowę związaną z rolnictwem lub produkcją rolną”. 

Ponadto biogazownią rolniczą objęta łatwiejszą procedurą legislacyjną będzie instalacja produkująca nawet do 8,4 mln m3 biometanu, co w przeliczeniu na moc wynosi ponad 4 MW

Główny sprzeciw mieszkańców budzi fakt, że ustawodawca nie ustalił minimalnej odległości od zabudowań mieszkalnych. Nie wprowadzono również “norm odorowych”, przez co mieszkańcy są pozbawieni jakiejkolwiek ochrony prawnej w przypadku wystąpienia takich uciążliwości. Mieszkańcom pozostaje jedynie powództwo cywilne, które jest bardzo kosztowne i ciągnie się latami.  

W kontekście prac nad ustawą, chcemy podkreślić, że konieczne jest zapewnienie w niej odpowiedniej ochrony podstawowych praw mieszkańców, w których miałyby powstać biogazownie – prawa do swobodnego i zdrowego korzystania z miejsca, w którym chcą żyć i współtworzyć, bez obaw o swoje bezpieczeństwo fizyczne, psychiczne oraz zdrowotne. Już teraz przepisy dotyczące dystansu biogazowni do najbliższych zabudowań nie są dostosowane do faktycznego ich oddziaływania na otoczenie.  

Komentarz Stowarzyszenia EKO Raba Wyżna do projektu ustawy

Niedociągnięć jest więcej. Ustawa ułatwia także zakwalifikowanie pofermentu jako nawozu, jednak przepisy nie określają w jaki sposób, gdzie i jak długo ma być on składowany.

Brak zabezpieczeń przed uciążliwym zapachem rodzi zagrożenie, że tereny, na których znajdą się biogazownie, stracą walory turystyczne. Podhalańska Raba Wyżna jest jedną z nich. Mieszkańcy wskazują, że już teraz zauważyli drastyczny spadek wartości swoich działek. 

“W projekcie ustawy pominięto czynnik ludzki” - stwierdziło dobitnie Stowarzyszenie EKO Raba Wyżna.

Propozycja mieszkańców 

Mieszkańcy zaproponowali szereg poprawek do ustawy. Wśród nich znalazł się przede wszystkim zakaz sytuowania biogazowni w odległości mniejszej niż 4000 m od terenów zamieszkałych oraz zabudowanych, a także mniejszej niż 4000 m od terenów przeznaczonych na inne, konkretne cele przewidziane w planie miejscowym danej gminy, miasta.

Ponadto w postępowaniu o wydanie decyzji o warunkach zabudowy dotyczącej biogazowni rolniczych, czy też w postępowaniu o wydanie pozwolenia na budowę, mieszkańcy chcą, by stroną postępowania była gmina oraz właściciele sąsiednich działek. 

Stowarzyszenie EKO Raba Wyżna zaproponowało również, by dla terenu, na którym zamierzona jest budowa biogazowni, były przeprowadzone konsultacje społeczne, których wynik byłby wiążący dla organu wydającego decyzję w przedmiotowej sprawie.

Uwagi mieszkańców nie zostały jednak uwzględnione, a ustawa została uchwalona  26 maja br. 

Gmina po stronie mieszkańców

Inwestycji sprzeciwia się również wójt Raby Wyżnej Andrzej Dziwisz. Problem polega na tym, że działka, na której miałaby powstać biogazownia, znajduje się na terenie należącym do Skarbu Państwa. Zarządza nią Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, który z kolei wydzierżawił ją prywatnemu przedsiębiorcy Arturowi Bocianowskiemu

Gmina Raba Wyżna chciała kupić sporną działkę, by ten teren przeznaczyć na Centrum Usług Publicznych, by zwiększyć dostęp mieszkańców do oświaty, ochrony zdrowia, rekreacji i kultury. Wniosek gminy spotkał się jednak z odmową, ponieważ działka jest wydzierżawiona do 2028 roku. 

Ponadto, ponieważ Wody Polskie mają problemy z ustaleniem przebiegu cieku wodnego przez działkę, nie może ona podlegać obrotowi cywilnoprawnemu. 

Mieszkańcy idą do sądu

Zdesperowani mieszkańcy pod koniec sierpnia br. wystąpili na drogę sądową. Rozprawę administracyjną, w której uczestniczyli przedstawiciele inwestora, w tym m.in. przedsiębiorca Artur Bocianowski, przedstawiciele Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa i bezpośredni sąsiedzi, prowadził sekretarz starostwa Bartłomiej Garbacz. Stowarzyszenie EKO Raba Wyżna, które brało aktywny udział w konsultacjach społecznych dotyczących nowej ustawy, nie było stroną postępowania, więc nie mogło uczestniczyć w obradach, ze względu na fakt, że zostały wyłączone z jawności.

Przedsiębiorca, który chce wybudować biogazownie, pozostaje w dobrych relacjach z lokalnym starostwem. Świadczy o tym m.in. jego uczestnictwo w Balu u Starosty Nowotarskiego w 2020 roku, gdzie był wymieniony jako jeden z darczyńców. 

Ostatecznie, po 6-godzinach obrad, nie podjęto żadnej decyzji. Obecnie mieszkańcy czekają na termin kolejnej rozprawy lub na ogłoszenie ostatecznej decyzji Starostwa. 

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia