Do OZE dopłacasz tylko 9 zł na rok (mniej więcej)

W ostatnich miesiącach wokół OZE, a zwłaszcza energetyki wiatrowej, narasta fala dezinformacji i prób konfrontowania technologii odnawialnych z konwencjonalnymi. Zapytaliśmy PSEW ile przeciętny Polak “dopłaca” do wiatraków oraz czy jest sens porównywać technologie konwencjonalne z OZE.

- W tym artykule wyjaśniamy po co powstała opłata OZE i do kogo trafia oraz ile za nią płacimy.
- Wspominamy także jak na rynkową cenę energii elektrycznej wpływa dodawanie mocy wiatrowych.
- Nie zabraknie także dwóch kluczowych liczb z nowelizacji ustawy o górnictwie węgla kamiennego.
Tyle płacimy wszyscy
Na początku analizy rynku musimy przypomnieć o istnieniu opłaty OZE. Dosłownie przypomnieć, bo części osób mogła ona umknąć w ostatnich latach, gdyż na naszych rachunkach za prąd pojawiła się ona dopiero w tym roku. Opłata ta wynosi symboliczne 3,50 zł/MWh netto (4,305 zł /MWh brutto). Biorąc pod uwagę, że według GUS przeciętne gospodarstwo domowe w Polsce zużywa 2 MWh energii elektrycznej na rok, oznacza to średnio 7 zł netto (8,61 zł brutto) na rachunek za prąd. Dlatego śmiało można przyjąć, że standardowe gospodarstwo domowe do OZE dopłaca mniej niż 9 zł rocznie. O tym, co się później dzieje z tymi pieniędzmi opowiemy w dalszej części artykułu.
Wypadałoby jeszcze wspomnieć, że w 2021, 2022 i 2024 roku opłata OZE na rachunkach Polaków wynosiła… 0 zł, bo odnawialne źródła dostarczały tańszą energię niż rynek. Dopiero w 2025 roku stawka wróciła.
CfD, czyli słów kilka o funkcjonowaniu rynku
Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) dostrzega zaostrzenie negatywnej i wręcz kłamliwej narracji wokół sektora wiatrowego w Polsce w ostatnim czasie. Zwłaszcza w obliczu porównania technologii wiatrowej z węglową.
-W ostatnich miesiącach dostrzegamy nasilająca się narrację wokół sektora energetyki wiatrowej, nastawioną na konfrontowanie różnych technologii wytwarzających energię i przedstawiającą nieprawdziwe informacje dotyczące sektora wiatrowego – wspomina PEW w odpowiedzi na nasze zapytanie odnośnie rynku wiatrowego w Polsce.
Najczęściej pojawiające się argumenty ze strony zwolenników (a może nawet fanatyków) energetyki konwencjonalnej stanowią, że do OZE dopłacamy wszyscy. Stąd też krótka wstawka o wysokości opłaty OZE na początku artykułu. Tak jak wspomnieliśmy wcześniej, w poprzednich latach nie było potrzeby utrzymywania tej opłaty na rachunkach, bo energia z OZE była tańsza od średniej rynkowej ceny energii.
Obecnie system wsparcia OZE w Polsce bazuje na dwustronnych kontraktach różnicowych (CfD). Unia Europejska uznaje ten mechanizm za kluczowe narzędzie rozwoju odnawialnych źródeł energii, łączące stabilność finansowania z ograniczeniem kosztu kapitału oraz ochroną odbiorców przed zmiennością rynku. Jego znaczenie zostało dodatkowo wzmocnione w ramach ostatnich reform rynku energii. Również ośrodki eksperckie działające przy UE, m.in. Florence School of Regulation, wskazują, że dwustronne CfD stają się preferowaną formą wsparcia. Mechanizm ten zapewnia równowagę między bezpieczeństwem inwestorów wobec spadków cen a ochroną konsumentów przed ich wzrostem, co sprzyja redukcji kosztów i przyspiesza transformację energetyczną.
-Kontrakt różnicowy (tzw. CfD) będący podstawą systemu wsparcia OZE jest kontraktem dwustronnym. Oznacza to, że w okresach, gdy ceny energii elektrycznej są wyższe niż określona w kontrakcie cena rozliczenia, inwestor zwraca tę różnicę do Zarządcy Rozliczeń. W odwrotnej sytuacji (gdy cena energii elektrycznej jest niższa niż przyznany poziom rozliczenia) wytwórca otrzymuje brakującą kwotę od Zarządcy Rozliczeń. Zarządca Rozliczeń S.A. to podmiot odpowiedzialny za rozliczenia i wypłaty środków na pokrycie ujemnego salda w ramach aukcyjnego systemu wsparcia dla wszystkich źródeł Odnawialnych – komentuje PSEW.
Zarządca Rozliczeń S.A. to Spółka Skarbu Państwa, która wypłaca tzw. ujemne saldo, czyli dopłatę do każdej MWh wygenerowaną w dołku rynkowym. Wtedy różnica pomiędzy ceną aukcyjną a średnią dobową ceną energii elektrycznej na RDN jest ujemna. Fundusz tych dopłat powstaje z opłaty OZE, czyli wspomnianych średnio 8,61 zł brutto na rachunek.
Wiatr obniża ceny energii?
Opłata OZE czy opłata dystrybucyjna to stałe składowe rachunku za energię elektryczną. Oprócz tego, na rachunku znajduje się również opłata za sam wykorzystany prąd. PSEW zaznacza, że rozwój energetyki wiatrowej to niższe ceny prądu. Więc w teorii im więcej wiatraków, tym mniejszy rachunek za prąd. Kiedy wiatraki i fotowoltaika dostarczają prąd, wypychają z rynku kosztowne elektrownie węglowe i gazowe. PSEW zaznacza, że analizy wskazują, że wzrost o 1 GW mocy z wiatru pozwala obniżyć stawki hurtowe i przekłada się na tańszy prąd dla konsumentów. Oznacza to oszczędność około 9 zł na każdej jednej megawatogodzinie zużycia (inne źródła, w tym PSE, mówią o oszczędnościach rzędu 10-20 zł).
-Energetyka wiatrowa, dzięki niskiemu kosztowi produkcji energii (brak kosztów surowców czy opłat środowiskowych, takich jak te związane z ETS) realnie obniża ceny energii na rynku, co jest związane z konstrukcją polskiego rynku energii (...) – zaznacza Stowarzyszenie.
PSEW w udzielonym komentarzu wspomina również, że: “Ceny energii elektrycznej na rynku energii elektrycznej w Polsce kształtowane są zgodnie z mechanizmami rynkowymi, określonymi w przepisach prawa. Wysokość hurtowych cen energii pozostaje pod presją cen surowców (węgiel, gaz) oraz kosztów zakupu uprawnień do emisji CO2. Cena energii elektrycznej na rynku kształtowana jest w wyniku uszeregowania elektrowni według kosztów produkcji, od najtańszych do najdroższych. W danym momencie na rynku najpierw wykorzystywane są te elektrownie, które mogą wyprodukować energię najtaniej. Gdy zapotrzebowanie rośnie, przy ustalaniu ceny brane są pod uwagę kolejne, droższe elektrownie. Cena energii elektrycznej jest ustalana przez ostatnią potrzebną do zaspokojenia popytu elektrownię, która ma najwyższe koszty – tę cenę nazywamy ceną krańcową.
Cena krańcowa jest ceną, po której sprzedaje się całą energię na rynku w danym momencie, a także odzwierciedla koszt najdroższego źródła potrzebnego do zaspokojenia aktualnego popytu.
W Polsce obecnie najtańszą energię oferują elektrownie wykorzystujące odnawialne źródła energii, ponieważ nie są one obciążone tzw. kosztami zmiennymi wytwarzania (paliwo, uprawnienia do emisji). Kiedy elektrownie produkujące energię ze źródeł odnawialnych (wiatr, słońce) są dostępne, te droższe elektrownie (gazowe, węglowe) nie będą kształtowały ceny. Elektrownie o niższym koszcie zmiennym będą oferowały niższą cenę, prowadząc do tego, że najdroższe źródła będą „wypychane” z rynku.
Im większe zapotrzebowanie na energię i im mniejsza produkcja ze źródeł odnawialnych, tym więcej droższej energii wejdzie na rynek, a ceny energii elektrycznej dla wszystkich odbiorców wzrosną.
Im większa będzie produkcja ze źródeł odnawialnych (wiatr, słońce), tym bardziej ceny energii elektrycznej dla wszystkich odbiorców zmaleją.”
Gospodarka na plus
Energetyka wiatrowa to nie tylko prąd i rachunki. Przy obecnych uwarunkowaniach ekonomicznych to także motor napędowy dla gospodarki.
-W całej dyskusji nie można zapomnieć o jeszcze dodatkowym czynniku – wpływie na gospodarkę. Rozwojowi energetyki wiatrowej towarzyszą ogromne korzyści społeczne i gospodarcze, takie jak kształtowanie rynku pracy (innowacyjne, dobrze płatne miejsca pracy i tworzenie nowych miejsc pracy), dochody dla polskich przedsiębiorstw, biorących udział w realizacji inwestycji, czy dodatkowe dochody dla samorządów i budżetu państwa. Jest to bezsprzecznie istotna wartość dodana, niezmiennie związana z rozwojem sektora wiatrowego. Rozwój energetyki wiatrowej w Polsce to niższe koszty energii, tysiące miejsc pracy, rozwój przemysłu i większe bezpieczeństwo energetyczne. To także ogromny impuls inwestycyjny – szacuje się, że same morskie farmy wiatrowe do 2040 r. mogą wygenerować do 180 mld zł wartości dodanej w gospodarce – wylicza PSEW.
O ile zwolennicy węgla dotarli do tego momentu artykułu, zapewne teraz powtarzają ulubioną mantrę, że gdyby nie ETS to wydobywanie węgla kamiennego nie przynosiłoby strat. Niestety podatek ETS nie jest naliczany od wydobycia, ale w dużym skrócie od spalania tego paliwa. Elektrownia wiatrowa do generowania prądu potrzebuje jedynie wiatru, który jak dotąd wieje za darmo.
Poza tym, sektor węglowy trawi problem generacyjny i to jest największe ograniczenie opłacalności wydobycia węgla w Polsce. Jesteśmy jedynym państwem na świecie, gdzie pensja górnika przebija jego wydajność roboczą. W skrócie górnik wydobywa w ciągu roku tyle węgla, że nie jest sam w stanie “zarobić na swoją wypłatę”. Wydajność jest tak niska, że sprzedanie całego wydobytego węgla przez standardowego górnika nie pokryje jego rocznych zarobków. Nie wspominając tu jeszcze o ostatniej nowelizacji ustawy o górnictwie węgla kamiennego zakładającej 5 letnie urlopy dla górników i wzrost odpraw ze 120 tys. złotych do 170 tys. złotych. Też nie wypada przecież wspominać, że w innych sektorach pracownik (np. serwisant turbiny wiatrowej), widząc upadek firmy zazwyczaj szuka nowej pracy, bo reszta kraju nie składa się odprawę i urlop dla niego.
Źródła: własne, komentarz PSEW