Wakacyjny poradnik: jeśli jedziesz elektrykiem, musisz wiedzieć co to jest EIPA

Planując wakacyjny wyjazd samochodem elektrycznym, musimy dobrze wybrać miejsce docelowe. Wydawałoby się, że w dobie postępującej transformacji motoryzacji, ładowarki dla aut zeroemisyjnych będą obowiązkowym elementem każdej turystycznej miejscowości. Tymczasem polska rzeczywistość jest swego rodzaju zaprzeczeniem aktualnych trendów, o czym przekonuje analiza ewidencji Infrastruktury Paliw Alternatywnych (EIPA). A wiecie w ogóle co to jest ta EIPA?

Zdjęcie autora: Marek Wicher

Marek Wicher

Redaktor GLOBENERGIA
  • Każdy użytkownik auta elektrycznego ma w swoim telefonie kilkanaście niezbędnych aplikacji.
  • Niewielu użytkowników elektrycznych aut wie, że w Polsce prowadzona jest Ewidencja Infrastruktury Paliw Alternatywnych (EIPA).
  • W Polsce użytkownicy bateryjnych elektryków mają do dyspozycji 4690 ogólnodostępnych stacji ładowania.
  • Dostępność publicznych ładowarek w dużych miastach i przy głównych drogach jest bardzo dobra.
  • Brakuje za to ładowarek w miejscach atrakcyjnych turystycznie.

Aplikacje przyjazne/potrzebne kierowcom aut elektrycznych

Jeśli jesteś użytkownikiem auta elektrycznego, na pewno masz w swoim telefonie kilka aplikacji potrzebnych do obsługi ładowania twojego pojazdu. Decydując się na abonament w konkretnej sieci (Greenway, GO+Eauto, Ionity, PowerDot, Shell, itp.) musimy zainstalować oprogramowanie dedykowane tym ładowarkom, co ma tą wadę, że pokazuje jedynie lokalizacje jednej firmy.

Owszem, są na rynku aplikacje (np. Elocity), które na zasadzie roamingu krajowego integrują płatności u wielu operatorów, ale takie rozwiązanie oznacza po prostu wyższe ceny za każdą pobraną z ładowarki kilowatogodzinę.

Aplikacjami, które na pewno znają użytkownicy elektryków, są również darmowe Plugshare oraz Plugsurf, które podają lokalizacje setek tysięcy (a nawet miliony) ładowarek w skali globalnej oraz europejskiej. Pewną niedogodnością tych programów jest fakt, iż o konkretnym urządzeniu informują operatorzy, ale są to zgłoszenia dobrowolne i nie zawsze aktualizowane w odpowiednim czasie.

Zdarzyć się może zatem sytuacja, że podjedziemy pod ładowarkę, która będzie na przykład nieczynna ze względu na prace modernizacyjne lub będzie po prostu zepsuta. Dwie wymienione aplikacje bazują na interakcji z użytkownikami, podobnie jak na przykład popularny w Polsce Yanosik.

Baza oficjalna, a do tego aktualizowana

Niewielu użytkowników elektrycznych aut wie, że w Polsce prowadzona jest Ewidencja Infrastruktury Paliw Alternatywnych (EIPA), która jest obowiązkowa dla wszystkich operatorów ogólnodostępnych stacji ładowania samochodów lokalnie zeroemisyjnych.

Baza ta prowadzona jest przez Urząd Dozoru Technicznego (UDT), a za obecność w niej operator płaci 10 złotych miesięcznie za każde urządzenie (stan na lipiec 2025 roku).

Ewidencja obejmuje wiele paliw alternatywnych, którymi w rozumieniu polskiej ustawy o elektromobilności są gaz ziemny (sprężony i ciekły), wodór, a także energia elektryczna.

Co niezmiernie istotne – oprócz obowiązku zgłoszenia urządzenia, operatorzy muszą również na bieżąco informować administratorów bazy o dostępności stacji ładowania/tankowania, ewentualnych ograniczeniach (np. lokalizacja na terenie parkingów centrów handlowych), cenach, a także planowanych wyłączeniach.

Kiedy zatem z całej bazy wyjmiemy stacje ładowania samochodów elektrycznych, okaże się, że w Polsce użytkownicy bateryjnych elektryków mają do dyspozycji 4690 stacji (stan na dzień 21 lipca 2025), w tym 2454 stacji ładowania prądem zmiennym (AC) oraz 2235 stacji ładowania prądem stałym (DC).

Taka liczba stacji przekłada się na ponad 10 tysięcy punktów ładowania, a o stanie zajętości (oraz dostępności) lokalizacji na bieżąco informuje licznik widoczny na stronie EIPA.

Do czego zatem może być przydatna baza EIPA? Jeśli planujesz wakacyjny wyjazd, możesz dowiedzieć się z niej, czy u celu twojej podróży znajdziesz ogólnodostępną ładowarkę i ile będzie kosztowało cię uzupełnienie energii.

Stan polskiej infrastruktury dla samochodów elektrycznych

Z publikowanego każdego miesiąca „Licznika Elektromobilności” (Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności), infrastruktura służąca obsłudze aut elektrycznych rozwija się dość sprawnie i liczy obecnie 10 255 punktów publicznie dostępnych (stan na koniec czerwca 2025).

W tej liczbie prawie 67% stanowią punkty ładowania prądem zmiennym (6860), pozostałe zaś to szybkie ładowarki prądu stałego (3395).

Czy w stosunku do liczby zarejestrowanych au elektrycznych (około 90 tysięcy egzemplarzy) jest to ilość wystarczająca? Teoretycznie tak, gdyby nie fakt, że znakomita większość z nich znajduje się w największych miastach i aglomeracjach.

Warszawa, Gdańska, Kraków, Poznań, Szczecin – to miasta z największą liczbą ładowarek już dzisiaj i to właśnie w nich notuje się najwyższe miesięczne przyrosty każdego miesiąca.

A jak sytuacja wygląda poza największymi miastami? Przy głównych drogach (autostrady, klasa S, drogi krajowe) nie jest źle i dzisiaj podróżowanie nimi jest bardzo komfortowe. Gorzej wygląda to przy drogach wojewódzkich, powiatowych i gminnych, gdzie o ładowarkę czasami jest niezwykle trudno.

Wypoczynek z wolnymi szybkimi ładowarkami

Przegląd wakacyjnych kierunków rozpoczynamy od wybrzeża Morza Bałtyckiego, idąc od zachodniej granicy z Niemcami w okolicach Świnoujścia, aż po granicę wschodnią, gdzie leży Braniewo.

Jak możecie zobaczyć na grafice, w tych najpopularniejszych miejscowościach nadmorskich, pojedyncze ładowarki się znajdzie, ale są też kurorty, gdzie nie ma ani jednej ogólnodostępnej stacji, czy to prądu zmiennego, czy też stałego.

Taka sytuacja występuje między innymi w następujących miejscowościach: Pustkowo, Trzęsacz, Niechorze, Dźwirzyno, Sarbinowo, Lubiatowo, Kopalino, Dębki, Karwia, Chłapowo, Jurata, Jantar, Krynica Morska (Mierzeja Wiślana), Frombork.

Podobne zestawienie dla Warmii i Mazur wyglądałoby tak:

Gdzie są ładowarki: Mikołajki, Giżycko, Pisz, Ruciane Nida, Lidzbark Warmiński, Bartoszyce, Kętrzyn, Gierłoż, Gołdap.

Gdzie nie ma ładowarek: Ryn, Węgorzewo, Orneta, Dobre Miasto, Orzysz.

Dużo lepiej sprawa wygląda w popularnych destynacjach na południu Polski, czyli w górach.

Na Podhalu ładowarek jest bardzo dużo, w samym Zakopanym aż 13. W Kotlinie Kłodzkiej zlokalizowano około 30 stacji, podobnie jest w Karkonoszach, gdzie w Szklarskiej Porębie, Karpaczu, czy też w Kudowie Zdroju, nie będzie żadnego problemu z naładowaniem swojego auta elektrycznego.

Ewidencja Infrastruktury Paliw Alternatywnych obejmuje wyłącznie ogólnodostępne stacje ładowania. Wiele obiektów turystycznych oferuje jednak takie usługi, ograniczone wyłącznie dla własnych gości.

Szukając zatem noclegu w waszej wymarzonej wakacyjnej destynacji, warto zaznaczyć sobie opcję ładowania aut elektrycznych. Filtrując propozycję w samym Zakopanem, wyskoczyło mi aż 15 obiektów z taką możliwością, więc sytuacja nie wygląda aż tak źle.

Ładowarek brakuje zwłaszcza tam, gdzie są potrzebne

Jeśli jednak popatrzymy na całą Polskę, trzeba stwierdzić, że ładowarek w miejscach atrakcyjnych turystycznie brakuje. I nie chodzi już tylko o miejscowości nadmorskie, czy też popularne w trakcie wakacyjnych wyjazdów.

Że tam nie ma ładowarek można zrozumieć, bo krótki sezon nie wpływa na opłacalność takiej inwestycji.

Najbardziej doskwiera brak stacji, na parkingach w miejscach, gdzie znajdują się interesujące obiekty turystyczne, np. ruiny zamków, czy też jakieś pałace, parki lub inne atrakcje.

Jeśli zwiedzanie jakiegoś muzeum zajmuje dwie godziny, to wtedy ładowarka AC (tańsza w budowie i eksploatacji) wystarczyłaby na spore uzupełnienie energii na dalszą część podróży.

Mimo tych wszystkich niedogodności, chcieliśmy życzyć wam beztroskiego wypoczynku, z dostępem do wolnej ładowarki. Wolnej, to znaczy dostępnej.

Zdjęcie autora: Marek Wicher

Marek Wicher

Redaktor GLOBENERGIA