Prąd bez hieroglifów? Nowa propozycja może odmienić rachunki za energię

Czytelne faktury za prąd mogłyby wkrótce stać się standardem. Pojawiła się realna szansa na uproszczenie rachunków, które od lat przypominają bardziej kryptogram niż dokument dla zwykłego odbiorcy.

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia

  • Planowane uproszczenia mają wprowadzić „przejrzyste i zrozumiałe podsumowanie” do faktur za energię, lecz pełna faktura pozostanie bez zmian, co ogranicza realny wpływ na zrozumienie kosztów przez odbiorców.
  • Eksperci sugerują dalsze kroki: scalenie opłat w kilka głównych pozycji, wzorem paragonu za paliwo, co mogłoby zwiększyć przejrzystość i umożliwić porównywanie ofert między dostawcami.
  • Największym problemem pozostaje jednak model prognozowanych opłat – proponuje się pełne rozliczenia rzeczywiste w oparciu o dane z inteligentnych liczników, by uniknąć zawyżonych zaliczek i poprawić kontrolę kosztów.

Koniec z energetycznymi rebusami

Wielu konsumentów przyznaje, że rachunki za energię elektryczną są niezrozumiałe. Pełne specjalistycznych terminów, drobnym drukiem przedstawiają zestawienie opłat, których znaczenia nie potrafi wyjaśnić przeciėtny Kowalski. Problem leży nie tylko w formie, ale i strukturze opłat. Cześć z nich jest zmienna, uzależniona od zużycia energii, inne są stałe lub abonamentowe.

Postulowana w przepisach deregulacyjnych zmiana ma polegać na radykalnym uproszczeniu faktur. Zamiast szeregu nieczytelnych pozycji, odbiorca otrzymałby jasne podsumowanie: kwotę za obrót energii, kwotę za jej dystrybucję i łączne zobowiązanie. Takie zestawienie, zapisane przystępnym językiem, mogłoby być dołączane jako załącznik do faktury. Czy ta zmiana będzie jednak faktycznie odczuwalna dla przeciętnego odbiorcy energii?

Więcej na ten temat posłuchacie w najnowszym odcinku Energetycznego Talk-Show:

Deregulacja czy tylko pozorna zmiana?

Zapis projektu ustawy nakazuje dostawcom dołączać do faktur „przejrzyste i zrozumiałe podsumowanie”, ale nie wpływa na samą strukturę rachunku. A to oznacza, że obok prostego zestawienia wciąż dostaniemy tę samą skomplikowaną fakturę. W staraniach deregulacyjnych można byłoby więc pójść o krok dalej i zunifikować opłaty, scalając je w dwie lub trzy główne pozycje taryfowe.

Takie podejście nie tylko ułatwiłoby porównywanie ofert, ale miałoby też walor edukacyjny. Konsument zrozumiałby, jak skonstruowany jest rachunek i co faktycznie składa się na cenę prądu. Dziś wiedza ta jest znikoma, a chaos informacyjny odstrasza od aktywnego uczestnictwa w rynku.

Rachunek jak paragon z dystrybutora?

Ciekawym porównaniem jest sytuacja z rynku paliw. Tam konsument płaci jedną cenę za litr i nie analizuje, jak duży udział stanowi akcyza, VAT czy opłata drogowa. Możliwe jest podobne rozwiązanie dla rynku energii: ustandaryzowana cena kWh zawierająca wszystkie składowe, zatwierdzona przez regulatora, z jedną kwotą do zapłaty.

Taki model pozwoliłby nie tylko lepiej zarządzać budżetem domowym, ale też rzeczywiście świadomie zużywać energię. Dziś wielu odbiorców nie rozumie, dlaczego mimo zmniejszonego zużycia prądu, rachunki nie maleją proporcjonalnie. Powodem są właśnie opłaty stałe, które zaburzają intuicyjny związek między zużyciem a kosztami.

Prognozy kontra rzeczywistość

Najczęściej wskazywanym problemem jest jednak sam model rozliczenia oparty na prognozach. Konsumenci często płacą zawyżone zaliczki, co może przypominać formę finansowania firm energetycznych przez odbiorców. Tymczasem rozwiązaniem mogłoby być pełne przejście na rozliczenie rzeczywiste, np. z wykorzystaniem inteligentnych liczników.

Zbyt wysoka faktura to nie tylko problem zawiłości, ale także mechanizmu, który może być nadużywany. Dlatego reforma powinna być kompleksowa: uproszczenie formy, zmiana logiki opłat i transparentne zasady rozliczeń. Dopiero wówczas odbiorcy poczują się pełnoprawnymi uczestnikami rynku.

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia