Pingpongowe potyczki na argumenty na temat przyczyn rosnących cen energii

W tym tygodniu debatę publiczną rozgrzała dyskusja na temat przyczyn wzrostu cen energii elektrycznej w Polsce. “Dyskusja”, o ile można ją tak nazwać, przypomina już raczej pojedynek pingpongowy na argumenty - jedni przekonują, że polityka klimatyczna UE odpowiada za 60 proc. struktury obecnych cen energii, inni twierdzą, że ten poziom jest znacznie mniejszy, a na wzrosty cen wpłynęło o wiele więcej czynników. Do tej kwestii odniosła się sama Komisja Europejska, niedługo trzeba było czekać na stanowisko Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Kto ma rację?

Dyskusja o cenach energii trwa właściwie od kilku lat, ale za sprawą kryzysu energetycznego w Europie ten temat wręcz zdominował debatę publiczną. Polacy walczą z inflacją, rosnącymi kosztami kredytów hipotecznych, rosnącymi cenami prądu, gazu, żywności, natomiast politycy, branża i eksperci prowadzą “debatę” o tym, kto jest winny wzrostom cen energii, zamiast podejść do kwestii czysto pragmatycznie w celu rozwiązania problemu.
Grę w ping-ponga rozpoczęli autorzy kampanii informacyjnych (a raczej dezinformujących)
W ostatnich tygodniach praktycznie każdy z nas był odbiorcą kampanii informacyjnych, które miały na celu przedstawić odbiorcom energii w Polsce, co składa się na cenę energii. Według autorów kampanii opłata klimatyczna ma stanowić aż 60 proc. ceny energii elektrycznej. Opisywaliśmy na łamach GLOBEnergia.pl, że spółki skarbu państwa zainwestowały w kampanie informacyjne, które mają uświadomić Polaków na temat struktury ceny energii. Na bilbordach w całej Polsce możemy przeczytać informację, że opłata klimatyczna Unii Europejskiej to 60 proc. kosztów produkcji energii. Widoczne było także hasło “Polityka klimatyczna UE = Droga energia, wysokie ceny”. Sponsorem tej „reklamy" jest Towarzystwo Gospodarcze Polskie Elektrownie. Ponadto, każdy odbiorca w załącznikach do rachunków za energię otrzymał od zakładów energetycznych informację o strukturze cen energii. Tu także pojawiała się informacja, że 60 proc. kosztów to wynik polityki klimatycznej. Z tego powodu Fundacja Frank Bold złożyła do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów zawiadomienie o podejrzeniu stosowania praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów przez spółkę TAURON. Sprawa dotyczy rozsyłanych przez TAURON w połowie stycznia 2022 roku wiadomości do klientów, które w opinii prawników Frank Bold dezinformowały klientów spółki co do przyczyn wzrostu ceny energii elektrycznej.
Specjalną analizę na temat struktury cen energii przygotował think tank energetyczny Forum Energii, który odbił piłeczkę w dyskusji. Z wyliczeń Forum Energii wynika, że uśredniony koszt CO2 to nie 60, a ok. 23 proc. łącznej ceny energii elektrycznej w taryfie G11. Eksperci wyjaśnili, że sytuacja w energetyce jest wyjątkowo trudna, a nałożyło się na nią kilka elementów. Nikt nie spodziewał się pandemii koronawirusa, później gwałtownego odbicia gospodarczego oraz tego, że właśnie teraz działania rosyjskiego Gazpromu przyczynią się do rekordowo wysokich cen gazu. Problemem polskiego sektora energetycznego jest też wiek elektrowni, uzależnienie od węgla, które go poziom jest jednym z najwyższych na świecie (około 70 proc.) oraz niewystarczający poziom niskoemisyjnych inwestycji. Debata publiczna jest skupiona na poszukiwaniu winnych problemu oraz planach wyjścia z systemu handlu uprawnieniami do emisji - EU ETS. Jeśli nawet wyjście z systemu byłoby możliwe, to Polska w dalszym ciągu zostanie z problemami, które na tym etapie “pudruje” - są to wysokie emisje, wiek elektrowni, zbliżające się braki mocy, mało rozwinięte sieci, niewielka dywersyfikacja źródeł wytwarzania.
TG Polskie Elektrownie odniosło się do argumentacji Forum Energii
Organizacja przekonuje w komunikacie, że kampania prowadzona przez TGPE odnosi się bezpośrednio do rosnących kosztów produkcji energii i wskazuje, że 60 proc. kosztów wytworzenia energii to koszt polityki klimatycznej Unii Europejskiej.
“W żaden sposób kampania nie informuje, że 60 proc. kosztów wytworzenia energii wynikającej z kosztów uprawnień do emisji przekłada się na 60 proc. kwoty na rachunku dla odbiorców końcowych, który obok kosztów energii obejmuje także koszt dystrybucji energii oraz inne opłaty. W ten sposób TGPE odnosi się wyłącznie do obszarów działalności wytwórców energii, sprzedających energię elektryczną na rynku hurtowym. Dystrybucją energii elektrycznej zajmują się inne podmioty” - czytamy w stanowisku.
Piłeczkę odbiła Komisja Europejska
9 lutego na Twitterze do dyskusji przyłączyła się sama Komisja Europejska. Wskazała ona, że polityka unijna nie jest odpowiedzialna za 60 proc. rachunku za prąd.
- Przeciwnie, znaczna część tego rachunku składa się z kosztów przesyłu, podatków krajowych i innych opłat. Pieniądze ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2 nie trafiają do Brukseli, tylko do polskiego budżetu - przypomniała KE.
Koszty emisji CO2 stanowią 60 proc. kosztów produkcji energii elektrycznej, ale tylko 20 proc. rachunku za energię dla odbiorcy. Przychody z handlu emisjami trafiają nie do budżetu unijnego, a do Polski. Wielu ekspertów przypomina o tym fakcie, ale rządzący już nie wspominają o tym elemencie. Kampania TG Polskie Elektrownie także pominęła ten element.
Do argumentacyjnej gry dołączyło Ministerstwo Klimatu i Środowiska
Na drugi dzień 10 lutego pojawił się komunikat Ministerstwa Klimatu i Środowiska, które potwierdziło, że “zgodnie z danymi handlowymi z Towarowej Giełdy Energii (TGE), koszt wytworzenia energii elektrycznej to w 60 proc. cena uprawnień do emisji CO2. Przy obliczeniach uwzględniono ceny energii za okres od 4 stycznia do 30 listopada 2021 roku oraz średnią cenę unijnego certyfikatu do emisji CO2 w wysokości 53 euro za tonę”.
Resort zauważa w stanowisku, że koszt uprawnień do emisji CO2 cały czas rośnie. W ramach obliczeń TGPE uwzględniono cenę certyfikatu na poziomie 53 euro za tonę. Dziś na giełdzie cena tego certyfikatu to 90 euro za tonę. Ministerstwo przypomniało, że polski rząd od wielu miesięcy postuluje do Komisji Europejskiej o kompleksową reformę systemu uprawnień emisji i ograniczenie lub nawet wyłączenie roli instytucji finansowych, które powodują spekulację na rynku uprawnień do emisji.
Trwa poszukiwanie winnych
Potyczki na argumenty zaczynają przypominać grę w ping ponga, a nie rzetelną dyskusją o przyczynach cen energii. Decydenci i branża powinna skupić się na rozwiązaniu problemu rosnących cen energii, a nie poszukiwaniu winnych. Na wzrosty cen energii wpłynęło wiele elementów, a nie tylko rosnące ceny uprawnień do emisji. Jest to wynik także wieloletniego zaniedbania modernizacji polskiej energetyki oraz oparcia polskiego systemu o coraz bardziej nierentowne górnictwo - węgiel odpowiada obecnie za około 70 proc. produkcji energii. W dalszym ciągu oczekujemy na elektrownię jądrową, natomiast źródeł OZE jest dopiero ok. 17 GW. Rozwiązaniem problemu byłaby gruntowna transformacja sektora energetycznego w Polsce.
Ceny energii w dzisiejszym wydaniu wideobloga GLOBENERGIA!
Temat wzrostów cen energii zostanie poruszany także w dzisiejszym wydaniu wideobloga GLOBEnergia.pl. Redaktor naczelny Grzegorz Burek oraz prezes Stowarzyszenia Branży Fotowoltaicznej Polska PV Bogdan Szymański przyjrzą się argumentacji i wyliczeniom wszystkich ze stron, w szczególności Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Zapisz się subskrybentów naszego kanału na YouTube! Widzimy się dziś o 19:00!