Brak programu Mój Prąd spowoduje zapaść na rynku – Polacy wstrzymują inwestycje

Program Mój Prąd był symbolem energetycznej rewolucji w Polsce. To dzięki niemu fotowoltaika stała się tak popularna. Brak kontynuacji programu może wywołać zapaść na rynku fotowoltaiki i zatrzymać rozwój mikroinstalacji. Dowiedz się więcej już teraz, co o zmianach sądzi branża instalacyjna.

- Brak kontynuacji programu Mój Prąd powoduje wstrzymywanie inwestycji prosumenckich, co może doprowadzić do znaczącego spowolnienia w segmencie małej fotowoltaiki.
- Zmiany regulacyjne i brak stabilnego systemu wsparcia sprawiają, że wiele planowanych projektów nie jest realizowanych, a klienci odkładają decyzje o montażu instalacji.
- Nierówny wpływ na branżę – podczas gdy sektor przemysłowy, oparty głównie na finansowaniu własnym, radzi sobie lepiej, firmy skoncentrowane na małych instalacjach prosumenckich mogą znaleźć się w najtrudniejszej sytuacji.
Koniec programu Mój Prąd – firmy instalacyjne pod kreską?
Od kilku lat program Mój Prąd był jednym z kluczowych filarów rozwoju energetyki prosumenckiej w Polsce. Dzięki niemu tysiące gospodarstw domowych zdecydowało się na instalacje fotowoltaiczne. Z drugiej strony branża zyskała silny impuls do wzrostu i dynamicznego rozwoju. Niestety, ale według niepotwierdzonych oficjalnie informacji, ten mechanizm wsparcia nie będzie kontynuowany. Co to może oznaczać dla rynku i dla samych instalatorów? Głos zabrał przedstawiciel jednej z firm, który – jak sam przyznaje – starał się odpowiedzieć „bardzo oszczędnie i kulturalnie”.
“Małe instalacje bez zachęty tj. dotacji lub stabilnego sposobu rozliczania (np.net-meteringu) będą powstawały na dużo mniejszą skalę, branża spowolni jeszcze bardziej” – prognozuje Teofil Jarosz z firmy Eko-Solar.
Obecna sytuacja na rynku pokazuje, że choć część inwestycji była planowana w oparciu o programy wsparcia, to nie wszystkie z nich doczekały się realizacji. Wiele projektów, mimo gotowości do wdrożenia, napotyka bariery związane z niepewnością regulacyjną i zmianami w systemie dofinansowań. To sprawia, że inwestorzy często decydują się na wstrzymanie działań, czekając na bardziej stabilne warunki.
“Mieliśmy zaplanowanych kilkanaście inwestycji prosumenckich, które miały być realizowane jeszcze w tym roku i aktualnie są wstrzymane” – skarży się Teofil Jarosz.
Co więcej, przedstawiciel firmy Eko-Solar uważa, że sytuacja związana w programem Mój Prąd to duży problem dla prosumentów. Wielu klientów już wstrzymało się z inwestycjami z fotowoltaikę. W podobnym tonie wypowiedział się dla naszej redakcji Paweł Wolf, dyrektor handlowy firmy Energia Capital.
“Zamknięcie przed czasem obecnej edycji programu już powodowało problemy ze względu na konieczność przekazania tej informacji naszym klientom, którzy zdecydowali się na zakup instalacji z magazynem lub samego magazynu właśnie w oparciu o planowany zwrot z inwestycji. Brak konkretów związanych z kolejną edycją programu może całkowicie wyciszyć i znów skorygować rynek” – komentuje Paweł Wolf.
- Zobacz również: Net-billing potrzebuje programu Mój Prąd – brak dotacji zatrzyma rozwój fotowoltaiki
Firmy zajmujące się fotowoltaiką prosumencką będą mieć poważne kłopoty
Jak podkreśla Paweł Wolf, kluczowe będą mechanizmy, które pozwolą utrzymać zainteresowanie klientów. Czy jednak prosto będzie jest znaleźć? Ekspert z firmy Energia Capital nie ma złudzeń, że w najbliższym czasie mogą pojawić się problemy ze zleceniami.
“Trudno będzie poszukać ciekawych i rzeczowych, a przede wszystkich finansowych mechanizmów dla zwiększenia motywacji potencjalnych klientów” – przekazał nam Paweł Wolf.
Choć program Mój Prąd odgrywał przez lata istotną rolę w rozwoju mikroinstalacji, to rynek fotowoltaiki przemysłowej rządzi się nieco innymi prawami. W przypadku większych przedsięwzięć dominują inwestycje finansowane ze środków własnych firm, niezależnie od systemów wsparcia. Dzięki temu braku kontynuacji programu Mój Prąd w mniejszym stopniu wpływa na sektor przemysłowy.
“Instalacje przemysłowe są realizowane bez dotacji, większość firm realizuje je ze środków własnych. Nasza firma realizuje 70%-80% inwestycji przemysłowych, więc zawieszenie programu Mój Prąd będzie oddziaływało na nas w mniejszym stopniu, ale na pewno jest to cios, gdyż małe instalacje prosumencie były często uzupełnieniem w harmonogramie prac” – wyjaśnia Teofil Jarosz z firmy Eko-Solar.
A co z firmami, które skupiają się przede wszystkim na małej fotowoltaice? To właśnie one znajdą się w najtrudniejszej sytuacji. Koniec programu Mój Prąd oznacza dla nich utratę głównego impulsu napędzającego rynek mikroinstalacji. W efekcie przedsiębiorstwa działające niemal wyłącznie w tym segmencie mogą stanąć przed ogromnym wyzwaniem – ograniczeniem liczby zleceń, a nawet koniecznością redukcji zatrudnienia. Dla takich firm nadchodzące miesiące mogą okazać się naprawdę trudne, ponieważ nie mają one bezpiecznego zaplecza w postaci większych, przemysłowych kontraktów.
Opracowanie własne.