Podziel się
Fotowoltaika w Indiach rozwija się najszybciej w historii.
W tym roku prawie 40% całkowitego przyrostu mocy tego kraju stanowiły elektrownie słoneczne. Ich łączna wartość przekroczyła 7,1 GWp. Oznacza to, że już w obecnym momencie hindusi osiągnęli przyrost o 65% wyższy niż w całym 2016.
Bardzo prawdopodobne, że ten boom nie utrzyma się do końca roku.
Mimo starań tamtejszego rządu, który zamierza osiągnąć 175GW zainstalowanych w fotowoltaice do końca 2022, inwestorzy mają sporo problemów. Pierwszym z nich jest słabo rozwinięta sieć elektroenergetyczna. Jej kiepski stan powoduje, że kolejne, gotowe projekty nie mogą zostać do niej podłączone. Na chwilę obecną ponad gigawatopik mocy "stoi", czekając na włączenie do sieci.
Kolejnym okazuje się ciągle wzrastająca cena krzemu, która doprowadza do podwyżek kosztu samych paneli. Ponadto wiele środowisk próbuje walczyć z dużym importem zagranicznych ogniw. Trudno się temu dziwić. Niemal 90% paneli jest pozyskiwanych z Chin, Tajwanu czy Malezji. Rząd ciągle rozważa wprowadzenie zapisów antydumpingowych. Tak jak w przypadku Stanów Zjednoczonych, zdarzenie zostało zapoczątkowane protestem stowarzyszenia lokalnych wytwórców. Ogniwa produkowane w Indiach są około 10% droższe. Koszt paneli odpowiada za większość ceny elektrownii. Z tego powodu tak duża podwyżka momentalnie przełoży się na koszty budowy samych farm.
Znacznym problemem są też ... nadwyżki produkowanej energii. Po co w ogóle tworzyć kolejne elektrownie, skoro już obecnie mamy jej zbyt wiele? Niestety, sprawa nie wygląda tak prosto. O ile lepiej zurbanizowane tereny doświadczają nadwyżek, znaczna część terenów podmiejskie i wiejskich ciągle nie otrzymała stabilnego dostępu do sieci. Tym bardziej podburza to stanowisko odnawialnych źródeł energii, które są o wiele mniej przewidywalne w generacji niż tradycyjne bloki węglowe. Klasyczna, konwencjonalna energetyka rozwija się tam równie dynamicznie, co jej zielony odpowiednik.
Jakby tego było mało, problem nasila także stanowisko rządu. Jakiś czas temu obcięto taryfy na fotowoltaikę. W tym samym czasie zredukowano ilość aukcji energetycznych. Lokalni inwestorzy byli zmuszeni do konkurencji o niewielką liczbę ofert, których zwrot wcale nie był oczywisty.
Choć 7,1 GW to świetny wynik, to wciąż za mało by spełnić wyznaczony sobie, kolosalny cel 175 GW w zadanym czasie.