Trump blokuje wiatraki w odwecie za Grenlandię? Ørsted dalej pod presją

Decyzja administracji Donalda Trumpa o wstrzymaniu budowy morskiej farmy wiatrowej Revolution Wind została zaskarżona do sądu.

Decyzja administracji Donalda Trumpa o wstrzymaniu budowy morskiej farmy wiatrowej Revolution Wind wywołała prawdziwą burzę. Ørsted, Skyborn Renewables Wind oraz dwa stany: Connecticut i Rhode Island, pozywają rząd federalny, zarzucając mu bezprawne działanie. Czy naprawdę chodzi tylko o walkę z wiatrakami?

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia

Decyzja administracji Donalda Trumpa o wstrzymaniu budowy morskiej farmy wiatrowej Revolution Wind została zaskarżona do sądu.
  • Administracja Donalda Trumpa wstrzymała budowę farmy Revolution Wind, co wywołało pozwy Ørsted, Skyborn oraz dwóch stanów USA.
  • Decyzja została określona jako bezprawna i motywowana politycznie, a nie merytorycznie.
  • Pojawiają się spekulacje, że to forma odwetu wobec Danii po konflikcie o Grenlandię.

Revolution Wind zatrzymane na finiszu

Revolution Wind to projekt o wartości 5 miliardów dolarów, który miał produkować prąd dla ponad 350 tys. gospodarstw domowych w Connecticut i Rhode Island. Budowa była ukończona w 80%. Fundamenty zostały postawione, a na morzu stanęło już 45 z planowanych 65 turbin. Farma miała rozpocząć pracę w 2026 roku.

Decyzja Departamentu Spraw Wewnętrznych USA o wstrzymaniu prac spadła jednak jak grom z jasnego nieba. Ørsted i Skyborn Renewables Wind twierdzą, że administracja Trumpa działała bez ustawowych podstaw, z naruszeniem procedur i konstytucji. Pozew trafił do sądu w Dystrykcie Kolumbii, a równolegle do gry weszli prokuratorzy generalni obu stanów.

Argumenty polityczne kontra gospodarcze

Administracja Donalda Trumpa uzasadniała wstrzymanie projektu koniecznością „analizy ryzyk dla bezpieczeństwa narodowego”. Sam prezydent od lat krytykował energetykę wiatrową, nazywając ją zawodną, drogą i szpecącą krajobraz.

Jednak przeciwnicy blokady zaznaczają, że to polityczna decyzja, która uderzy w obywateli. Związki zawodowe i operator ISO New England ostrzegają, że skutkiem będzie utrata nawet tysiąca miejsc pracy, a także wyższe ceny energii w regionie.

Nie brakuje głosów, że w tle całej sprawy kryją się nie tylko kwestie energetyczne, ale także geopolityczne. Przeciwnicy Trumpa mówią wprost: to odwet wobec Danii za wcześniejsze napięcia wokół Grenlandii. 

Grenlandia to autonomiczne terytorium zależne od Danii. Od lat budzi ogromne zainteresowanie Stanów Zjednoczonych ze względu na strategiczne położenie między Ameryką a Europą oraz bogate złoża surowców. W 2019 roku Donald Trump otwarcie sugerował możliwość zakupu wyspy, co spotkało się z kategoryczną odmową rządu w Kopenhadze i wywołało międzynarodowy skandal dyplomatyczny. Od tego czasu relacje na linii Waszyngton–Dania uległy znacznemu ochłodzeniu.

Według doniesień medialnych administracja Trumpa miała nawet podejmować próby wywierania wpływu na mieszkańców Grenlandii. Amerykańscy obywatele powiązani z Białym Domem mieli tworzyć listy potencjalnych sojuszników idei przyłączenia wyspy do USA. Jak informowała duńska telewizja DR, Kopenhaga posiada informacje o co najmniej trzech osobach związanych z otoczeniem Trumpa, które były zaangażowane w niejawne operacje wpływu na Grenlandii. To właśnie ten nierozwiązany konflikt o „amerykańskie marzenie o Grenlandii” może dziś tłumaczyć, dlaczego Trump tak chętnie uderza w duńskiego giganta energetyki wiatrowej Ørsted, czyli kluczowego gracza związanego z rządem w Kopenhadze. Niezależnie od intencji, efekt jest jeden – Stany Zjednoczone robią krok w tył w zakresie sektora energetycznego.

Ørsted pod presją

Na rynkach finansowych decyzja Trumpa wywołała prawdziwe trzęsienie ziemi. W jeden dzień notowania Ørsted spadły o 17%, a od 2021 roku duński gigant stracił aż 87% swojej wartości rynkowej. To najgłębszy kryzys w historii firmy.

Ørsted już wcześniej zmagał się z opóźnieniami projektów, rosnącymi kosztami inwestycji, inflacją i problemami z łańcuchem dostaw. Teraz nałożyły się na to blokady polityczne w USA. W sierpniu spółka ogłosiła emisję akcji o wartości 9,4 mld dolarów, aby ratować swoją płynność.

Co z Polską? Ørsted buduje Baltica 2

W Polsce Ørsted realizuje wspólnie z PGE największą morską farmę wiatrową Baltica 2. Projekt o mocy 1,5 GW i budżecie sięgającym 30 mld zł ma wystartować w 2027 roku. To 107 turbin o mocy 14 MW każda, zlokalizowanych na obszarze 190 km² na Bałtyku.

Oficjalne stanowisko PGE brzmi uspokajająco; globalne problemy Ørsted nie wpływają na harmonogram prac. Jednak eksperci ostrzegają, że turbulencje w USA mogą przełożyć się na koszty finansowania, dostępność komponentów czy terminowość dostaw. W Polsce równolegle powstaje kilka projektów offshore, co dodatkowo zwiększy presję na łańcuch dostaw i serwis.

Spór wokół Revolution Wind pokazuje, jak bardzo energetyka zależy dziś od decyzji politycznych. Nawet najlepiej zaplanowane inwestycje mogą napotkać przeszkody wynikające z globalnej polityki czy kryzysów finansowych. Baltica 2 na razie przebiega zgodnie z planem, ale pytanie brzmi: jak długo?

Źródło: Ørsted, Reuters

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia