Energetycy protestują – czy Francji grozi blackout?

We Francji trwa jeden z najpoważniejszych strajków w sektorze energetycznym ostatnich lat. Protesty pracowników elektrowni i firm gazowych doprowadziły do spadku produkcji energii o 2,6 gigawata. Strajkujący sprzeciwiają się podwyżce VAT oraz domagają się wyższych wynagrodzeń, a ich działania wpisują się w szerszą mobilizację przeciwko projektowi budżetu na 2026 rok.

- Strajk energetyków we Francji doprowadził do spadku produkcji energii o 2,6 GW.
- Protestujący domagają się podwyżek płac i sprzeciwiają podwyżce VAT.
- Akcja wpisuje się w mobilizację przeciwko projektowi budżetu na 2026 rok.
Spadek produkcji prądu w elektrowniach
Z danych francuskiego koncernu EDF wynika, że w środę rano produkcja energii elektrycznej została ograniczona o 2,6 gigawata. Największy problem dotyczył elektrowni jądrowych, gdzie odnotowano spadek 2,1 GW, a dodatkowe 510 MW pochodziło z elektrowni wodnych. To efekt decyzji pracowników o celowym obniżeniu mocy wyjściowej w ramach protestu.
Przeczytaj też: Niemcy nie muszą już zamykać elektrowni na węgiel – kuriozalny powód
Dlaczego energetycy protestują?
Strajkujący wysuwają kilka głównych żądań. W centrum ich postulatów znajdują się wyższe płace. Związki zawodowe podkreślają, że najniższe stawki w sektorze wciąż są poniżej poziomu płacy minimalnej. Domagają się także uchylenia reformy emerytalnej, którą rząd przeforsował mimo sprzeciwu społeczeństwa, a ponadto sprzeciwiają się podwyżce VAT na opłaty abonamentowe za prąd i gaz. W tym wymiarze stawka wzrosła z 5,5% do 20%, co bezpośrednio przełoży się na wyższe rachunki dla konsumentów. Związki zawodowe, przede wszystkim FNME-CGT, organizują liczne pikiety i akcje w całym kraju. Według zapowiedzi, w proteście bierze udział nawet 140 tysięcy pracowników z EDF, Engie i innych spółek energetycznych.
Budżet 2026 roku punktem zapalnym
Protest energetyków to element szerszej mobilizacji przeciwko projektowi budżetu na 2026 rok. Dokument przedstawiony przez premiera François Bayrou zakłada znaczące oszczędności i nowe obciążenia podatkowe, które – zdaniem związków i opozycji – uderzają głównie w mniej zamożne gospodarstwa domowe.
Zaplanowano już kolejne daty demonstracji na 10 i 18 września. Jeśli do tego czasu rząd nie podejmie dialogu, ruch strajkowy może objąć kolejne sektory gospodarki.
Strajk włoski po francusku
Choć na razie tylko FNME-CGT wzywa do akcji, sytuacja może się zaostrzyć. Sekretarz generalny związku Fabrice Coudour nie wyklucza połączenia strajku z obywatelskimi protestami i blokadami planowanymi na wrzesień. W elektrowniach nuklearnych planowane są kolejne ograniczenia produkcji, jednak, jak podkreślają związkowcy, ich celem nie jest odcięcie obywateli od energii, lecz wywarcie presji na rząd i pracodawców.
Co dalej?
Decyzja o dalszych krokach ma zapaść już 4 września. Wszystko wskazuje na to, że Francję czeka gorąca jesień protestów, nie tylko w energetyce, ale i w innych branżach dotkniętych budżetowymi cięciami. Strajki energetyków pokazują niezadowolenie społeczne wobec polityki rządu Bayrou rośnie, a rachunki za energię mogą stać się iskrą, która rozpali kolejne protesty.
Bez zmian od marca
Obecny strajk energetyków we Francji nie jest odosobnionym przypadkiem. Jeszcze 3 marca 2023 roku konfederacja związkowa CGT rozpoczęła akcję przeciwko reformie emerytalnej, która zakładała podniesienie wieku przejścia na emeryturę z 62 do 64 lat. Wtedy także doszło do ograniczenia produkcji prądu w kilku elektrowniach jądrowych, co potwierdził koncern EDF. Protesty przyspieszyły w związku z debatą w Senacie nad zniesieniem reżimów specjalnych dla pracowników sektora energetycznego, umożliwiających wcześniejsze odejście z pracy. Lider CGT, Sebastien Menesplier, ostrzegał wówczas, że jeśli prezydent Emmanuel Macron nie wycofa reformy, Francja może stanąć w obliczu „czarnego tygodnia” w energetyce.
Źródła: PAP, sortiraparis