Ustawa wiatrakowa wraca pod obrady. Czemu to tyle trwa? 

Stały Komitet Rady Ministrów po raz kolejny zajmie się dziś tzw. ustawą wiatrakową. Akt miał zostać przekazany do sejmu już w ubiegłym tygodniu, jednak sprawa  ponownie napotkała przeszkody, co opóźnia liberalizację przepisów dotyczących energetyki wiatrowej w Polsce. Tym razem zastrzeżenia do projektu ustawy pojawiły się ze strony Ministerstwa Aktywów Państwowych oraz Ministerstwa Finansów. Branża energetyczna wyraża zaniepokojenie, wskazując na potencjalne straty finansowe wynikające z dalszych opóźnień.

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia

Podziel się

  • Podczas ostatniego posiedzenia SKRM w Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP) zawnioskowało o ponowne przedyskutowanie zapisów dotyczących repoweringu turbin wiatrowych. Dzisiaj rząd wróci do projektu.
  • Branża energetyczna krytykuje opóźnienia, wskazując na straty finansowe i hamowanie rozwoju OZE. Media spekulują, że przedłużanie przyjęcia ustawy wynika z trwającej kampanii wyborczej.
  • Nowelizacja ustawy zakłada zmniejszenie minimalnej odległości turbin wiatrowych od zabudowań z 700 m do 500 m.

Opóźnienia w pracach legislacyjnych (znów)

Stały Komitet Rady Ministrów miał 27 lutego 2025 roku przyjąć projekt nowelizacji ustawy wiatrakowej, jednak na wniosek MAP rozpatrzenie projektu zostało przesunięte o kolejny tydzień. MAP zgłosiło potrzebę ponownego przedyskutowania zapisów dotyczących modernizacji starszych elektrowni wiatrowych (tzw. repoweringu).

- Nasi ludzie po prostu potrzebują coś doczytać, wprowadzone zostały zmiany w tym projekcie i istnieje zagrożenie, że są tam jakieś niespójności. Oczywiście nie dam sobie ręki uciąć, ale projekt ten ma już chyba więcej zwolenników niż przeciwników, wobec czego zakładam, że za tydzień projekt już wyjdzie z Stałego Komitetu – tak dla serwisu Money.pl miał wypowiadać się jeden z przedstawicieli MAP, niewymieniony z nazwiska.

Nasza redakcja wysłała do Ministerstwa Aktywów Państwowych zapytanie dotyczące dokładnych zapisów ustawy, które wzbudziły wątpliwości resortu. W momencie publikacji tego artykułu nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi w tej sprawie.

Kluczowe zmiany w nowelizacji ustawy

Projekt nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych zakłada zniesienie zasady 10H, która wymagała, aby odległość turbin wiatrowych od zabudowań wynosiła co najmniej dziesięciokrotność ich wysokości. Nowe przepisy mają zmniejszyć minimalną odległość wiatraków od budynków mieszkalnych do 500 metrów, co ma na celu odblokowanie potencjału inwestycyjnego w energetyce wiatrowej.

Kwestia zmiany przepisów odległościowych pojawiła się na sejmowej wokandzie już w grudniu 2023 roku, jeszcze przed powołaniem aktualnego rządu. Projekt wzbudził wówczas spore kontrowersje, ostatecznie przedstawiciele koalicji wycofali się z niego i obiecali powrót do przepisów w kolejnych miesiącach, już na kanwie Ministerstwa Klimatu i Środowiska w rządzie Donalda Tuska. Od tamtego czasu mija już rok i trzy miesiące, a ustawa nadal nie trafiła do sejmu.

Według Business Insidera, nieoficjalnie mówi się o blokadzie projektu z powodu trwającej kampanii wyborczej. Oprócz zniesienia zasady 10H do projektu ustawy dodano ostatnio przepisy dotyczące repoweringu elektrowni wiatrowych, czyli zastępowanie starych turbin nowymi. W międzyczasie zastrzeżenia do projektu zgłosiło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które postulowało, aby turbiny znajdowały się co najmniej 1,5 km od zabytków. Ostatecznie resort wycofał się z tych uwag.

Im szybciej tym lepiej

Ministerstwo Klimatu i Środowiska wyraża nadzieję na szybkie przyjęcie nowelizacji ustawy wiatrakowej. Dzisiaj, zgodnie z zapewnieniami wiceministra klimatu i środowiska Miłosza Motyki, projekt wróci do Stałego Komitetu Rady Ministrów. Biorąc jednak pod uwagę dotychczasowe opóźnienia, trudno jednoznacznie określić, kiedy ustawa zostanie ostatecznie uchwalona i wejdzie w życie. 

Dalsze opóźnienia w procesie legislacyjnym mogą negatywnie wpłynąć na rozwój odnawialnych źródeł energii w Polsce oraz na realizację celów klimatycznych kraju. Branża energetyczna apeluje o pilne działania w celu przyspieszenia prac nad ustawą, aby uniknąć potencjalnych strat finansowych i zapewnić stabilność sektora energetycznego. Komentarza w tej sprawie udzielił nam prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, Janusz Gajowiecki.

- Branża oczekuje tej ustawy – przyznaje Janusz Gajowiecki, prezes PSEW – Z jednej strony rząd obiecuje pilne działania na rzecz obniżania cen prądu, przez wszystkie przypadki odmienia bezpieczeństwo, a z drugiej rozwleka proces odblokowania energetyki wiatrowej, która jest odpowiedzią właśnie na te wyzwania. Każda turbina wiatrowa zbudowana w Polsce pomaga obniżyć ceny energii elektrycznej dla przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Liczymy, że dzisiaj jest ten dzień ostateczny, że tu już nie będzie żadnych wymówek, żadnych zmian, że po prostu będziemy mogli postawić kolejny krok i pracować dalej już na poziomie Sejmu. To jest czas decyzji. Jeżeli to przejdzie, do dalszych prac przystąpią parlamentarzyści z poziomu komisji i to tam będą wyjaśnianie ewentualne wątpliwości czy błędy. Liczymy na to, że komisje sejmowe i senackie przyjrzą się pewnym zapisom, które pojawiły się w ustawie, a nie są do końca skonsultowane ze stroną społeczną.

Pytany o te zapisy, Gajowiecki wymienia kwestie odległości od od dróg czy obecności turbin wiatrowych w pobliżu lotnisk wojskowych.

Według analiz PSEW, brak szybkiego przyjęcia nowelizacji ustawy wiatrakowej może kosztować Polskę ponad 60 miliardów złotych do 2030 roku. Opóźnienia w inwestycjach w lądowe farmy wiatrowe mogą prowadzić do wyższych cen energii, większego uzależnienia od importu węgla oraz niższego produktu krajowego brutto. Ponadto, samorządy lokalne mogą stracić znaczące wpływy z tytułu podatków od nieruchomości oraz podatków CIT i PIT.

Źródła: własne, Business Insider, Money.pl

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia