Wiele słyszymy obecnie o stale zyskującej na popularności technologii magazynów energii. Wielki potencjał tych urządzeń jest niustannie podkreślany przez branżę, dzięki czemu wszyscy stajemy się go coraz bardziej świadomi. Obok nadziei i wielkich zapowiedzi pojawiają się jednak głosy obaw, z których obecnie mocno wybija się kwestia bezpieczeństwa tego typu urządzeń – przede wszystkim w kontekście pożarów.
- Proponowane przepisy zakładają przymus montażu magazynów energii powyżej 10 kWh w ognioodpornych, niemieszkalnych budynkach.
- Szansa na samozapłon magazynu energii jest taka sama, jak szansa zapłonu suszarki bębnowej – zaledwie 0,0049%.
- Proponowane przez MRiT, nowe ograniczenia mogą być barierą, która wyhamuje nawet 60% obecnego rynku magazynów energii.
Bateryjne magazyny energii coraz częściej stosowane w naszych domach to urządzenia elektryczne przechowujące duże ilości energii. Nie od dzisiaj powszechnie wiadomo, że wszelkiego typu urządzenia wykorzystujące prąd stanowią potencjalne źródło pożaru. Czasem nawet niepozorne spięcie, które wystąpi w okolicy łatwopalnego materiału może doprowadzić do powstania ognia. W związku z tym prowadzone są obecnie prace nad przepisami, które mają unormować to, w jaki sposób możemy się zabezpieczyć przed pożarem magazynu energii. Pozostaje jednak pytanie, czy naprawdę jest się czego bać?
Proponowane przepisy stawiają wyjątkowo trudne wymagania montażowe
Nowe przepisy mają wprowadzić szereg obostrzeń dotyczących sposobu montażu magazynu energii w naszych domach. Magazyny energii o pojemności do 10 kWh, według proponowanych zmian, będą mogły być montowane jedynie w pomieszczeniach nieprzeznaczonych do pobytu ludzi, w których musi znajdować się przynajmniej jedna czujka dymu. Większe magazyny mają być natomiast montowane jedynie w budynkach przeznaczonych na potrzeby magazynowania energii, co wykluczy możliwość zainstalowania ich w domu. Konieczne będzie posiadanie garażu odizolowanego od domu, magazynu czy można by nawet powiedzieć bunkra, w którym będziemy trzymać nasz magazyn. Obostrzenia nie kończą się jednak na samej konieczności wydzielenia osobnego budynku na magazyn, a wskazują także, że będzie się on musiał cechować odpowiednią klasą ognioodporności. Mówimy tu o przymusie posiadania budynku z ognioodpornymi drzwiami, oknami i ścianami, a więc właśnie bunkra przeciwpożarowego, aby przechować w nim magazyn. Względy bezpieczeństwa, choć zawsze warto mieć je na uwadze, tak tym razem są mocno przesadzone.
Magazyny energii faktycznie stanowią potencjalne źródło pożaru, ale zagrożenie z nimi związane jest tak naprawdę minimalne. Trzeba jednak powiedzieć, że jest ono minimalne, ale tylko w przypadku urządzeń bezpiecznych, które zostały zamontowane profesjonalnie, we właściwy sposób. Na rynku znajduje się wiele urządzeń niskiej jakości, co jest naturalne w przypadku technologii o wzrastającej popularności. Zawsze w takiej sytuacji pojawiają się producenci, którzy próbują sobie szybko dorobić kosztem bezpieczeństwa, ale to mniejszość na rynku. Mimo tego trzeba uważać na takie przypadki, ponieważ mogą one faktycznie nieść ze sobą zagrożenie pożarowe. Podobnie będzie w przypadku tanich firm montażowych, które mogą popełniać błędy skutkujące potencjalnymi zakłóceniami pracy urządzenia.
Magazyny energii nie ulegają łatwemu samozapłonowi
Problem w tym, że nadchodzące przepisy będą walczyć nie tylko z urządzeniami niskiej jakości, ale także tymi, które trzeba nazwać bezpiecznymi. Jest to bardzo niebezpieczne dla rozwoju magazynów energii w naszym kraju, ponieważ proponowane zmiany prawne mogą wyhamować nawet 60% obecnego rynku, co zdusi magazyny energii, ograniczy ich dostępność i odbierze nam możliwości, jakie one oferują. Wszystko może być skutkiem braku przyjrzenia się odpowiednim danym i statystykom, które potwierdzają bezpieczeństwo magazynów energii.
Nowoczesne urządzenia służące do magazynowania energii posiadają szereg zabezpieczeń, które minimalizują ryzyko ich zapłonu, a także ograniczają negatywne skutki faktycznego pożaru jednostki. Warto jednak wspomnieć, że w ostatnim czasie naukowcy z uniwersytetu Aachen przeprowadzili badania, które wykazały, że prawdopodobieństwo zapalenia się magazynu energii wynosi 0,0049%, co oznacza, że jest ono takie samo, jak w przypadku suszarki bębnowej. Jest to wynik wpisujący się w prawdopodobieństwo zapłonu wielu innych urządzeń elektrycznych w naszych domach. Co więcej, najnowocześniejsze jednostki jeszcze bardziej zmniejszają szansę zapłonu, która może wynosić zaledwie 1:50 000. Dla porównania warto wspomnieć, że szansa na wystąpienie pożaru instalacji elektrycznej w budynku to już 21:50 000, a więc znacznie więcej.
Praktycznie wszyscy posiadamy w domach instalacje elektryczną, ale nie boimy się spać mimo jej obecności. Wielu z nas ma do tego suszarkę bębnową, ale nie trzyma jej w ognioodpornych pomieszczeniach w których nie mogą przebywać żadne palne materiały. Co więcej, wielu z nas parkuje w garażu samochód elektryczny, który posiada baterie nawet 8 razy bardziej pojemną od magazynu energii 10 kWh. Garaż w tym przypadku nie musi być jednak odizolowany od reszty budynku i nie musi posiadać drzwi zdolnych wytrzymać pożar. Te kilka faktów obrazuje, że proponowane zmiany w przepisach pożarowych nie są zasadne. Magazyn energii ma takie same szanse zapalenia się, jak większość standardowych urządzeń w naszych domach, których nie boimy się używać.
Pożar magazynu to nie kula ognia
Dodatkowo należy postawić jasno, że nawet jeśli do pożaru magazynu dojdzie, to najpewniej nie będzie to wielki pożar roznoszący się na wszystko wokół. Magazyny energii są projektowane w taki sposób, aby ogień po ich zapaleniu się, nie był w stanie w stanie wydostać się poza obudowę. Odpowiednie materiały sprawiają, że jest to możliwe, czego dowodem były testy polegające na podpalaniu magazynów energii. Polegały one na ustawieniu dwóch magazynów obok siebie w odległości 15 cm i podpalenia jednego z nich od środka, aby zasymulować jego pożar. Wynik testu może być zaskakujący, ponieważ obudowa podpalonego magazynu uchroniła drugą jednostkę przed spaleniem się, a doprowadziła jedynie do jej nagrzania się do temperatury około 40°C. Tego typu podpaleń wykonano kilka, aby mogły dowieść, że pożar magazynu nie powoduje propagacji ognia, o ile w bardzo bliskiej odległości nie znajdują się łatwopalne materiały.
Z tego powodu warto zastanowić się nad restrykcyjnością proponowanych przepisów i przyjrzeć się temu, jak podchodzą do tego Niemcy. Tamtejsze przepisy, choć wyznaczają minimalną odległość magazynu od łatwopalnych materiałów, tak nie zabraniają montażu magazynu w budynkach mieszkalnych. Niemieckie prawo stawia zamiast tego na jakość sprzętu, wprowadzając normy i standardy dla samych urządzeń, które skupiają się na minimalizowaniu szansy pożaru magazynu, a nie na minimalizowaniu strat po ewentualnym zapłonie. Co ważne, to choć w Polsce te standardy nie obowiązują, tak wiele magazynów energii na naszym rynku je spełnia i warto je wybierać. Aby przekonać się, czy magazyn energii jest faktycznie bezpieczny, warto zapoznać się z normą IEC 62619, a także sprawdzić jego parametry z wymaganiami metody UL 9540A (określającą sposoby oceny ryzyka wzrostu temperatury magazynów energii) lub z wymogami normy VDE-AR-E 2510-50, które pokrywają się z wymogami UL 9540A. Jeśli otrzymamy potwierdzenie, że magazyn spełnia wymagania zawarte w tych dokumentach, możemy być pewni jego bezpieczeństwa, nawet jeśli nie zostanie on umieszczony niepalnym bunkrze.
Zakończyły się konsultacje publiczne projektu rozporządzenia ws. Warunków Technicznych a wiceminister klimatu Miłosz Motyka zapowiedział, że proponowane przepisy zostaną zmodyfikowane i nie będą aż tak restrykcyjne. Nie znamy jeszcze ich dokładnej formy, ale liczymy na to, że nie będą one zbyt mocno uderzać w możliwości montażu certyfikowanych magazynów energii i tym samym nie zahamują rynku.