W trakcie kolejnej zimy może zabraknąć 18 mld m3 gazu

Wybór gazu ziemnego jako paliwa zastępującego węgiel w okresie przejściowym w Polsce nie jest już tak oczywisty jak przed inwazją Rosji na Ukrainę – przekonują eksperci Dolnośląskiego Instytut Studiów Energetycznych (DISE). Obecny sezon zimowy dobiega końca, ale nie wolno zapomnieć o kolejnym. W sezonie 2023/2024 może zabrakną w UE miliardów m3 gazu. Problemem może się okazać nie tylko sezon zimowy.

Podziel się
Zgodnie z szacunkami przedstawionym w raporcie „Gaz zakładnikiem geopolityki. Wykorzystanie gazu ziemnego na cele energetyczne w Unii Europejskiej w aspekcie oddziaływania czynników geopolitycznych”, w czasie kolejnej zimy może zabraknąć nawet do 18 mld m3 rocznego zapotrzebowania UE na to paliwo, a w roku gazowym 2023/24 może pojawić się ryzyko niedoboru od 21-26 do nawet 77-88 mld m3 gazu w całej UE.
Kluczem ograniczenie konsumpcji gazu w Europie
Eksperci przekonują, że gaz ziemny importowany z Rosji traktowany jako narzędzie gry politycznej powinien zostać na trwałe wyeliminowany z europejskich rynków gazu. Co więc należy zrobić? Kluczowe jest zwiększenie importu gazu pochodzącego od nierosyjskich dostawców. Docelowo konieczna jest redukcja zapotrzebowania na gaz ziemny w Europie. Będzie to możliwe głównie poprzez szybsze wdrażanie środków efektywności energetycznej, przyspieszenie rozwoju odnawialnych źródeł energii i czystego ciepłownictwa opartego m.in. na pompach ciepła.
Są ryzyka
Państwa europejskie w pogoni za niezależnością od rosyjskiego gazu zaczęły masowo inwestować w terminale LNG oraz import tego gazu. Niestety, wiąże się to z licznymi ryzykami. Światowy rynek LNG prawdopodobnie pozostanie bardzo napięty w 2023 i 2024 roku. Globalne ograniczenia w dostawach i zobowiązania umowne mogą uniemożliwić Europie uzyskanie dostępu do całego niezbędnego wolumenu LNG. Zabezpieczenie dodatkowych dostaw LNG w połączeniu z wewnątrzunijnymi usprawnieniami w transporcie gazu może zmniejszyć ryzyko niedoborów gazu w sezonie 2022/23 do ok. 6 mld m3.
Koszty
Eksperci szacują, że najniższe LCOE dla elektrowni CCGT z kosztami CO2 70 euro/t i gazu 30 euro/MWh wyniesie ok. 134,6 euro/MWh. W przypadku skrajnie wysokich cen CO2 i gazu ziemnego (odpowiednio 145 euro/t i 150 euro/MWh) LCOE może sięgnąć nawet 386,4 euro/MWh – czytamy w raporcie. Oznacza to, że LCOE jednostek gazowych w technologii CCGT w najbardziej optymistycznym wariancie jest ponad dwukrotnie wyższe niż dużych farm wiatrowych czy fotowoltaicznych, a przy wysokich cenach gazu i CO2 może to być nawet ponad czterokrotna różnica. Pomimo wysokiego poziomu LCOE, źródła gazowe mogą jednak dobrze sprawdzać się w KSE, jako źródła szczytowe. Oznacza to, że gaz w dobie transformacji energetycznej jest mniejszym złem w porównaniu do węgla.
Nowo powstające bloki gazowe powinny być wyposażone w urządzenia typu „dual fuel”, umożliwiające spalanie obok gazu ziemnego również gazów zdekarbonizowanych – przekonują eksperci.
Potrzebna weryfikacja założeń PEP 2040
W związku z kryzysem energetycznym i zmieniającymi się warunkami na rynku energii potrzebne jest na nowo przyjrzenie się celom zawartym w Polityce Energetycznej Polski do 2040 roku. W perspektywie średnioterminowej udział gazu w produkcji energii w Polsce będzie rósł i może wynieść co najmniej 34 TWh do 2035 r. Szacunki przyjęte w aktualnie obowiązującej PEP 2040 dla scenariusza wysokich cen CO2 zakładają osiągniecie w tej perspektywie poziomu ok. 67 TWh generacji energii elektrycznej z gazu.
Źródło: DISE
Polecane
Wiemy, ile energii powstało w Polsce z węgla w ubiegłym roku. “Czarne złoto” nigdy nie było tak słabe

Panele geotermalne – co to za technologia i jak ją wykorzystać?
