Ceny uprawnień do emisji zostaną zamrożone? Premier proponuje 30 euro za tonę CO2

Premier RP Mateusz Morawiecki udał się z delegacją rządową do Francji na spotkanie z prezydentem Emanuelem Macronem. Głównym tematem rozmów były relacje dwustronne oraz najważniejsze kwestie z agendy europejskiej, w tym dotyczące energii i obronności. Morawiecki wyszedł z propozycją zamrożenia cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla (CO2) na poziomie 30 euro.

Morawiecki we Francji podkreślił, że Rosja atakując Ukrainę wywołała ogromny kryzys, który dopiero się rozwija. Dotyka on bezpieczeństwa, w tym spraw energetycznych. Szef polskiego rządu podkreślił, warto zadać sobie pytanie, jak się przed takimi kryzysami bronić.
Polska zapewniła sobie w dużym stopniu suwerenność od surowców rosyjskich, ale sądzę, że wielu naszych partnerów w Unii Europejskiej też musi dzisiaj solidarnie w tym kierunku działać, aby taką niezależność sobie zapewnić.
Premier Mateusz Morawiecki
Podczas rozmów z Macronem Premier zaproponował, aby na dwa najbliższe lata ceny uprawnień do emisji CO2 (ETS) były zamrożone na poziomie 30 euro lub w wąskim przedziale cenowym zbliżonym do 30 euro. Drugi mechanizm, który przedstawił to zmiana zasad naliczania cen, aby nie cena krańcowa wyłącznie wyznaczała ceny dla całego rynku.
Unijny system handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS)
Ceny ETS są gorącym tematem za sprawą ich wysokich wzrostów. Poziom cen uprawnień przekłada się na ceny energii elektrycznej. Jest to znaczny problem dla krajów, których miks energetyczny jest w znacznym stopniu oparty o spalanie surowców kopalnych jak np. węgiel. Ceny w sierpniu 2022 roku sięgnęły blisko poziomu 100 euro/Mg CO2. Trajektorię wzrostów w ciągu ostatniego roku pokazuje poniższy wykres.

Źródło: Investing.com
Polska zwolennikiem reformy systemu ETS
Polska jest jednym z głównych zwolenników reformy systemu ETS wskazując, że rosnące ceny emisji nie pomagają w transformacji, a wręcz przeciwnie – ograniczają możliwości modernizacji sektora energetycznego. Rząd wyjaśnia na swoich stronach, że uprawnienia do emisji CO2 stały się instrumentami finansowymi w rękach bogatych inwestorów. „Obecna koncepcja EU ETS jest podatna na mechanizmy spekulacyjne i wykorzystuje się ją, aby sztucznie podwyższać ceny za handel emisjami” – czytamy na stronie rządu. W 2016 roku cena uprawnień do emisji CO2 wynosiła ok. 6 euro za tonę. Obecnie sięga już niemal 90 euro. To 15-krotny wzrost w przeciągu 5 lat.
- Zobacz również: Ucieczka emisji gazów cieplarnianych – jak z nią walczyć i zachować konkurencyjność?
Środki z ETS nie są wydawane na transformację energetyczną
Z drugiej strony eksperci wskazują, że rząd nie ma całkowitej racji. Środki finansowe płynące ze sprzedaży uprawnień do emisji powinny być całkowicie przeznaczone na transformację energetyczną, a tak nie jest. Według informacji Ministerstwa Klimatu i Środowiska (MKiŚ) z kwietnia 2020 roku, od początku sprzedaży uprawnień budżet państwa zasiliło ok. 20,5 mld zł. W 2020 roku ta kwota sięgnęła 12,1 mld zł (ok. 3 proc. polskiego budżetu). W 2021 roku wpływy osiągnęły poziom 25 mld zł. Łącznie daje to już ok. 57,5 mld zł. Jak donosiły media, tylko niewielka część trafiła na modernizację energetyki i odchodzenie od technologii węglowych. Tymczasem środki idą na rekompensaty i dodatki z tytułu wzrostu cen energii i gazu. Polska zarobiła jak dotąd najwięcej na sprzedaży uprawnień do emisji, ale środki nie są wydatkowane na transformację polskiego sektora energetycznego.
Źródło: Gov.pl, Investing, Business Insider
Polecane
Sytuacja na rynku PV okiem branży i prosumentów – dla kogo jest gorzej?

Mrożenie cen prądu i bon ciepłowniczy: jest zgoda rządu
