Podatek od śladu węglowego, energetyka węglowa, jądrowa i OZE – jaka będzie polska energetyka?


Debatę rozpoczęło omówienie Polityki Energetycznej Polski na 2040 przez Krzysztofa Tchórzewskiego.
Polityka Energetyczna Polski 2040 - założenia
Według dokumentu, celem polityki energetycznej jest obniżenie emisji i zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego, a także powiązanie energetyki z technologią i gospodarką. W sektorze odnawialnych źródeł energii przewidywany jest wzrost udziału takich źródeł w miksie energetycznym, rozwój morskiej energetyki wiatrowej i fotowoltaiki. Krzysztof Tchórzewski zauważył, że wbrew domysłom i opiniom wędrującym po rynku,, energetyki wiatrowa na lądzie tak szybko nie odejdzie do lamusa.

Fot. M. Przychodzeń
Po pierwsze - zabezpieczenie dostaw energii
Według dokumentu i zapewnień ministra, najważniejsze jest zapewnienie bezpieczeństwa dostaw. W tym temacie przedstawiciel Ministerstwa Energii nikogo nie zaskoczył.
– Pracujemy nad technologiami węglowymi. Cały czas redukujemy emisyjność. – wyjaśniał Tchórzewski uzupełniając, że koszty wsparcia technologii OZE są za Polskę zbyt wysokie.
W Niemczech wynosi ono ok. 1 000 EUR na rodzinę, a według ministra – Polski na to nie stać.
Planem jest również uruchomienie pierwszej polskiej elektrowni jądrowej w 2033 roku.
Podsumowując wstęp Ministra Tchórzewskiego – rząd przyjął 1800 uwag do dokumentu Polityki Energetycznej Polski 2040. Po wnioskach, rząd widzi potencjał do obniżenia krajowego zużycia energii za sprawą podnoszenia efektywności energetycznej poszczególnych konsumentów.
Debata - problemy i uwagi do polityki klimatycznej UE
Po wstępie, odbyła się debata w który uczestniczyli m. in. przedstawiciele operatorów sieci energetycznych, sam Minister Energii, przedstawiciele prasy, Polskiej Grupy Górniczej i PGNiG.

Fot. M. Przychodzeń
Na początku, przedstawiciele operatorów sieci dystrybucyjnych dzielili się swoimi problemami i obserwacjami rynku energii. Na samym początku padły pewne oczywistości, że w przeciągu następnych kilkunastu lat Polska będzie przypominała wielki plac budowy, bo chcąc dostosować się do wymagań PEP 2040, konieczne będą duże inwestycje.
Filip Grzegorczyk, prezes zarządu Tauron stwierdził, że sytuację w energetyce kształtuje rynek mocy, a konwencjonalne wytwarzanie energii staje się opłacalne. Zdaniem Grzegorczyka Tauron musi wpisać się w obecne, zawarte w PEP 2040 megatrendy, lecz te działania muszą być opłacalne, nie tylko dla spółki, ale również dla skarbu państwa.
Jacek Kościelniak, wiceprezes zarządu do spraw finansowych ENERGA uważa, że PEP 2040 i w ogóle posiadanie jakiejś strategii dłuższej niż horyzont wyborczy, to dobra rzecz.
Zdaniem Kościelniaka Polska do 2040 roku ma zapewnione bezpieczeństwo energetyczne. Spółki energetyczne to bowiem spółki specjalnego przeznaczenia i oprócz gry rynkowej mają zapewnić niezakłócone dostawy energii. Wyzwania które widzi Energa to modernizowanie sieci przesyłowej i zwiększenie udziału OZE w miksie energetycznym. Energa już 30 procent własnej energii produkuje z OZE, a ekologiczne inwestycje tego operatora to elektrownia gazowa w Grudziądzu oraz farma wiatrowa Przykona.
Mirosław Kowalik – prezes zarządu ENEA również uważa, że PEP 2040 jest potrzebny po to, by rynek wiedział, w jakim kierunku energetyka będzie się rozwijała. Podobnie jak przedstawiciel ENERGA, podkreślał priorytet bezpieczeństwa w energetyce i rolę rynku mocy w jej zapewnieniu. ENEA, podobnie jak Tauron miała strategię energetyczną tworzoną w 2016 i podobnie będzie ona aktualizowana. Nacisk zostanie położony na ekologię i digitalizację.
Koniec kontraktu z GAZPROMEM - będzie bezpiecznie?
W 2020 wygasa kontrakt z Gazpromem, co da większe możliwości zapewnienia Polsce bezpieczeństwa gazowego. Piotr Woźniak – prezes zarządu PGNiG SA podkreślał, że co prawda gaz będzie przesyłany do Polski z Norwegii, ale to gaz polski, bo PGNiG jest jego właścicielem na podstawie koncesji.
Plany PGNiG na kolejne lata to według Woźniaka zwiększenie miejsc odbioru LNG oraz doprowadzenie przyłącza gazu do 90% mieszkańców Polski.
Polityka klimatyczna UE – efekty debaty
Kongres Gospodarczy w Katowicach odbywa się po istotnym wydarzeniu jakim był szczyt klimatyczny COP 24 który również odbył się w Katowicach. Jak zauważa Henryk Baranowski, prezes zarządu PGE Polskiej Grupy Energetycznej SA, na COP24 nie było Chin i Indii, głównych trucicieli.
Jako inspirację dla nas, przytoczony został również przykład Niemiec, którzy skutecznie odchodzą od węgla, a energetykę konwencjonalną zostawiają w gotowości na moment kryzysu. Planowane zamknięcie wielkiego pieca w Krakowie jest przykładem na to, że produkcja energochłonna się nie opłaca.
Filip Grzegorczyk uważa, że polityka klimatyczna to interes tych, którzy, którzy produkują energie ze źródeł odnawialnych. Zadał więc retoryczne pytanie: Dlaczego nie można wydać wszystkich środków z uprawnień do emisji na OZE? Sam odpowiedział, że nie chodzi o OZE. Kontynuował Jacek Kościelniak, który potwierdził słowa przedmówcy i dodał, zarzucając polityce klimatycznej i Unii Europejskiej, że najpierw odkłada nas daninami, a potem dopiero formułuje żądania. Zdaniem Kościelniaka powinno być odwrotnie, by dać czas się dostosować.
Dyskusję podsumował Minister Energii, który zgadzał się, że ślad węglowy należy opodatkować i to będzie zadanie dla nowych europarlamentarzystów, obojętnie jaką siłę polityczną reprezentują.
Jaki obraz polskiego sektora energetyki pokazała debata?
Debaty słuchali przedstawiciel branży zebrani w Sali Balowej, którzy dość sceptycznie odnoszą się do argumentów jak i do planów dotyczącej przyszłości energetycznej Polski. Komentarza do debaty udzielił specjalista ds. rynku energii – dr Marek Przychodzeń, prezes EIDOS Sp. z o.o.
Jasno widać, że nasi decydenci okopali się w myśleniu dogmatycznym, że bezpieczeństwo energetyczne Polski oparte jest na węglu a interes Polaków to to samo co interes spółek energetycznych i kopalni. Otóż tak nie jest. To, że spółki energetyczne stracą wartość na giełdzie, a cena energii pójdzie w górę, było wiadomo od dawna i dla wszystkich, tylko nie dla naszych polityków tej i poprzedniej władzy – komentuje Marek Przychodzeń.
Ekspert dodaje, że EU ETS został stworzony po to, by bardziej opłacało się wybudować farmę wiatrową i fotowoltaiczną, niż źródło konwencjonalne. Tak się teraz dzieje, a że płaczą nad tym właściciele źródeł konwencjonalnych nie powinno nas dziwić.
- Widać też, że winą za zaistniałą sytuację obarcza się Unię a nie lata zaniedbań i niemożności wytworzenia jakiejkolwiek strategii energetycznej. Teraz jakąś mamy. Poczekamy, zobaczymy. W każdym razie marnie brzmi oskarżanie lobbystów o tworzenie polityki klimatycznej dla własnych celów, skoro u siebie mamy lobbystów węglowych, którzy od dziesięcioleci skutecznie forsują swoją agendę i przez 20 kolejnych jeszcze u nas posiedzą, jeśli PEP się ziści.
Nie umknęło uwadze ekspertów zapewnienie o budowie w Polsce pierwszej elektrowni jądrowej i przewidywanie przyszłość energetyki wiatrowej - szczególnie na lądzie.
Liczę na pierwszy blok elektrowni jądrowej oddanej w 2033. Ciekawi mnie też, z jakich fusów wróży się zanikanie energetyki wiatrowej na lądzie. Na oko wygląda mi, że prędzej zaniknie energetyka węglowa, jeśli Unia nie zmieni swojej strategii.
Aha, zdaje się, ze rynek mocy, w który tak wierzą prezesi, został ostatnio zaskarżony w Unii, a może się mylę? - dodaje Marek Przychodzeń.