Net-billing potrzebuje programu Mój Prąd – brak dotacji zatrzyma rozwój fotowoltaiki

Tylko u nas
Czy w erze systemu net-billing program Mój Prąd jest kluczowy, aby inwestycje w fotowoltaikę i magazyny energii wciąż były opłacalne? Branża alarmuje, że wstrzymanie wsparcia zagrozi stabilności sieci i cofnie lata pracy nad rozwojem OZE w Polsce.

Czy w erze systemu net-billing program Mój Prąd jest kluczowy, aby inwestycje w fotowoltaikę i magazyny energii wciąż były opłacalne? Jego brak może podnieść koszty instalacji, które ostatecznie poniosą prosumenci. Branża alarmuje, że wstrzymanie wsparcia zagrozi stabilności sieci i cofnie lata pracy nad rozwojem OZE w Polsce. Czy możemy pozwolić sobie na taki krok w momencie, gdy bezpieczeństwo energetyczne jest ważniejsze niż kiedykolwiek?

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia

Tylko u nas
Czy w erze systemu net-billing program Mój Prąd jest kluczowy, aby inwestycje w fotowoltaikę i magazyny energii wciąż były opłacalne? Branża alarmuje, że wstrzymanie wsparcia zagrozi stabilności sieci i cofnie lata pracy nad rozwojem OZE w Polsce.
  • Mój Prąd to filar transformacji energetycznej. Od 2019 roku program umożliwia masowy rozwój fotowoltaiki i dziś, w erze net-billingu, jest kluczowy, aby inwestycje w OZE i magazyny energii wciąż były atrakcyjne dla większości Polaków.
  • Brak programu to poważne zagrożenie. Jego wstrzymanie mogłoby zatrzymać nowe przyłącza, zachwiać stabilnością sieci i podnieść koszty instalacji, które ostatecznie zapłacą prosumenci.
  • Potrzebne są natychmiastowe decyzje. Branża oczekuje jasnych komunikatów i planu kontynuacji wsparcia, bo każdy miesiąc zwłoki spowalnia transformację energetyczną i osłabia bezpieczeństwo energetyczne kraju.

Program Mój Prąd działa w Polsce od 2019 roku i to właśnie dzięki niemu fotowoltaika stała się codziennością tysięcy rodzin, wyznaczając nowe standardy w energetyce prosumenckiej. Niestety, według nieoficjalnych doniesień program nie będzie kontynuowany. O opinię w tej sprawie zapytaliśmy Albina Okonia z firmy Avrii. Zacznijmy od tego, jak na przestrzeni lat zmieniał się ten program? Z początku były to instalacje fotowoltaiczne, a następnie program był uzupełniany o kolejne komponenty. Jak tłumaczy to ekspert?

“Program Mój Prąd jest od wielu lat kołem napędowym energetyki odnawialnej w domach jednorodzinnych w Polsce. Większość instalacji fotowoltaicznych w Polsce na potrzeby domów jednorodzinnych została zrealizowana przy pomocy właśnie tego programu. W trakcie działania przechodził on transformacje odpowiadając na potrzeby rynku, co było bardzo dobrym krokiem” – wyjaśnia Albin Okoń, dyrektor zarządzający w Avrii.

Czy net-billing potrzebuje dotacji?

Net-billing sprawia, że inwestycje w odnawialne źródła energii wymagają dziś jeszcze większej rozwagi. Kluczowym elementem staje się nie tylko sama fotowoltaika, ale i sposób magazynowania wytworzonej energii. Czy właśnie teraz nadszedł moment, w którym magazyn energii staje się nie opcją, a koniecznością? Co o roli programu Mój Prąd uważa ekspert?

“Obecnie po zmianie systemu rozliczenia jest on szczególnie istotny z perspektywy branży oraz prosumentów, żeby zapewnić odpowiednią stopę zwrotu z instalacji fotowoltaicznej z magazynem energii. Magazyn energii jest w całym systemie znacznym kosztem instalacji, poprawiając wykorzystanie energii lokalnie oraz przepływ energii w ciągu dnia, stabilizując sieć elektroenergetyczną. Nie ulega wątpliwości, że obecnie w Polsce magazyn energii wraz z instalacją fotowoltaiczną jest koniecznością” – komentuje Albin Okoń.

Brak programu Mój Prąd spowolni transformację energetyczną?

Przyszłość polskiej energetyki prosumenckiej zależy od kilku kluczowych programów, które do tej pory napędzały rozwój OZE. Ich brak mógłby zahamować nie tylko powstawanie nowych instalacji, ale także utrudnić stabilizację całego systemu. Czy Polska może sobie pozwolić na wstrzymanie tak istotnego wsparcia? 

“Bez programu Mój Prąd w polskim miksie elektroenergetycznym nie będzie nie tylko nowych przyłączy energii odnawialnej, ale również stabilności sieci przez magazyny energii realizowane w sposób lokalny. Perspektywa braku programu Mój Prąd dla branży oraz prosumentów jest bardzo niepokojąca” – twierdzi Albin Okoń.

Brak kontynuacji wsparcia dla OZE może mieć konsekwencje znacznie poważniejsze, niż wielu osobom się wydaje. Stawką jest nie tylko tempo transformacji energetycznej, ale także bezpieczeństwo i świadomość energetyczna całego społeczeństwa. 

“Zatrzyma to nie tylko inwestycje w odnawialne źródła energii na poziomie prosumentów, zastopuje transformację energetyczną, zmniejszy bezpieczeństwo energetyczne rozproszonych źródeł energii i magazynowania, szczególnie obecnie istotne w perspektywie zagrożenia ze strony Rosji i Białorusi, ale także zniweczy wiele lat propagacji i uświadamiania społeczeństwa o potrzebie odnawialnych źródeł energii” – przestrzega ekspert z firmy Avrii.

Branża apeluje o jasne komunikaty – niepewność może zatrzymać rozwój OZE

Niepewność co do przyszłości programów wspierających OZE sprawia, że branża z niecierpliwością czeka na jasne deklaracje ze strony czy to Ministerstwa Klimatu i Środowiska, czy też Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. To od nich zależy nie tylko tempo inwestycji, ale i gotowość prosumentów do dalszego rozwoju własnych instalacji. 

“Jeżeli program Mój Prąd miałby nie być kontynuowany, a przechodziłby transformację w inny program wsparcia dla magazynów energii, to oczekujemy natychmiastowej informacji o pojawieniu się lub perspektywie wraz z założeniami nowego programu wspierającego magazyny energii” – apeluje Albin Okoń.

Stabilność i przewidywalność programów wsparcia były dotąd kluczowe dla rozwoju rynku OZE w Polsce. Brak jasnych deklaracji dotyczących kolejnych naborów może zatrzymać rozwój branży i przełożyć się na wyższe koszty instalacji ponoszone przez prosumentów. To ryzyko, które może mieć długofalowe skutki dla całego sektora.

“Kiedy w poprzednich edycjach programu Mój Prąd występowały dłuższe lub krótsze przerwy pomiędzy naborami, ale istniały założenia dla kontynuowania programu, to funkcjonował on stabilnie, a branża mogła myśleć o rozwoju. W obecnej perspektywie, jeżeli zabraknie takiej informacji, to niesie to za sobą wiele zagrożeń, już nie tylko dla branży, ale także dla prosumentów w kolejnym naborze lub kolejnym programie, ponieważ za brak zatowarowania przez hurtownie i producentów oraz koszty działania firm instalacyjnych w trakcie braku sprzedaży zapłacą prosumenci w wysokiej cenie za instalacje fotowoltaiczne” podsumowuje Albin Okoń z firmy Avrii.

Wiele wskazuje na to, że stawką jest nie tylko tempo transformacji energetycznej, ale także bezpieczeństwo i koszty ponoszone przez prosumentów. A co Wy o tym sądzicie – czy program powinien być kontynuowany w obecnej formie, czy może nadszedł czas na zupełnie nowe rozwiązania? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach – Wasz głos może pokazać, jak ważne jest to wsparcie dla całej branży.

Opracowanie własne.

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia