Nawet 9 mld na wsparcie górnictwa, dziś zaczynają protest…

We wtorek (10.09.2024) w Warszawie protestować będą związki zawodowe Enei, czyli pracownicy kopalni Bogdanka, elektrowni Kozienice i Połaniec. Domagają się od rządzących podwyżek wynagrodzeń i konkretów na temat przyszłości sektora węglowego w Polsce. Choć pierwszego postulatu nie możemy im zagwarantować, to na drugie pytanie jesteśmy w stanie odpowiedzieć już teraz.

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia

Podziel się

Koniec ery węgla

Sytuacja stała się bardziej napięta niż do tej pory, po publikacji ogólnych założeń krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 roku (KPEiK) i krajowego budżetu na przyszły rok. W ramach KPEiK obrano bardziej ambitną ścieżkę rozwoju i do 2030 r. ma się pojawić aż 56% udziału OZE w generacji energii elektrycznej. Nastąpi to oczywiście kosztem węgla, którego udział do końca bieżącej dekady ma spaść do 22%. To spore ograniczenie wynika przede wszystkim z potrzeby ratowania polskiej energetyki i przemysłu. Mimo tego, że wiele osób utożsamia z tymi sektorami właśnie górnictwo. Niestety kopalnie to już nierentowny biznes. Spółki nie są w stanie utrzymać samych siebie. Tym bardziej nie można tu mówić o żadnym rozwoju i chęci transformacji. Zanim znów dotrze do nas narracja o tym, że Polska ma dużo węgla i to powinien być filar naszej energetyki, przeliczmy fakty. 

Po pierwsze węgiel jest teraz filarem energetyki, podstawowym surowcem generacji energii elektrycznej. W 2023 r. odpowiadał za 61% generacji. Jedyne co nam to przyniosło, to jedne z najwyższych rachunków za prąd w Europie. Taki stan miksu energetycznego obniża konkurencyjność polskiej gospodarki poprzez podbijanie kosztów produkcji i poboru energii. Pod tym względem jesteśmy najbardziej odsłonięci na ataki innych gospodarek, co już teraz zaczyna być wykorzystywane

Po drugie, tej obfitości polskiego węgla, o której mówią jego zwolennicy, nie mamy gdzie spalać. Konwencjonalne bloki energetyczne są w opłakanym stanie. Przez dekady nie podjęto się zdecydowanych kroków w rozwoju energetyki konwencjonalnej. Teraz jest na to już za późno i sektor węglowy trzeba wygasić. Oczywiście nie może to nastąpić z dnia na dzień, bo nawet sami górnicy potrzebują czasu na przekwalifikowanie. Energetyka potrzebuje czasu na rozwój nowych mocy generacyjnych. Jakich dat należy się spodziewać? 

Celowe pomijanie symbolicznej daty?

Przypominamy, że poprzedni rząd zawarł z górnikami umowę społeczną, która pozostaje utrzymana do dziś. Wedle niej kopalnie miałby zostać wygaszane do 2049 roku… Już dziś wiemy, że to niemożliwe. Dlatego mamy raczej do czynienia z zobowiązaniem do ich sztucznego utrzymywania przez następne 25 lat. Co więcej, skrócone założenia KPEiK nie wspominają o tej umowie, tym samym nie wiemy, czy data została utrzymana. 

Czy w KPEiK padną daty, dowiemy się, jak tylko dokument się ukaże, ale podejrzewam, że nowa ambitna wersja, podobnie jak bazowa, unika tego wątku. Łatwo jednak wysnuć wnioski, że data 2049 jest nierealistyczna: nie da się utrzymać kilkunastu polskich kopalń węgla kamiennego przy tak małym zapotrzebowaniu na ich produkt. Tak samo, jak nie da się utrzymać obu kompleksów węgla brunatnego naraz — PGE GiEK już dziś widzi to wyzwanie i potrzebuje jasnej deklaracji wsparcia przez państwo w procesie sprawiedliwej transformacji i gaszenia światła w ostatnich latach jej działalności. Zapotrzebowanie na węgiel kamienny energetyczny spadnie do marginalnych poziomów nie tylko w energetyce, ale też ciepłownictwie i przemyśle – po 2030 r. będziemy potrzebować raczej 2-3 kopalń, niż 4-6 jak można wywnioskować z KPEiK. Dekadę później będzie to dużo mniej – nawet 1-2 kopalnie.

komentuje ekspert Fundacji Instrat Michał Hetmański

Kopalnie są nierentownym biznesem na utrzymaniu Polek i Polaków. W budżecie na przyszły rok na dotowanie górnictwa rząd przeznaczy ok. 9 mld złotych, z czego około 7 mld złotych to rodzaj rekompensaty za ograniczenie wydobycia. Jednocześnie przypominamy, że na mrożenie cen energii poświęcono 2 mld złotych, co jest kwotą za małą do realizacji tego planu. Jednocześnie potrzeba sztucznego utrzymywania cen, by jeszcze większa część społeczeństwa nie popadła w ubóstwo energetyczne, wynika właśnie z dominacji generacji z węgla. Doszło do sytuacji, że na dotowanie spółek przeznaczono więcej pieniędzy niż na zamrożenie cen dla obywateli czy budowę elektrowni jądrowej (4,7 mld). 

Niewiadoma dla górników? 

Górnicy wciąż się łudzą, że nic się nie zmieni. Dziś (10.09.2024) zaczynają protest przed Ministerstwem Aktywów Państwowych. Domagają się podwyżki wynagrodzeń w kopalni o 15% i informacji od rządu, co dalej z transformacją energetyczną. 

Pytania z różnych zakątków polskiej energetyki i górnictwa są naturalne – czy przewidujecie jeszcze pracę dla nas? Śląsk jest największym, ale jednym z siedmiu regionów węglowych. Bełchatów i Turów mają zdecydowanie gorzej – lokalny rynek pracy i perspektywy nie są tak dobre, jak na Śląsku. Im wcześniej zaczniemy planowanie gaszenia światła, tym lepiej — wysokie koszty stałe kopalń nie dają możliwości odsuwania działalności w czasie, jak z rozważanymi obecnie derogacjami elektrowni (zwolnieniami ich z części obowiązków wynikających z prawa UE - red.) i rynkiem mocy.

 Michał Hetmański

Podsumowanie faktów daje jasno do zrozumienia, że czas węgla dobiega końca. Zrozumiałe są pytania po stronie spółek i górników, ale nie ma wytłumaczenia na bezczynność po ich stronie. Według raportu Forum Energii zużycie węgla energetycznego spada szybciej niż wydobycie. W 2023 r. zużycie spadło o 8 mln ton, zaś wydobycie o 4 mln, przy imporcie na wciąż wysokim poziomie. Nie da się sterować biznesem, pomijając wszystkie oznaki rynku. Rynek zapotrzebowania na węgiel kurczy się w szybkim tempie. Towarem, na który nie ma popytu, po prostu się nie handluje. Czas znaleźć nowy towar, pasujący do dzisiejszych realiów rynkowych. Towar, na którym będzie się dało zarobić.

Źródła: własne, Fundacja Instart, Forum Energii

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia