Tour de France na ścieżce ku zeroemisyjnej mobilności

Na trasie Tour de France jest coraz więcej samochodów elektrycznych. Jak wygląda zabezpieczenie najpopularniejszego kolarskiego wyścigu na świecie?

- Trzy największe kolarskie klasyki wspierają firmy motoryzacyjne: Skoda, Toyota, Suzuki, Kawasaki.
- Podczas górskich etapów, kolarze na zjazdach osiągają prędkości nawet 100 km/h.
- Współpraca Skody oraz organizatorów wyścigu Tour de France rozpoczęła się w 2004 roku.
- Dzisiaj czeska marka dostarcza organizatorom ponad 220 aut, w tym hybrydowego Superba oraz elektrycznego Enyaqa.
Chociaż kolarstwo to sport bezemisyjny, pomijając hektolitry potu wylane w trakcie ogromnego wysiłku, organizatorzy wieloetapowego wyścigu wciąż pracują nad elektryfikacją floty pojazdów obsługujących zawodników w trakcie trzytygodniowej imprezy. Od ponad 20 lat, partnerem samochodowym Tour de France jest Skoda, która każdego roku oddaje do dyspozycji firmie ASO ponad dwie setki pojazdów, w znacznej części już zelektryfikowanych.
Kolarska trójca ze wsparciem firm motoryzacyjnych
O ile w świecie tenisa najbardziej prestiżowymi są cztery turnieje wielkoszlemowe (Australian Open, Roland Garros, Wimbledon oraz US Open), tak w kolarstwie największym uznaniem cieszą się trzy, wieloetapowe wyścigi: Giro di Italia (Włochy), Tour de France (Francja) oraz La Vuelta Espana (Hiszpania).
Każdy z organizatorów poszczególnych wyścigów, ma swoich partnerów motoryzacyjnych, którzy udostępniają pojazdy służące do obsługi peletonu, liczącego czasami ponad 200 kolarzy. Dotyczy to zarówno aut, jak i również motocykli, które są niezbędnym elementem zabezpieczenia trasy wyścigu.

We Włoszech na etapach zobaczyć można auta firmy Toyota oraz motocykle Suzuki. We Francji ten duet tworzy Skoda oraz Kawasaki, podobnie jak w Hiszpani, gdzie wyścig organizuje ta sama firma.
Tour de France: najtrudniejszy z tych wielkich
Trzytygodniowe zmagania w trakcie każdego z tych wyścigów to ogromne wyzwanie dla kolarzy, jednak najtrudniejszą z wymienionych imprez jest chyba – tak też twierdzą specjaliści – Tour de France.
Mordercze podjazdy w Pirenejach oraz w Alpach, karkołomne zjazdy, gdzie kolarze osiągają prędkości sięgające 100 km/h sprawiają, że ten francuski klasyk jest ciężkim sprawdzianem formy fizycznej oraz psychicznej nawet dla profesjonalistów.
Od ponad dwóch dekad, z organizatorami wieloetapowego wyścigu wokół Francji współpracuje Skoda, która każdego roku zapewnia flotę ponad 220 samochodów, służących do obsługi zawodów. Zgodnie z aktualnymi trendami, w ostatnich latach ta flota jest już mocno zelektryfikowana.
W tym roku czeska marka na trasach Tour de France świętuje również swoje 130-lecie istnienia, prezentując prawie 7-milionowej publiczności przy trasach poszczególnych etapów (dane za rok 2024) jubileuszowe modele Superb oraz Enyaq, a także koncepcyjnego Elroqa Respectline.
Skoda w Tour de France: na początek Superb
Współpraca Skody oraz organizatorów wyścigu Tour de France rozpoczęła się w 2004 roku. Wtedy to czeska marka zapewniła flotę samochodów, które służyły między innymi dyrektorowi, jak też i innym osobom funkcyjnym. W tym też roku narodziła się swego rodzaju tradycja: wszystkie pojazdy wykorzystywane przez najważniejsze osoby w zawodach (dyrektorzy, oficjele) są zawsze w kolorze czerwonym.
Pierwszą czerwoną Skodą na trasie francuskiego klasyka, w gamie pojazdów organizatora, był Superb. Począwszy od 2004 roku, tuż za najlepszymi sprinterami i góralami, podążały egzemplarze drugiej generacji tego modelu, które w edycji 2015 zastąpione zostały pojazdami trzeciej generacji.
Oczywiście za każdym razem były to specjalnie przygotowane samochody, wyposażone we wszelkie możliwe środki łączności radiowej i satelitarnej, albowiem kto jak kto, ale dyrektor wyścigu przez cały czas musi mieć pełną kontrolę nad zawodami.
Skoda w Tour de France: później elektryczny Enyaq
W 2019 roku w peletonie pojawił się hybrydowy Superb, co było zwiastunem elektryfikacji, która dotarła również do Tour de France. Model iV używany był tylko w jednej edycji, a już od 2020 roku dyrektor oraz inni oficjele przesiedli się do w pełni elektrycznych Enyaqów.
Na potrzeby mobilnego centrum sterowania zeroemisyjny Enyaq został dość mocno zmodyfikowany, w fabrycznym warsztacie Skody. Ze względu na to, że stanowisko głównego dyrektora, którym od kilku sezonów jest Christian Prudhomme, znaduje się na tylnym siedzeniu, konieczne było przesunięcie otwieranego dachu znacząco za słupki B. Dzięki temu, dyrektor może w bardziej komfortowych warunkach sygnalizować rozpoczęcie rywalizacji kolarzy na kilometrze 0 każdego etapu.

Pamiętajcie: ta modyfikacja dotyczy wyłącznie auta obsługujące Tour de France (i inne wyścigi kolarskie), więc jeśli kiedykolwiek traficie na taki egzemplarz na rynku wtórnym, to możecie być pewni, że przynajmniej raz podróżował nim dyrektor francuskiego klasyka.
Ponieważ dyrektor musi mieć pełną kontrolę nad sytuacją w wyścigu, Enyaq wyposażony został w kilka kanałów komunikacji. Do ich sprawnego działania potrzebne są anteny, zatem na czerwonym nadwoziu czeskiego elektryka zamontowano ich aż sześć.
Liczne anteny powodują, że dyrektorskie auto (a takich egzemplarzy w peletonie jest kilka) żartobliwie nazywane jest jeżykiem. Zważywszy na to, jak pożyteczną istotą ten akurat zwierzak jest w naturze, to określenie idealnie pasuje do Enyaqa.
Skoda w Tour de France: na mecie lampka dobrze schłodzonego szampana
Jedną z tajemnic dyrektorskiego Enyaqa jest lodówka, która oprócz standardowej funkcji, jaką jest chłodzenie napojów orzeźwiających, podczas ostatniego etapu, kończącego cały wyścig w Paryżu, skrywa butelkę wybornego szampana.
Kiedy tylko peleton przekroczy linię mety pod Łukiem Triumfalnym, dyrektor wyścigu Christian Prudhomme otwiera ją, by w swoim mobilnym centrum sterowania celebrować zakończone zawody. Ktoś, kto śledzi zmagania podczas 21 etapów, doskonale wie, że ten szampan dyrektorowi się po prostu należy. A jak wiadomo, szampan musi być dobrze schłodzony.
Skoda w Tour de France: koniec rywalizacji, koniec pracy mechaników
Kiedy po 23 dniach ścigania, kolarze wjeżdżają do Paryża, powody do zadowolenia (ale też i czas na odpoczynek) ma cała ekipa obsługująca flotę Skody, które wymagają codziennej obsługi.
W mobilnym warsztacie ekipa licząca prawie 40 mechaników naprawia przebite koła, zarysowane zderzaki, czy też pęknięte szyby, a nawet dużo poważniejsze awarie.
Czy wiecie, że ludzie obsługujący Skody są w stanie pomalować auto w ciągu jednej nocy? Mieszalnik lakierów, kabina lakiernicza i znakomici fachowcy zawsze są na miejscu, od pierwszego do ostatniego dnia wyścigu.
Dzisiaj flota samochodów marki Skoda składa się w większości z pojazdów elektrycznych oraz hybryd plug-in. Podczas etapów, między kolarzami zobaczyć można Enyaqa, Superba, ale też i wiele Octavii z nadwoziami kombi, które szczególnie upodobały sobie niektóre ekipy kolarskie jako pojazdy serwisowe.
Elektryfikacja floty samochodów obsługujących kolarskie wyścigi postępuje, zatem nie zdziwcie się, gdy któregoś roku zobaczycie w peletonie pojazdy wyłącznie zeroemisyjne.
Polecane
Energetycy protestują – czy Francji grozi blackout?

Brytyjska firma stworzyła największy magazyn energii we Francji
