NaszEauto: możliwa korekta programu, czyli krok w dobrą stronę

Półtora miesiąca po starcie programu NaszEauto, wiceminister klimatu i środowiska Krzysztof Bolesta, zapowiedział korektę regulaminu, w celu umożliwienia dotowania zakupów elektrycznych aut dostawczych o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony. To odpowiedź na postulat branży motoryzacyjnej, która zwraca uwagę na spadek zainteresowania takimi pojazdami po zamknięciu programu „Mój elektryk”.

Podziel się
- Program NaszEauto skierowany jest wyłącznie do osób fizycznych oraz prowadzących jednoosobowe działalności gospodarcze.
- Branża postulowała włączenie do programu firm, zwłaszcza w zakresie aut dostawczych.
- Po korekcie Krajowego Planu Odbudowy zaakceptowanej przez UE, być może program zostanie rozszerzony o dopłaty do elektrycznych aut dostawczych, kategorii N1.
Dobre tempo programu NaszEauto, lepsze niż w poprzednim
Pierwsze dane opublikowane przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wskazują na bardzo dobre przyjęcie programu NaszEauto. W ciągu pięciu tygodniu od uruchomienia naboru, Polacy złożyli wnioski o dofinansowanie zakupu, leasingu lub najmu długoterminowego 1326 elektrycznych samochodów osobowych, co oznacza, że cieszy się on większą popularnością niż poprzedzający go program Mój Elektryk
- Tempo wykorzystania programu jest dobre, lepsze niż w przypadku poprzedniego programu i spodziewamy się, że jeszcze przyspieszy. Jednak alokacja jest duża, więc będziemy proponować modyfikacje – powiedział dla PAP Biznes, wiceminister klimatu i środowiska Krzysztof Bolesta.
Aktualnie wnioskować można o dofinansowanie zakupu elektrycznych pojazdów kategorii M1, a program celowany jest wyłącznie do osób fizycznych oraz prowadzących jednoosobowe działalności gospodarcze.
Po spełnieniu wszystkich wymagań, maksymalne wsparcie może sięgnąć kwoty 40 tysięcy złotych, wliczając w to premie za niski dochód oraz złomowanie pojazdu spalinowego.
NFOŚiGW uwzględni postulaty branży?
Jeszcze w ubiegłym roku, tuż po opublikowaniu projektu regulaminu nowego naboru, branża motoryzacyjna postulowała rozszerzenie grupy beneficjentów, a także poszerzenie katalogu pojazdów, mogących być zakwalifikowanych do programu.
Przedstawiciele branży wskazywali na potrzebę mocniejszego wsparcia zakupów lub leasingu dostawczych samochodów zeroemisyjnych, kategorii N1, które – z racji wysokich cen, nie cieszyły się dużym wzięciem.
Dość powiedzieć, że w trakcie całego 2024 roku sprzedano 1867 elektrycznych dostawczaków, co oznaczało 24-procentowy spadek względem roku 2023.
Przyczynę takiego stanu rzeczy wskazywano w zamknięciu ścieżki leasingowej dla firm we wrześniu ubiegłego roku.
Pierwsze miesiące bieżącego roku potwierdzają malejące zainteresowanie takimi autami. W styczniu sprzedano ledwie 124 elektryczne dostawczaki, w lutym jeszcze mniej – bo tylko 93 takie samochody.
Negocjacje z UE w sprawie korekty KPO
Wiceminister Bolesta zapowiedział rozmowy z władzami UE w celu skorygowania Krajowego Planu Odbudowy tak, by do programu można było włączyć również nieco większe auta.
- Chcemy rozszerzyć dopłaty na większe pojazdy, a zmiany chcemy zaproponować jeszcze przed wakacjami, bo czas leci – stwierdził wiceminister.
Dzisiaj oferta elektrycznych pojazdów dostawczych jest już na bardzo dobrym poziomie, podobnie jak i parametry takich aut. Zasięgi, przy wykorzystaniu pełnej ładowności, sięgają 250-300 kilometrów a to sprawia, że użytkowanie takiego pojazdu w firmie ma większy sens.
Na razie barierą w ich upowszechnieniu jest cena, która jest wyższa od spalinowego odpowiednika nawet o 100 tysięcy złotych (czasami nawet więcej).