Morskie elektrownie… słoneczne? Co się dzieje w Holandii?
Na morzu północnym u wybrzeży Holandii powstała pływająca elektrownia słoneczna. Projekt ma charakter pilotażowy i ma testować możliwości konstrukcyjne i środowiskowe w zakresie morskiej energetyki słonecznej!
Podziel się
12 kilometrów od wybrzeży jednej z dzielnic Hagi, Scheveningen, powstała farma słoneczna o mocy zainstalowanej 500 kW. Nie jest jednak zlokalizowana na lądzie, ale unosi się nad falami morza północnego. Dryfujące platformy zakotwiczono na głębokości 20 metrów.
Sześciokątna elektrownia
Farma wykonana przez holendersko-norweską firmę SolarDuck we współpracy z RWE, ma postać sześciu platform w kształcie trójkątów, ułożonych w taki sposób, że przypominają sześciokąt. Platforma konstrukcyjna została zaprojektowana w taki sposób, żeby panele unosiły się kilka metrów ponad wodą, co ma zapewnić dobre warunki pracy instalacji. Ważne elementy nie są w takim przypadku zanurzone w wodzie, gdzie łatwiej mogłyby ulec awarii. Konstrukcja pływająca, która jest częściowo zanurzona w wodzie, otrzymała niedawno certyfikat OFPV (offshore floating photovoltaics) wydany przez Bureau Veritas.
Kaczy projekt
Projekt nosi nazwę Merganser, czyli ochrzczony został tak samo, jak jeden z gatunków ptaków wodnych. Nurogęś (czyli właśnie merganser) to gatunek kaczki wodnej, którą spotkać można również w Holandii. Do kaczki nawiązuje również nazwa firmy odpowiedzialnej za projekt (SolarDuck można przetłumaczyć jako kaczka solarna). W branży fotowoltaicznej funkcjonuje również określenie krzywa kaczki. Mówi się tak na wykres pokazujący zmiany w zapotrzebowaniu na energię elektryczną w ciągu doby, uwzględniający produkcję energii ze źródeł odnawialnych, takich jak fotowoltaika. Nazwa pochodzi od charakterystycznego kształtu przypominającego sylwetkę kaczki. Krzywa ta ukazuje gwałtowne zmniejszenie zapotrzebowania w godzinach południowych (ze względu na wysoką produkcję z PV) oraz gwałtowny wzrost w godzinach wieczornych, co stanowi wyzwanie dla stabilności sieci energetycznej. Nazwa Merganser wydaje się więc całkiem trafna i uzasadniona.
Projekt pilotażowy
Budowanie elektrowni offshore, zarówno w przypadku turbin wiatrowych, jak i paneli fotowoltaicznych, wiąże się z dodatkowymi trudnościami technicznymi. Wymaga wytrzymałych konstrukcji, odpornych na trudne warunki meteorologiczne, przemyślenia podłączenia instalacji do sieci, wypracowania metod serwisu i konserwacji. Te elementy znacznie zwiększają koszt instalacji, zwłaszcza w przypadku projektów pilotażowych, które z definicji muszą dopiero wypracować pewne rozwiązania, ponieważ w przypadku nowych technologii, nie istnieją standardowe, proste rozwiązania.
Projekt Merganser ma na celu przetestowanie i zademonstrowanie możliwości konstrukcyjnych, cumowniczych i elektrycznych oraz zdobycie wiedzy na temat produkcji, montażu, instalacji morskiej i metodologii konserwacji wymaganych do komercyjnego wdrożenia OFPV na dużą skalę. Monitorowanie pracy instalacji będzie trwało dwa lata i zostanie zrealizowane dzięki ponad 180 czujnikom zamontowanych na instalacji, które mierzyć będą między innymi obciążenia strukturalne, obciążenia złączy i cumowania oraz wydajność elektryczną. Równolegle przeprowadzone będą badania wpływu OFPV na środowisko naturalne.
Dodatkowy potencjał PV?
Pomimo trudności, rozwój nowych technologii, umożliwiających dostęp do nowych obszarów, które można wykorzystać energetycznie, może się opłacić. Morskie farmy wiatrowe są już inwestycjami realizowanymi komercyjnie na całym świecie i przynoszącymi dobre efekty środowiskowe i ekonomiczne, przez zmniejszanie emisji CO2 i zaopatrzanie odbiorców w tanią energię elektryczną.
OFPV może funkcjonować samodzielne lub w połączeniu z farmami wiatrowymi. Sprawdzi się również tam, gdzie warunki wiatrowe nie usprawiedliwiają inwestycji w turbiny, a nasłonecznienie jest dobre. Jeśli projekt Merganser okaże się sukcesem, może przyczynić się do dalszego rozwoju energetyki słonecznej na morzu.
Źródło: solarduck.tech, źródło zdjęcia wyróżniającego: solarduck.tech