ONZ obawia się o elektrownie jądrową w Kursku – oto co wiemy

Szef International Atomic Energy Agency (IAEA) osobiście wybrał się do elektrowni jądrowej w Kursku, aby sprawdzić, jak wygląda sytuacja. Okazuje się, że pozostał tam jeden czynny reaktor, co nie do końca oznacza, że sytuacja jest pod kontrolą.

Obiekt konfliktu i potencjalne zagrożenie
IAEA to jeden z elementów systemu Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ). Organizacja ta została powołana w celu troski o bezpieczeństwo atomowe na świecie. Jej prezesem jest obecnie Rafael Grossi, który wczoraj (27.08.2024) wizytował kurską elektrownię jądrową.
Głównym czynnikiem wizyty było poinformowanie przez Rosję, że w pobliżu elektrowni znaleziono pozostałości drona. Grossi wybrał się do Kurska, aby na własne oczy zobaczyć, w jakim stanie jest infrastruktura elektrowni i czy można mówić o jakimkolwiek bezpieczeństwie.
Zgłoszone fragmenty drona zostały zlokalizowane około 100 metrów od składowiska zużytego paliwa jądrowego. IAEA została poinformowana, że dron został ujarzmiony wczesnym rankiem 22 sierpnia.
Biorąc pod uwagę poważną sytuację, osobiście kieruję misją Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) do elektrowni jądrowej w Kursku w Federacji Rosyjskiej. Bezpieczeństwo wszystkich elektrowni jądrowych jest dla MAEA kwestią najważniejszą i fundamentalną.
podał do informacji publicznej Grossi
Elektrownia Kursk to jedna z czterech największych jednostek jądrowych na terenie Federacji. Jest także obiektem strategicznym, bo normalnie zaopatruje 90% przemysłowego zapotrzebowania w prąd obwodu kurskiego. Moc całej elektrowni to około 2 GW. W sumie na jej terenie znajdują się cztery reaktory i właśnie tylko jeden – nr 3 – jest operatywny. Pozostałe reaktory tj. 1 i 2 są w tzw. trybie pracy bez generacji, czyli nie wytwarzają prądu. Zaś blok nr 4 od 25 sierpnia jest w konserwacji.
Oczywiście pojawiającym się informacjom obu stron konfliktu nie można do końca ufać. Rosja twierdzi, że to Ukraina naraża bezpieczeństwo, prowadząc ofensywę w okolicy jednostki. Oczywiście strona ukraińska wszystkiemu zaprzecza. Dlatego by bezpieczeństwo międzynarodowe zostało zachowane, potrzebna jest niezależna opinia i dlatego też interweniowała IAEA.
Ważne jest również, że gdy społeczność międzynarodowa będzie potrzebowała niezależnej oceny bezpieczeństwa obiektu jądrowego, będziemy tam. Jedynym sposobem, w jaki IAEA może zweryfikować informacje, jest to, gdy będziemy mieli okazję niezależnie ocenić, co się dzieje.
dodał Grossi
Niebezpieczeństwo jest duże, zwłaszcza że reaktory w Kursku wykonano w tej samej technologii, co te w Czarnobylu. Oznacza to mniej więcej, że brakuje tam konkretnej formy ochrony podzespołów. Grossi ostrzegł, że reaktor jądrowy w elektrowni Kursk nie ma kopuły ochronnej, w przeciwieństwie do większości obiektów jądrowych, przez co jego rdzeń jest bardzo podatny na ataki artyleryjskie i dronów.
Rdzeń reaktora jest osłonięty jedynie zwykłym dachem. Przez co jest, jak powiedział Grossi, ekstremalnie odsłonięty i delikatny. Każda elektrownia jądrowa tego typu w pobliżu frontu wojennego jest niezwykle newralgicznym punktem. Zgodnie z ostatnimi ustaleniami IAEA reaktor pracuje w warunkach zbliżonych do normalnych.
Źródło: IAEA