Postawmy na bezpieczeństwo nie zabijając rynku – nowe przepisy dla magazynów energii

Rynek magazynów energii to dynamicznie rozwijający się w ostatnim czasie sektor, który nie tylko przynosi wiele możliwości i korzyści dla użytkowników tych urządzeń, ale także jest szczególnie istotny ze względu na transformację energetyczną. Dynamiczny wzrost popularności magazynów energii, które coraz częściej pojawiają się w naszych domach, wywołał dyskusję na temat kwestii bezpieczeństwa ich stosowania. Jako urządzenia elektryczne przechowujące dość duże ilości energii, magazyny są postrzegane jako potencjalne zagrożenie pożarowe. W odpowiedzi na te obawy, Ministerstwo Rozwoju Technologii zaproponowało wprowadzenie zmian do przepisów pożarowych.

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia

  • Magazyny energii o pojemności 3 razy mniejszej od baterii w samochodzie elektrycznym będą potrzebować pozwolenia na budowę i osobnego, ognioodpornego budynku?
  • Nowe przepisy przeciwpożarowe dla magazynów energii mogą doprowadzić do zahamowania większej części rynku. 
  • Niemieckie przepisy pokazują inny sposób podejścia do kwestii bezpieczeństwa magazynów energii – czy ich wymogi się sprawdzają?

Wyjątkowy rygor polskich przepisów

Zmiany prawne proponowane przez ministerstwo wywołały w branży spore kontrowersje, ze względu na ich dużą restrykcyjność. Zaczynając od jednostek mniejszych, o pojemności poniżej 10 kWh, według proponowanych przepisów mają  być one lokalizowane tylko w pomieszczeniach nieprzeznaczonych do pobytu ludzi, w których zainstalowana będzie czujka dymu. Tego typu przepisy nie są jeszcze aż tak problematyczne, ponieważ większość z nas posiada w domach czy nawet mieszkaniach przestrzenie, których nie używa na co dzień. Takimi mogą być garaże, piwnice czy wszelkiego typu pomieszczenia gospodarcze. 

Większe problemy zaczynają się, gdy zastanowimy się nad większymi jednostkami, o pojemności przekraczającej 10 kWh. W ich przypadku odpowiednio wydzielone pomieszczenie nie będzie już wystarczającym zabezpieczeniem, ponieważ będziemy potrzebować całego wydzielonego obiektu. Nowe przepisy mają zakazywać montowania magazynów energii powyżej 10 kWh w budynkach mieszkalnych, a więc całkiem odpadają nam już piwnice czy garaże połączone z resztą domu. Budynek na magazyn energii musi być odizolowany od domu, a co więcej, musi spełniać odpowiednie wymagania. Nie każda szopa czy wolnostojący garaż będą nadawały się do montażu magazynu, ponieważ mogą nie spełniać wymagań ognioodporności. Te natomiast podają konkretne klasy odporności ogniowej, jakie mają spełniać przegrody w takich budynkach. Dla ścian i drzwi będzie to klasa El 60, co oznacza, że elementy te w trakcie pożaru przez przynajmniej godzinę zachowują nośność, szczelność i izolacyjność. Można więc powiedzieć, że nie mówimy tu już o zwykłym budynku, a o czymś w rodzaju bunkra, który może znajdować się poza zasięgiem wielu z nas. 

Trzeba w tym miejscu wspomnieć o tym, że magazyny powyżej 10 kWh to mogą być wciąż naprawdę małe jednostki. Dla przykładu bateria w samochodzie elektrycznym, który może być normalnie trzymany w garażu, często posiada około 70 kWh. Pojazd elektryczny nie wymaga także pozwolenia na budowę, natomiast magazyn o pojemności powyżej 20 kWh być może będzie je już musiał posiadać. 

Zagrożenie dla rynku i całej branży

Branża magazynów energii szybko zrozumiała, że nadchodzące zmiany prawne stanowią zagrożenie dla rozwoju tej technologii w naszym kraju. Pozwolenia na budowę i duże ograniczenia w lokalizowaniu magazynów mogą uniemożliwiać części z nas inwestycję w magazyn energii o interesującej nas pojemności. Reszta inwestorów zostanie natomiast po prostu skutecznie zniechęcona do zakupu urządzenia. 

Taki efekt będzie skutecznie hamował rynek, który może się zmniejszyć o nawet 60%. Zmniejszenie się rynku i zatrzymanie rozwoju technologii magazynowania energii będzie prowadziło do zmniejszenia oferty producentów, a to nie tylko doprowadzi do wzrostu cen sprzętu, ale także spadku ich dostępności. Można powiedzieć, że plusem całej sytuacji jest bezpieczeństwo, ale w rzeczywistości istnieją alternatywne sposoby osiągnięcia tego samego celu, które nie muszą przy okazji zniszczyć rynku. Aby je poznać, warto przyjrzeć się przepisom panującym w niemczech.

Stawiajmy wymogi urządzeniom, nie ich lokalizacji

Niemiecki rynek magazynów energii jest większy od polskiego i posiada większe doświadczenie. Oczywiście u naszych zachodnich sąsiadów także panują odpowiednie przepisy zwiększające bezpieczeństwo użytkowania magazynów energii, jednak biorą na cel przede wszystkim same urządzenia, które muszą spełniać bardzo wysokie standardy. Wszystko jest regulowane przez normy IEC 62619 oraz VDE-AR-E 2510-50, które przede wszystkim określają jakie zabezpieczenia powinny posiadać same magazyny energii. Normy wskazują szereg zabezpieczeń elektronicznych chroniących magazyn przed samozapłonem. Zabezpieczenia te są kontrolowane przez system BMS, czyli system zarządzania baterią, który monitoruje parametry urządzenia, takie jak temperatura czy napięcie na ogniwach, wykrywa zwarcia i reaguje na nie w taki sposób, aby uniknąć zagrożenia. W ostateczności BMS może także odciąć magazyn od zasilania. 

Dodatkowymi zabezpieczeniami, które wskazują normy, są metody utrzymywania ewentualnego pożaru urządzenia wewnątrz jego obudowy. Aby spełnić surowe wymagania, magazyn energii musi być w stanie w pełni zapobiec propagacji ognia ze swojego wnętrza do otoczenia, co jest możliwe dzięki odpowiednim projektom obudowy wykonanej z ognioodpornych materiałów. Szanse zapłonu magazynu energii spełniającego niemieckie normy wynoszą zaledwie 0,0049%, co jest wartością bardzo podobną do szans zapłonu suszarki bębnowej. Co więcej ewentualny zapłon nie będzie polegał na powstaniu słupa lub kuli ognia, a także nie zakończy się wybuchem dzięki stosowaniu odpowiednich zaworów dekompresyjnych. Niemieckie przepisy stawiają więc wymagania producentom, aby to ich sprzęt był niezawodny i bezpieczny, a nie użytkownikom, dla których znalezienie odpowiedniego miejsca na magazyn może być wyzwaniem.

Ograniczenia lokalizacji magazynów energii w niemczech, nie licząc instalacji domowej roboty, to przede wszystkim wymóg zachowania odległości przynajmniej metra od materiałów łatwopalnych, które mogłyby się zapalić od samej temperatury płonącego magazynu, nawet mimo braku kontaktu z faktycznym ogniem, Dodatkowo nie należy przykładowo lokalizować magazynu energii w miejscach będących drogami ewakuacji. Jest to spowodowane tym, że o ile magazyn energii trzyma w ryzach pożar wewnętrzny, tak podpalony przez zewnętrzny ogień może stać się elementem podtrzymującym pożar i w tym wypadku utrudniającym ewakuację. W tym przypadku niewielkie ograniczenia lokalizacyjne są jednak zasadne.

Powinniśmy brać przykład z Niemiec?

Wiceminister klimatu Miłosz Motyka zapowiedział, że do nadchodzących zmian w przepisach przeciwpożarowych zostaną wprowadzone modyfikacje. Celem będzie poluzowanie obostrzeń dla magazynów energii, ale niestety nie wiadomo jeszcze jakie dokładnie będą to modyfikacje. Liczymy jednak na to, że zmodyfikowane przepisy będą bardziej korzystne dla rynku, a jednocześnie wprowadzą wysokie standardy bezpieczeństwa. Możemy w tym aspekcie wzorować się na niemieckich przepisach i skupić się na jakości samych w sobie urządzeń, które jak najbardziej mogą być bezpieczne. Dobrym pomysłem jest powołanie się na procedurę badawczą UL-9540-A, która wskazuje powszechnie uznane i ujednolicone metody badania magazynów energii, gwarantujące ich bezpieczeństwo.

Spowolnienie rynku magazynów energii może być znacznym krokiem w tył do rozwoju tej technologii w Polsce. Jak pokazuje przykład naszych zachodnich sąsiadów, da się wytyczać standardy bezpieczeństwa, zachowując przy tym racjonalne podejście, które nie ogranicza technologii i nie zniechęca inwestorów. Nie ma również niczego złego we wzorowaniu się na cudzych przepisach, o ile te się tylko sprawdzają i da się je zaaplikować do lokalnej sytuacji. 

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia