Gdyby nie strach po Czarnobylu, światowe emisje byłyby dziś o 6% mniejsze

Katastrofa w Czarnobylu z 1986 roku naznaczyła światową energetykę nuklearną piętnem strachu, który miał trwać dekady. Ten lęk, zrozumiały z punktu widzenia społecznego i politycznego, miał jednak swoje dalekosiężne skutki dla środowiska naturalnego. Według raportu Tony Blair Institute, gdyby nie wstrząs wywołany katastrofą w Czarnobylu, który skłonił wiele państw do zahamowania rozwoju energetyki nuklearnej, światowe emisje dwutlenku węgla byłyby dziś niższe o około 6%.

- Katastrofa w Czarnobylu spowodowała globalny strach przed energetyką nuklearną, co zahamowało rozwój reaktorów jądrowych i zwiększyło uzależnienie od paliw kopalnych. Gdyby nie te decyzje, dzisiejsze światowe emisje CO2 byłyby nawet o 6% niższe.
- Obecnie rośnie zainteresowanie energetyką jądrową jako stabilnym źródłem energii bez emisji CO2, szczególnie w kontekście walki ze zmianami klimatycznymi. Inwestycje w nowoczesne reaktory, w tym małe reaktory modułowe (SMR), stają się priorytetem w wielu krajach.
- Firmy technologiczne, takie jak Microsoft i Google, również zainteresowały się energetyką jądrową, aby zaspokoić rosnące potrzeby energetyczne związane z rozwojem sztucznej inteligencji i pracą centrów danych.
Strach, który zamroził rozwój energetyki nuklearnej
Katastrofa w Czarnobylu, która uwolniła chmurę radioaktywnego pyłu nad Europą, zmieniła społeczne postrzeganie energetyki jądrowej. W jednej chwili źródło energii, które miało być bezpieczne, czyste i stabilne, zamieniło się w symbol zagrożenia i niepewności. W wyniku tej zmiany percepcji wiele krajów, które wcześniej stawiały na rozwój energetyki nuklearnej, postanowiło zatrzymać lub nawet zamknąć swoje programy jądrowe. Przykładem tego mogą być Niemcy, które, mimo że dopiero po awarii w Fukushimie w 2011 roku zdecydowały się na całkowite wycofanie się z energetyki jądrowej, to już od Czarnobyla mocno ograniczały swoje plany rozbudowy elektrowni.
Zahamowanie rozwoju energetyki nuklearnej w latach 80. i 90. doprowadziło do większego uzależnienia od paliw kopalnych. W wielu krajach, które miały inwestować w reaktory jądrowe, postawiono ostatecznie na węgiel, gaz i ropę naftową jako na alternatywę do zaspokojenia rosnących potrzeb energetycznych. Taki wybór, motywowany strachem przed niebezpieczeństwem promieniowania, wpłynął bezpośrednio na zwiększenie emisji dwutlenku węgla. Dziś widzimy konsekwencje tych decyzji – według Tony Blair Institute, gdyby nie zahamowanie rozwoju nuklearnego, emisje mogłyby być niższe nawet o 6%, co pokazuje, jak istotne są decyzje energetyczne w kontekście walki ze zmianami klimatycznymi.
Nowa era nuklearna napędzana przez Big Tech
Choć przez dekady strach przed energetyką jądrową dominował w debacie publicznej, obecnie zauważamy wyraźny powrót do zainteresowania tym rodzajem energii. W dobie kryzysu klimatycznego, kiedy priorytetem staje się redukcja emisji dwutlenku węgla, a odnawialne źródła energii, takie jak słońce i wiatr, okazują się niewystarczająco stabilne, energetyka nuklearna ponownie zyskuje na znaczeniu.
W ostatnich latach wiele państw zaczęło intensywnie inwestować w nowe reaktory jądrowe. Przyczyną jest ich potencjał do zapewnienia stabilnych dostaw energii bez emisji gazów cieplarnianych. Przykładem jest Francja, która od zawsze opierała swoją politykę energetyczną na energii jądrowej, ale również kraje takie jak Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone, które ogłosiły plany budowy nowoczesnych reaktorów modułowych (SMR). Małe Reaktory Modułowe są postrzegane jako przyszłość energetyki jądrowej, oferując bezpieczeństwo i elastyczność
Zmieniający się klimat debaty wokół energii nuklearnej wynika z rosnącej presji na redukcję emisji. W międzyczasie mamy do czynienia z rosnącym zapotrzebowaniem na energię elektryczną – zarówno ze względu na elektryfikację transportu, jak i rozwój gospodarek rozwijających się państw. Swój niemały udział w tym nuklearnym renesansie mają też firmy z branży technologicznej, które w ostatnich miesiącach wyjątkowo intensywnie rozwijają energochłonną gałąź sztucznej inteligencji. Dużym echem odbiły się plany reaktywacji przez Microsoft zamkniętej w ubiegłym stuleciu z powodu awarii elektrowni Three Mile Island. Również Google niedawno zamówił budowę na swoje potrzeby reaktorów modułowych. Centra danych zasilające rozwój AI działają całą dobę i zużywają mnóstwo energii. Ciężko się dziwić, że Big Tech zwraca się w kierunku stabilnej i wyjątkowo wydajnej energetyki jądrowej.
- Więcej na temat wpływu AI na światową energetykę przeczytasz w poniższym artykule:
Źródła: The Guardian, Tony Blair Institute for Global Change