Ujemne ceny energii nawet w nocy? Co stoi za tym fenomenem?

W niedzielę, 3 września na rynku po raz kolejny pojawiły się ujemne ceny energii. Pojawiły się one w giełdowych notowaniach w niedzielne popołudnie, o godzinie 15. Co ciekawe podobna sytuacja miała miejsce także 1 września, jednak wtedy ceny energii spadły poniżej zera o godzinie 23! Jest to o tyle dziwne, że o tej porze fotowoltaika nie produkowała energii, a uzysk z elektrowni wiatrowych osiągnął jedynie 2,4 GW. Skąd wziął się ten fenomen? Czy ujemne ceny energii są tak złe, jak je malują? Odpowiadamy! 

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia

Podziel się

W ostatni weekend doszło do bezprecedensowej sytuacji na polskim rynku energii. Ujemne ceny energii elektrycznej na Rynku Bilansującym wystąpiły 1 września o godzinie 23. Podobna sytuacja miała miejsce w niedzielę, 3 września, tyle że o godzinie 15. Podobnych zjawisk nie zaobserwowano na notowaniach Towarowej Giełdy Energii (TGE). O ile spadek cen poniżej zera niedzielne popołudnie może być jeszcze zrozumiały, o tyle analogiczna sytuacja w piątkową noc nie jest już tak oczywista. 

Wykresy przedstawiające ujemne ceny energii w dniach 1.09.2023 r. i 3.09.2023 r.
Źródło: pse.pl 

Winne przekontraktowanie?

Nie ma jasnej odpowiedzi, co spowodowało wystąpienie ujemnych cen na rynku energii 1 września o tak późnej porze. Według danych tego dnia o 23 produkcja energii z fotowoltaika wyniosła równe 0 GW. Natomiast elektrownie wiatrowe pracowały z mocą jedynie 2,4 GW. Nie ma więc mowy o wystąpieniu nadwyżki w produkcji z odnawialnych źródeł energii. Inną sprawą jest tzw. “przekontraktowanie”. Rynek bilansujący, na którym odnotowano ujemne ceny, nie jest miejscem handlu energią. Jego celem jest fizyczna realizacja zawartych przez uczestników kupna/sprzedaży energii i bilansowanie w czasie rzeczywistym zapotrzebowania na energię elektryczną z jej produkcją w krajowym systemie elektroenergetycznym (KSE). Innymi słowy, odbiorcy codziennie prognozują, jakie będzie ich zapotrzebowanie na energię elektryczną danego dnia.

Z racji tego, że są to jedynie przewidywania, odbiorcy nie zawsze prawidłowo określą swoje zapotrzebowanie energetyczne. W takiej sytuacji może dojść do “niedokontraktowania” lub właśnie do “przekontraktowania”. Pierwszy z tych terminów odnosi się do sytuacji, kiedy odbiorca niedoszacuje swoich prognoz i będzie potrzebował więcej energii, niż pierwotnie zadeklarował. Natomiast drugie określenie opisuje moment, w którym to odbiorca zakupi więcej energii, niż rzeczywiście potrzebuje. I to właśnie przekontraktowanie może być odpowiedzialne za spadek cen energii poniżej zera w piątek, 1 września. Należy jednak zaznaczyć, że nie podano oficjalnego wyjaśnienia takiego stanu rzeczy, a powyższe rozważania są jedynie przypuszczeniem. 

Inaczej sprawa wygląda w przypadku 3 września. Wtedy to ujemne ceny pojawiły się na Rynku bilansującym o godzinie 15. Mimo zmiennej pogody tamtego dnia produkcja energii z fotowoltaiki i elektrowni wiatrowych była zdecydowanie wyższa w porównaniu z przypadkiem z 1 września. Jednocześnie zużycie pozostawało na stosunkowo niskim poziomie i wzrosło dopiero w okolicach godziny 18. Jednak w tym przypadku TGE również nie odnotowała cen ujemnych na Rynku Dnia Następnego. Z drugiej zaś strony w notowaniach TGE można zaobserwować wyraźny spadek cen zarówno o 23 w piątek, jak i o 15 w niedzielę. Nie był to jednak spadek aż poniżej zera.

Co ujemne ceny oznaczają dla Polaków?

Każde ekstremalne sytuacje na rynku energii nie są korzystne dla uczestników systemu. Zarówno wysokie, jak i niskie ceny dla odbiorców nie są najlepszą z możliwych możliwości. Jednak z drugiej strony, ujemne ceny odnotowano jedynie w określonych godzinach, a nie w dłuższym okresie czasu. Dodatkowo takie notowania pojawiły się jedynie na wykresach pochodzących od Rynku bilansującego, który nie jest miejscem handlu energią. Jest to więc sytuacja niezwykle ciekawa, jednak nie wpłynie znacząco negatywnie na obrót energią w kraju. Ujemne ceny energii to bardziej zagrywka psychologiczna - to, czy cena wynosi -15 zł/MWh czy -5 zł/MWh nie ma tak naprawdę dużego znaczenia.

W takiej sytuacji wytwórcy po prostu nie zarabiają na produkcji energii. Wraz z wprowadzeniem na rynek tego pojęcia właściciele fotowoltaiki lub innych instalacji OZE muszą nauczyć się, jak efektywnie zarządzać produkcją energii. Takie systemy można łatwo wyłączyć, dlatego też świadomy inwestor nie powinien odczuć pojawienia się ujemnych cen energii. Najbardziej problem z cenami spadającymi poniżej zera odczują za to elektrownie konwencjonalne, które nie mogą zostać wyłączone z godziny na godzinę. 

Musimy się przyzwyczaić do ujemnych cen energii

Do wystąpienia ujemnych cen energii dochodzi zazwyczaj w okresie letnim, kiedy to produkcja z OZE jest wysoka, ale zapotrzebowanie na energię maleje. Natomiast w zimie możemy spotkać się z sytuacją przeciwną - ceny energii mogą być ekstremalnie wysokie, ponieważ zapotrzebowanie jest duże, ale produkcja np. ze źródeł PV jest niska. Dlatego właśnie kluczowe jest właściwe zarządzanie wytwarzaniem energii elektrycznej zarówno na poziomie krajowym, jak i dla indywidualnych gospodarstw domowych. Dzięki kontroli nad pracą OZE produkcja energii z tych instalacji będzie jak najbardziej uzasadniona ekonomicznie. 

Do tej pory podobne sytuacje miały miejsce na początku czerwca. Jednak wtedy ujemne ceny pojawiły się na Rynku Dnia Następnego, a więc miały one realny wpływ na handel energią. Nie da się zaprzeczyć temu, że coraz częściej będziemy musieli sobie radzić z takimi zmianami. Z drugiej zaś strony pojawienie się na rynku cen ujemnych jasno wskazuje na zachodzące zmiany w polskim miksie energetycznym. Są to zmiany jak najbardziej pozytywne, ale musimy się jeszcze nauczyć, jak na nie reagować m.in. poprzez efektywne zarządzanie produkcją energii.

Źródło: pse.pl, tge.pl, globenergia.pl 

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia