Transformacja energetyczna Danii w konflikcie z unijnym prawem – co z inwestycjami?
Dania kończy z tzw. “polityką otwartych drzwi” dla nowych inwestycji w sektorze OZE. Zmiana podejścia do sposobu wdrażania zielonej transformacji została wymuszona unijnymi regulacjami prawnymi. Eksperci twierdzą, że konflikt prawny jest obecnie największa przeszkodą dla rozwoju OZE w Danii.
Podziel się
- Unia Europejska uznała duński system przyznawania prawa do inwestycji na zasadzie “kto pierwszy ten lepszy” za szkodzący zdrowej konkurencji.
- Dania będzie musiała cofnąć pozwolenia na ok. 20 GW komercyjnych inwestycji offshore.
- Jedynie rządowe inwestycje pozostały nietknięte przez założenia unijnego prawa.
“Nielegalne” instalacje?
Procedura otwartych drzwi funkcjonuje w Danii od 1999. Początkowo mówiono o “możliwym” konflikcie z prawem UE. Wtedy to (luty br.) Duńska Agencja Energii podała, że wstrzymuje na czas nieokreślony rozwój ponad 30 komercyjnych inwestycji offshore. Oszacowano, że zatrzymane inwestycje to projekty o mocy ponad 20 GW. Od tamtego momentu cały czas analizowano czy procedura zatwierdzania inwestycji była zgodna z europejskim prawem.
Jak się okazuje podejrzenia były słuszne. Dnia 19-go grudnia duńskie Ministerstwo Klimatu i Energii podało do informacji, że Dania kończy z polityką otwartych drzwi dla nowych instalacji OZE. Mogłoby się wydawać, że to prawdziwa katastrofa dla rozwoju tamtejszej energetyki wiatrowej. Zwłaszcza w obliczu planów pięciokrotnego zwiększenia mocy zainstalowanej w offshore do 2030 r. Ministerstwo Energii i Klimatu Danii twierdzi, że obecne zawieszenie wydawania pozwoleń nie wpłynie na te plany. Bowiem niezagrożone pozostały projekty rządowe, jak np. plany powstania wyspy energetycznej u wybrzeży Bornholmu. Całe szczęście rządowa część projektów została objęta przetargami.
Co uderzyło w prawo UE?
Od lipca ubiegłego roku widoczne było zwiększenie wniosków o nowe instalacje. Przyczyniła się do tego głównie zmiana prawa, gdzie nie trzeba było organizować przetargów. Wszystko odbywało się na zasadzie kto pierwszy ten lepszy. Takie całkowite otworzenie drzwi jest niezgodne z polityką UE, gdyż łamie zasadę konkurencji na rynku.
Oprócz łamania zasad wolnorynkowych, na dotychczasowej polityce traciła również przyroda. Wiele razy duńscy ornitolodzy przestrzegali, że farmy wiatrowe powstają tam, gdzie nie powinny. Dochodziło nawet do wznoszenia turbin na terenach występowania rzadkich gatunków kaczek czarnych czy obszarach zimowego żerowania kilkuset tysięcy zwierząt.
Już wcześniej postawili na OZE
Co prawda konflikt prawny nie zagroził rządowym projektom. Jednak Minister Klimatu i Energii Lars Aagaard zauważa, że obecna sytuacja zaburza rozwój nowych inwestycji. Transformacja energetyczna jest zagrożona zwłaszcza przez spadek zainteresowania inwestowaniem przez najważniejsze firmy z sektora offshore.
Do tej pory to niespełna sześciomilionowe państwo przekroczyło próg generacji 70% energii elektrycznej z OZE. Średnie zużycie energii brutto na osobę w Danii wynosi 125 GJ.
W 2021 r. energia wiatrowa zaspokoiła 43,6 % zapotrzebowania na energię elektryczną. Rok później energetyka wiatrowa i słoneczna wygenerowały 21,2 TWh energii elektrycznej, o 22 % więcej niż w 2021 r. Było to konkretnie 9 TWh energii elektrycznej z turbin wiatrowych i 2,2 TWh z fotowoltaiki. Co daje o 3,9 TWh więcej niż 17,3 TWh czystej energii wygenerowanej w 2021 r. W ubiegłym roku Dania zdołała zaspokoić zapotrzebowanie na energię 5,3 mln gospodarstw domowych wyłącznie z OZE.
Źródła: Reuters, CIRE