Użyją zapisu o zabytkach, aby dalej blokować sektor wiatrowy?

“Ten zapis jest gorszy niż 10H” – można przeczytać w najnowszej informacji prasowej Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Chodzi o znowelizowaną ustawę wiatrakową i obecne propozycje zmian. Tym razem to zabytki mogą stanowić ograniczenie dla sektora wiatrowego.

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia

Podziel się

  • Ustawa odległościowa jeszcze w tym miesiącu miałaby być procedowana przez rząd i parlament. Pojawiły się zastrzeżenia co do proponowanych zmian.
  • Ministerstwo Kultury postuluje wprowadzenie wymogu 1,5 km odległości od zabytków. Konsekwencja takiego zapisu może być gorsza od obowiązującej zasady 10H.
  • Eksperci z sektora wiatrowego, jak i Resort Klimatu nie zgadzają się z propozycją Ministerstwa Klimatu.

Polska jak Don Kichot?

Polska stoi u progu przełomowych zmian w rozwoju lądowej energetyki wiatrowej. Branża czeka na nowelizację ustawy odległościowej, która ma znieść restrykcyjną zasadę 10H, ograniczającą inwestycje w zieloną energię. Zgodnie z projektem, minimalna odległość turbin od zabudowań zostanie zmniejszona do 500 metrów, co może znacząco zwiększyć potencjał nowych instalacji. Mimo pozytywnych prognoz, nowe przepisy budzą kontrowersje – Ministerstwo Kultury postuluje wprowadzenie wymogu 1,5 km odległości od zabytków. Taki zapis zdaniem ekspertów zablokowałby niemal połowę dostępnej powierzchni pod inwestycje wiatrowe. Czasu na interwencję jest coraz mniej, ustawa jeszcze w tym miesiącu ma trafić przed rząd i parlament.

-Myślę, że ustawa odległościowa dotycząca lądowych elektrowni wiatrowych jeszcze w tym miesiącu będzie procedowana przez rząd i parlament; jutro Stały Komitet Rady Ministrów będzie nad nią debatował – poinformował w środę w Sejmie minister klimatu i środowiska Miłosz Motyka.

Zapis o zachowaniu 1,5 km odległości od zabytków w mniemaniu PSEW jest jeszcze bardziej szkodzący niż obowiązująca do tej pory zasada 10H. Jak dużych ograniczeń można się spodziewać tym razem? Według danych Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Polsce zarejestrowano około 500 tysięcy obiektów zabytkowych wpisanych do rejestru i krajowej ewidencji zabytków. 

-Pomysł Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego jest przerażający i widać brak świadomości jego konsekwencji. Wykluczy to na pewno ogromne ilości pod energetykę wiatrowa w Polsce, która ma być filarem polskiej transformacji energetycznej. To jawny sabotaż, zwłaszcza że zgłaszane pomysły są nieuzasadnione merytorycznie i niepodparte żadnymi badaniami ani konkretnymi argumentami – komentuje Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Przykładowo, analiza przeprowadzona przez Respect Energy dla pięciu gmin w województwie zachodniopomorskim (Cedynia, Moryń, Mieszkowice, Boleszkowice, Dębno) ukazuje potencjalne skutki wprowadzenia postulatu 1,5-kilometrowej odległości wiatraków od zabytków. Na obszarze o całkowitym potencjale wiatrowym 3048 ha restrykcja ta zmniejszyłaby dostępny teren do 1604 ha, eliminując prawie 47% możliwości inwestycyjnych. Dla porównania żaden kraj europejski nie stosuje sztywnej minimalnej odległości od zabytków – decyzje są podejmowane indywidualnie z uwzględnieniem lokalnych planów zagospodarowania i wpływu na krajobraz kulturowy.

MKiŚ nie zgadza się z Resortem Kultury 

Zastrzeżenia dotyczące wprowadzenia sztywnej odległości wiatraków od zabytków nie znajdują poparcia w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, które rekomenduje odrzucenie tych zmian. W swoim stanowisku resort podkreśla, że obowiązujące przepisy zapewniają ochronę zabytków na wielu etapach procesu inwestycyjnego. „Takie elastyczne podejście pozwala na skuteczniejsze działania i umożliwia znalezienie kompromisu pomiędzy ochroną dziedzictwa kulturowego a rozwojem energetyki wiatrowej, co wzmacnia bezpieczeństwo energetyczne kraju” – wskazano w uzasadnieniu. 

-W innych europejskich krajach nie ma przepisów tak szczegółowo regulujących energetykę wiatrową, a w Polsce to jedyna technologia, którą różni „eksperci” próbują ograniczać. Nie mamy czasu ani pieniędzy na marnowanie tego potencjału – każdy kolejny rok blokowania energetyki wiatrowej to strata – gospodarcza, środowiskowa i społeczna. Polacy czekają na tani prąd – a energia produkowana w instalacjach OZE takich jak elektrownie wiatrowe jest dziś nawet 3 razy tańsza niż w przypadku produkcji energii w konwencjonalnych elektrowniach wykorzystujących węgiel czy gaz. Polacy chcą być zdrowi – tymczasem wg MKiŚ rocznie 90 – 100 tys. osób w Polsce umiera przedwcześnie wskutek chorób, wywołanych przez smog i zanieczyszczenie powietrza. Tylko w 2023 r. brak transformacji kosztował nas przynajmniej 260 mld złotych, podczas gdy przejście na niskoemisyjną gospodarkę to inwestycje rzędu 158 mld zł rocznie w latach 2026-2030. I wreszcie – Polacy chcą być bezpieczni, a niezależność naszego kraju to własne zasoby energetyczne. Jeśli ktoś nie dostrzega tych kluczowych priorytetów i uważa, że trzeba wiatraki ograniczać, to nie działa na korzyść naszego kraju - uważa Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. 

Tymczasem inwestorzy oraz eksperci od lat apelują o przyspieszenie zielonej transformacji, która bez energii wiatrowej z lądu nie będzie możliwa.

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia