Curtailment farm wiatrowych – tak to wygląda w tym roku

liczba dni w miesiącu w poleceniem redukcji farm wiatrowych

Analiza pracy elektrowni wiatrowych nie pozostawia złudzeń. Coraz częściej mamy do czynienia z odgórnymi redukcjami generacji z farm wiatrowych. Choć minęło dopiero 9 miesięcy tego roku (i to słabego dla PV), curtailment już teraz przebił redukcje z zeszłego roku. 

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia

liczba dni w miesiącu w poleceniem redukcji farm wiatrowych
  • W okresie od stycznia do sierpnia 2025 roku PSE wydało polecenie redukcji przez 141 dni wobec 68 dni w całym 2024 roku.
  • Zredukowana moc wyniosła 177,9 GWh, czyli prawie dwa razy więcej niż w 2024 roku (101,2 GWh).
  • Najwięcej interwencji przypadało na wiosnę i początek lata – rekordowe były kwiecień i czerwiec.

Redukcje wiatru – 2025 kontra 2024

Skontaktowaliśmy się z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi (PSE) z zapytaniem o to jak redukcje mocy farm wiatrowych w bieżącym roku wypadają względem roku poprzedniego. Dane, które otrzymaliśmy jednoznacznie wskazują, że po pierwsze w ciągu ośmiu miesięcy 2025 roku zredukowano więcej GWh z wiatru niż w całym 2024 roku. To samo tyczy się sumy liczby dni z poleceniem redukcji.

Zanim podamy konkretne dane, trzeba podkreślić, że dotyczą one dni w poszczególnych miesiącach, w których operator polecał redukcje OZE. Co nie jest równoznaczne z faktycznym wykonaniem tychże redukcji przez poszczególne jednostki generacyjne. 

W tym roku, w okresie od stycznia do sierpnia PSE wydało polecenie o redukcji w sumie przez 141 dni. W całym 2024 roku było to 68 dni. Pod względem zredukowanej mocy, dane podane przez PSE, mówią o bilansie 177,9 GWh w tym roku (styczeń-sierpień) do 101,2 GWh w 2024 roku.  

Zredukowana moc farm wiatrowych

Oznacza to, że w ciągu ośmiu miesięcy 2025 r. redukcje są już niemal dwukrotnie wyższe niż w całym 2024 roku. Najwięcej interwencji operatora przypadło na kwiecień (25 dni) i czerwiec (26 dni).

liczba dni w miesiącu w poleceniem redukcji farm wiatrowych

Skumulowane ograniczenia – trend rosnący

Dane zestawione przez Forum Energii pokazują, jak dynamicznie rośnie skala nierynkowego redysponowania OZE. W 2022 roku zjawisko było jeszcze marginalne. Rok później, w 2023 redukcje szły w kierunku. 100 GWh. Potem w 2024 r. wystrzeliły do ponad 700 GWh. W 2025 roku już od pierwszych miesięcy linia wzrostu jest rekordowo stroma i zbliża się do 1000 GWh zredukowanej energii.

Forum energii, miesięcznik, skumulowane nierynkowe redysponowanie farm wiatrowych i nieprosumenckich instalacji OZE

Źródło: miesięcznik Forum Energii.

Widać też jak teraz stromo wykres pnie się do góry, co jest zmianą nawet wobec 2024 roku. Druga część roku może przynieść małe spowolnienie tego trendu, jeżeli okres grzewczy będzie na tyle wymagający, że zrobi w systemie trochę miejsca dla wiatraków. Tak jak, miało to miejsce w trakcie najgroźniejszych dni poprzedniej zimy. 

Dlaczego wiatraki trzeba wyłączać?

Sierpień 2025 roku zapisał się w historii polskiej energetyki jako miesiąc pełen kontrastów. Z jednej strony czyste źródła energii odpowiadały aż za 37,5% całej produkcji energii elektrycznej, czyli 4,8 TWh. To trzeci najwyższy wynik, jaki kiedykolwiek odnotowano w Polsce. Z drugiej strony pojawił się poważny problem: operator systemu musiał ograniczyć pracę instalacji OZE aż o 127,2 GWh, co oznacza prawie trzykrotnie więcej niż rok wcześniej.

Równolegle produkcja z węgla spadła do jednych z najniższych poziomów w historii – 3,6 TWh węgla kamiennego i 2,5 TWh węgla brunatnego, co łącznie dało udział poniżej 50% w miksie energetycznym. Mamy więc do czynienia z paradoksalnym obrazem: czysta energia zyskuje coraz większe znaczenie, ale jednocześnie częściej pozostaje niewykorzystana.

Dlaczego tak się dzieje? Wyłączanie farm wiatrowych i fotowoltaicznych nie jest decyzją podejmowaną dla sportu czy z kaprysu. To konieczność związana ze stabilnością całego systemu elektroenergetycznego. Główne przyczyny są trzy: sieci przesyłowe nie są w stanie przyjąć tak dużych nadwyżek energii, zapotrzebowanie w okresach słonecznych i wietrznych dni bywa zbyt niskie, a do tego brakuje elastycznych mocy bilansujących – magazynów energii czy elektrowni gazowych gotowych do szybkiej reakcji. Co więcej, OZE jest po prostu łatwiej zatrzymać/ ”odłączyć od sieci”. Konwencjonalne bloki potrzebują kilku dni na ponowny rozruch. Z drugiej strony, dlatego właśnie najwięcej miejsca dla energii z najpopularniejszych OZE jest w roli źródła szczytowego, ale to już wszyscy wiemy. Największym problemem pozostaje oczywiście stan źródeł działających w podstawie – czasem nie da się ich wyłączyć, bo już mogłyby do nas nie wrócić: 

W praktyce oznacza to, że część wyprodukowanej, zielonej energii po prostu się marnuje. A szkoda, bo przy odpowiednich inwestycjach w infrastrukturę można by ją w pełni wykorzystać, zamiast „odłączać” wiatr i słońce od sieci.

Źródła: Forum Energii, PSE

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia