Czy Nord Stream powstanie z popiołów? KE odpiera plotki i przypomina: odchodzimy od rosyjskich paliw

Komisja Europejska stanowczo dementuje spekulacje o rzekomych rozmowach na temat wskrzeszenia gazociągu Nord Stream. Czy w cieniu rozmów Waszyngton-Moskwa i nowej kanclerskiej rzeczywistości w Niemczech możliwy jest powrót do rosyjskiego gazu?

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia

  • Komisja Europejska stanowczo zaprzeczyła, jakoby prowadziła rozmowy o reaktywacji gazociągu Nord Stream; podkreśla, że strategia UE zakłada odejście od rosyjskich paliw kopalnych.
  • KE przypomina, że Nord Stream 2 nigdy nie otrzymał unijnego wsparcia ani statusu projektu wspólnego zainteresowania, a jego ponowne uruchomienie wymagałoby zgodności z rygorystycznymi przepisami UE.
  • Choć pojawiają się medialne spekulacje o potencjalnym powrocie gazociągu, Nord Stream 2 pozostaje obecnie symbolem przeszłości, a nie realnym narzędziem europejskiej polityki energetycznej.

KE ucina spekulacje: „Nie ma mowy o Nord Stream”

W ostatnich dniach w przestrzeni medialnej pojawiły się spekulacje, jakoby Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, miała omawiać możliwość ponownego uruchomienia Nord Streamu z kandydatem na kanclerza Niemiec, Friedrichem Merzem. Ten przyjechał do Brukseli 5 marca, zaledwie kilkanaście dni po wygranych wyborach parlamentarnych w Niemczech.

Tymczasem rzeczniczka KE Paula Pinho zdecydowanie zaprzeczyła tym doniesieniom. Stwierdziła, że nie jest świadoma, jakoby kwestia Nord Streamu była tematem rozmowy szefowej KE z politykiem zabiegającym o stanowisko kanclerza Niemiec, a Komisja trzyma się swojego strategicznego kursu.

Energetyczna deklaracja: „Odchodzimy od rosyjskich paliw”

Pinho nie tylko odcięła się od kontrowersyjnych pogłosek, ale potwierdziła kluczowe zobowiązanie KE: uniezależnienie się od rosyjskich paliw kopalnych. W podobnym tonie wypowiedziała się także rzeczniczka KE ds. energii Anna Kaisa Itkonen. – Nord Stream 2 nigdy nie był projektem będącym przedmiotem wspólnego zainteresowania, nigdy nie otrzymał żadnego dofinansowania i nigdy nie przyczynił się do różnicowania naszych źródeł – zaznaczyła.

Itkonen dodała, że Komisja nie bierze udziału w politycznych debatach dotyczących przyszłości Nord Streamu, którego przesył został wstrzymany przez Rosję w sierpniu 2022 roku. Co więcej, gazociąg został uszkodzony wskutek eksplozji we wrześniu tego samego roku.

Europejskie prawo stawia barierę

O Nord Streamie znowu głośno zrobiło się za sprawą doniesień o trwających rozmowach między Waszyngtonem a Kremlem dotyczących wojny w Ukrainie. Według nieoficjalnych informacji jednym z elementów ewentualnego porozumienia miałby być powrót do przesyłu gazu przez Nord Stream 2 z udziałem amerykańskiego inwestora.

Na razie to jednak tylko medialne spekulacje. KE podkreśla, że nie ma kompetencji ani udziałów w Nord Streamie, który pozostaje spółką prywatną. Rola Komisji ogranicza się do tworzenia i egzekwowania prawa.

Ewentualny powrót Nord Streamu do działania wymagałby pełnego dostosowania do przepisów unijnych. Chodzi m.in. o znowelizowaną w 2019 roku dyrektywę gazową, która wprowadziła zasady równej konkurencji dla gazociągów z państw trzecich.

W praktyce oznacza to konieczność rozdziału funkcji właściciela i operatora gazociągu oraz umożliwienia dostępu do niego innym firmom. Itkonen przypomniała, że pierwsza nitka Nord Streamu otrzymała zwolnienie z nowych regulacji, ale Nord Stream 2 “w swojej krótkiej historii, nigdy takiego zwolnienia nie uzyskał”.

Gazociąg-widmo czy polityczny straszak?

Wszystko wskazuje na to, że Nord Stream 2 pozostaje na razie bardziej politycznym symbolem niż realnym projektem energetycznym. Komisja Europejska nie zamierza wracać do współpracy energetycznej z Rosją, a unijne przepisy skutecznie uniemożliwiają szybki powrót gazociągu do eksploatacji.

W obliczu wojny i geopolitycznych napięć Europa zdaje się kontynuować obrany kurs: mniej zależności, więcej różnorodności i przejrzystości w energetyce. Czy Nord Stream jeszcze kiedyś popłynie gazem? Wydaje się, że na razie jego przyszłość leży na dnie Bałtyku – dosłownie i w przenośni.

Źródło: PAP Biznes

Zdjęcie autora: Redakcja GLOBEnergia

Redakcja GLOBEnergia