Przepisy dotyczące małych turbin wymagają większych uproszczeń? Znamy opinię instalatorów

W związku z planowanych programem dofinansowań „Moja elektrownia wiatrowa” planowane są zmiany w przepisach budowlanych, które teoretycznie mają ułatwić proces inwestycji w tę technologię. Jednak coraz więcej głosów ze środowiska zainteresowanego małą energetyka wiatrową wyraża wątpliwości co zakresu proponowanych uproszczeń.

Podziel się
- Instalacja niskich turbin wiatrowych na budynkach wciąż nie będzie wymagać nawet zgłoszenia.
- Turbiny na gruncie do 12m będą potrzebowały zgłoszenia a nie pozwolenia na budowę, jak dotychczas.
- Specjaliści podkreślają, że to krok w dobrym kierunku ale najprawdopodobniej niewystarczający.
O tym, jakie wymagania dla budowy małych turbin wiatrowych stawia Prawo budowlane obecnie oraz jakie ułatwienia przewiduje planowana nowelizacja ustawy, już pisaliśmy. W skrócie: na obiekcie budowlanym będzie można dalej zamontować mikroinstalację z turbiną wiatrową bez konieczności dokonania zgłoszenia (jeśli turbina nie przekroczy 3 m) lub za zgłoszeniem (bez pozwolenia na budowę – jeśli wysokość turbiny znajdzie się w zakresie 3-12 m). Na gruncie do 12m będzie dopuszczane zgłoszenie, natomiast pozwolenie ma obowiązywć powyżej 12m.
Opinia instalatorów
Na ten temat dla redakcji GLOBENERGIA wypowiedział się Marcin Wiśniewski ze spółki WNES (Wind New Energy Systems). Jak twierdzi ekspert, proponowane przepisy są nieprzemyślanie. Według niego turbiny wiatrowe montowane na dachu często mogą przynosić szkody lub niedogodności dla użytkowników.
„Turbiny montowane na kominach przy domu lub na słupie przylegającym do budynku mają szereg wad. Chociażby przenoszenie drgań, dźwięków, wszelkich niepożądanych elementów związanych z pracą turbiny. Pamiętajmy, że turbina jest elementem ruchomym. To nie jest fotowoltaika, która leży na dachu. Już obserwujemy szereg przypadków, gdzie kominy, na których zamontowana jest turbina, po prostu ulegają zniszczeniu” – ostrzega Marcin Wiśniewski.
Dodatkowo wspomina, że turbina o całkowitej wysokości nie większej niż 3 m (której montaż według nowych przepisów nie ma wymagać nawet zgłoszenia), nie może mieć dużej mocy. Takie urządzenia, zwykle do 2 kW, nie mają szansy pokryć zapotrzebowania na energię elektryczną w budynku w znacznym stopniu. Oczywiście – będą produkowały energię, jednak takie turbiny osiągają swoją moc nominalną przy prędkościach wiatru wyższych, niż na tej wysokości są zazwyczaj osiągane. Tak więc ich rzeczywista produkcja będzie istotnie niższa, niż możnaby naiwnie oczekiwać po mocy nominalnej, – bo niezmiernie rzadko będą w stanie ją osiągnąć.
„Pamiętajmy, że do zasilenia domu taka mała turbina sama w sobie nie wystarczy. My polecamy łączenie turbin z fotowoltaiką w układzie hybrydowym. Jest jednak szereg osób, które mówią, że czekały na przepisy pozwalające na stawianie mikroinstalacji wiatrowych, a nie mają fotowoltaiki i nie chcą mieć. To według nas nie jest do końca dobry kierunek” – komentuje ekspert.
Turbiny powyżej 3 m montowane na budynkach, które według projektu ustawy mają wymagać tylko zgłoszenia, również wydają się być mało korzystnym pomysłem, ponieważ trudno sobie wyobrazić tak wysoką konstrukcję na dachu budynku.
Jedyna dobra opcja?
Zamontowanie turbiny wiatrowej na dachu budynku może być więc dosyć kłopotliwe, co nie znaczy, że nie da się dobrze wykonać takiej instalacji, jeśli warunki i infrastruktura są sprzyjające, a oczekiwania wobec wysokości produkcji elektrycznej nie są przesadnie wygórowane. Pozostaje jednak jeszcze jedna opcja – wybudowanie turbiny na gruncie, wobec którego koncepcja nowych przepisów nie przewiduje istotnych uproszczeń. Zgloszenie zamiast pozwolenia na budowę nie obniży kosztów instalacji aż tak bardzo, a ograniczenie do 12m nie pozwoli na łatwą optymalizację warunków wiatrowych.
„Jedynym rozsądnym sposobem montażu mikroinstalacji wiatrowej zdaje się instalacja na gruncie” – komentuje Marcin Wiśniewski.
Mała turbina wiatrowa czy PV?
Niebezpieczna w kontekście planowanych zmian prawnych jest możliwość wystąpienia dużej ilości źle wykonanych instalacji z małymi turbinami, które nie będą prawidłowo działać, lub będą źle wpływać na budynek i jego mieszkańców. W takiej sytuacji turbiny niesłusznie mogą zyskać złą sławę i zniechęcić do siebie użytkowników, a w kontekście transformacji energetycznej jest nam potrzebna społeczna akceptacja dla OZE.
Ze względu na dojrzałość rynku, duży wybór dostępnych technologii, większą przewidywalność warunków słonecznych niż wiatrowych, a co za tym idzie brak konieczności wykonywania długotrwałych badań – fotowoltaika wydaje się więc bezpieczniejszą opcją niż mała turbina wiatrowa.
Oczywiście PV nie jest uniwersalną receptą na udaną mikroinstalację, a wiatr może mieć sporo zalet. Jak mówią osoby z sektora fotowoltaicznego, małe elektrownie wiatrowe nie są dla PV konkurencją, raczej potencjalnym uzupełnieniem. Mądrze przeprowadzona inwestycja w dogodnej lokalizacji, gdzie przebadane warunki wiatrowe okazały się sprzyjające, może owocnie współpracować z PV. Magazyn energii również pomoże w optymalizacji zużycia i produkcji energii.
Inwestycje w małe elektrownie wiatrowe należy jednak przeprowadzać bardzo ostrożnie i w przemyślany sposób, z uwzględnieniem wszystkich potencjalnych zagrożeń związanych z tą technologią, aby instalacja mogła przynosić nie niedogodności i straty, a wygodę i oszczędność.
Polecane
Ustawa wiatrakowa przyjęta kierunkowo. Trafi do sejmu w kwietniu

Ustawa wiatrakowa wraca pod obrady. Czemu to tyle trwa?
